•16•

1.3K 146 77
                                    


Finn Wolfhard łamię własne zasady.

Dziewczyna wystawiła twarz na wpadające do pokoju promienie słoneczne. Przymknęła oczy, opierając głowę o miękki fotel. Przechodził przez nią dziwny dreszcz adrenaliny, gