•33•

1.2K 97 49
                                    


Pierwsze wyznanie miłości w nieśmiały sposób

Głośne pociągnięcie nosem, jedynie dolało oliwy do ognia, który trwał we wnętrzu rozwścieczonej Chantelle. Drobne kawałeczki zostały rozsypane, wyzwalając istną furię oraz masę nieporozumień jak i utraconego szacunku. Wyobrażenia zostały potwierdzone, podobnie jak najgorsze domysły. Szklana waza upadła, zostawiając po sobie ostre kawałki, które jedynie raniły od zewnątrz. Poszargany charakter, zniszczona psychika, cholerna niepewność. Napięta atmosfera panowała w niewielkim pokoju rudowłosej, która jak gdyby nigdy nic stukała długimi paznokciami o ekran telefonu. Pocięta wytrwałość nie zaoszczędziła kawałka zapasowego powodując ogromny mętlik oraz zwyczajne zagubienie. Minęły równe dwa tygodnie od przeklętego incydentu, a pokrzywdzona duszyczka spędzała szkolne dni między czterema ścianami Finna Wolfharda. Gdyby jej nie wspierał, gdyby nie pomagał ogarniać nowy materiał czy zwyczajnie nie pozwalał wagarować, zostałaby skończona. Psycholog zapewniony a psychika poszarpana. Wraz z przyjaciółkami mogła odetchnąć, olać bipolarność ojca czy brak mamy w obskurnym domu. W tym momencie można sobie uświadomić jedną, ważną rzecz. Życie nie jest ani kolorowe ani czarno-białe. Początek historii Johansen został ukazany przez różowe okulary, co satysfakcjonowało rudowłosą jak i znajomych bez skaz. Jednak z każdym krokiem, zagłębieniem dostrzegane zostają wady oraz promyki istnej szarości. Przerażający smutek, druga strona medalu. Czarna historia skryta za piekielną kotarą.

Trzy dziewczyny ponownie się zjednoczyły, przez okropną katastrofę. Karygodny czyn, dający do myślenia każdej, rozsądnej bądź nieświadomej nastolatce. Leżąc na łóżku i sącząc bezalkoholowego drinka, Noora próbowała złączyć wszystkie fakty. Jakim cudem nie wyczuła otumaniającej substancji? Tyle czasu a uraz pozostał. Czarne wizje dręczyły ją w postaci koszmarów, powodując spędzanie nocy na infantylnych rozmowach z Wolfhardem. Los wybrał dla tej dwójki zupełnie inny bieg, powodując podwójne załamanie. Pozornie wesoła, wartościowa, ambitna dziewczyna przeobraziła się we wrak człowieka a popularny, inteligentny, lubiany Finn, stracił szacunek przez głupie plotki Wyatta. Przykre, jednak prawdziwe. Brutalne.

— Noah chcę was zaprosić na podwójną randkę, ale nie wiem czy to dobry pomysł. — zaczęła lekko speszona ciemnowłosa, odgarniając rude kosmyki z piegowatej twarzy przyjaciółki. Dostrzegała strach oraz ból, który paraliżował je wszystkie. Niczym niezdrowa energia, ulatniająca się w przerażająco szybkim tępię. — Tylko powiedziałam, że w twoim stanie...

— Tak. — surowe przerwanie, zwróciło uwagę obu nastolatek, wzbudzając specyficzny szok. Gniła, zwyczajnie gniła zostawiając po sobie jedynie ślady normalności. Zaczynała tracić grunt pod nogami, a każde przypomnienie traumatycznego przeżycia wzbudzało lęk. — Wiem, dzięki.

Ponowna poprzeczka, ponowny upadek, ponowne zdarcie kolan. Chantelle przeklęła swoją bezmyślność, odczuwając niewiarygodne zażenowanie zaistniałą sytuacją. Zapomniała, że takie rzeczy nie przechodzą z dnia na dzień. Noora będzie trwać w rozsypce jeszcze wiele czasu. Oczywiście jako przyjaciółka, martwiła się i to cholernie. Jednak każdy jej krok wywoływał niepotrzebny sztorm, rujnujący odbudowane mosty. Odczuła goryczkę, gdy Effie posłała jej dwuznaczne spojrzenie jednocześnie chwytając cienki płaszczyk. Drobny alarm, aby obie ulotniły się przed ogromnym wybuchem. Cisza niszczyła, jednak towarzystwo kogokolwiek jeszcze bardziej. Może Johansen nie chciała przyznać racji i zaakceptować zwyczajną troskę? Była tak pogubiona, że oddychanie sprawiało niewyobrażalne kłopoty. Tonęła.

Obie zdecydowały. Zostawią przyjaciółkę w spokoju, zostawiając kilka smakołyków, których zapewne nie tknie. Melancholia opętała rudowłosą, która straciła siły na głupie pożegnanie w postaci przytulenia. Leżała bez jakiejkolwiek władzy, rozmyślając nad jutrem. Piekielną środą.

— Dzwoń jakby się coś działo, dobrze?

Ostatnie słowa, drobne przytaknięcie, niszcząca samotność.

Pustka opętała rozkruszoną Johanson, nie pozwalając racjonalnie myśleć. Cierpienie przypominało duszące pnącza, które nawet po setnej próbie ucieczki, twardo trzymały ofiarę, próbując wyciągnąć najgorsze zmartwienia. Przywołujące koszmary, istny atak. Traciła głowę, wszystko działo się zbyt szybko, zbyt gwałtownie. Niedawno leżała obok dwóch przyjaciółek i zamiast zgłębiać wiedzę o spełnionym marzeniu Chantelle, jedynie cicho szlochała, pisząc głupie wiadomości z Finnem. Ewidentny koniec dziewczyny nastał w tak nieoczekiwanym momencie, rujnując marzenia oraz postrzeganie innych mężczyzn. Nienawidziła tego. Wolfhard musiał uważać przy dotyku, pocałunkach a nawet słowach. Psychika dziewczyny trwała na cienkim włosku, a obawy o ich oficjalny związek wzrastały.

Nie mógł nic.

Stopowała ciepłe muśnięcia szyi, delikatne dotykanie nóg, namiętne czułości.

Zaczynała mieć obawy.

Wszystko przeobraziło się w niewiarygodny strach, gdy drzwi balkonowe stanęły na oścież uwydatniając zarys męskiej sylwetki. Momentalnie poczuła jak wieczny druh postanowił wrócić wywołując piekielny strach, jednak gdy wiatr mocniej zawiał roztrzepując bujne loki tajemniczej postaci, poczuła ulgę. To tylko Wolfhard, który ponownie wyjdzie zawiedziony. Brak chęci przy prowadzeniu rozmów, równie ich prześladował dodając kolejnej niepewności. Powolnym krokiem pokonał niewielki dystans, ostatecznie kucając obok zagubionej duszy. Nie wiedział od czego zacząć. Musiał wyjawić prawdę, wszystkie informacje pozyskane dzięki Nickowi, jednak posiadał blokadę. Widząc zaszklone oczy Noory, zapomniał podstaw angielskiego i drobną zasadę nie pozwalającą kłamać.

— Zostanę dzisiaj z tobą, misia. — szepnął, zaszczycając jej czoło drobnym pocałunkiem. Tak delikatnym, jakby obchodził się ze zwiewnym piórkiem. Nić przywiązania nie pozwalała na ucieczkę, dlatego kurczowo brnął, niszcząc obecne priorytety. Rudowłosa jedynie potrafiła zaszczycić go małym uśmiechem, mimo przepełniającej euforii. Finn jak gdyby nigdy nic, ściągnął buty, następnie zajmując miejsce obok porcelanowej laleczki. Tyle emocji, tyle tajemnic, tyle białych kłamstw. Musiał wyznać prawdę, jednak teraz, gdy drżące ciało próbowało ponownie zasnąć poczuł dziwną niepewność. Odstawił to na później. Pełen szczęścia jak i niewyobrażalnej troski, wtulił głowę w szyję dziewczyny, próbując zaspokoić wszelkie nerwy. — Kocham cię.

Wzbudził emocje oraz naładował poczucie własnej wartości. Wiedziała, że gdy jest przy nim będzie bezpieczna i kiedyś odnajdzie dawne oblicze. Finn będzie trwał, wypełniał energią.

Szkoda wspominać o białym kłamstwie, nieprawdaż?

Szkoda wspominać o białym kłamstwie, nieprawdaż?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

zjebałam chyba

i chyba się zbliżamy do końca moi drodzy.

ALE PROSZĘ NIE PŁAKAĆ, ponieważ mam nową i równie oryginalną opowieść o Finnie <3

Też nie chcę robić tasiemca z SF, co o tym myślicie?

√ Sunflower || Finn WolfhardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz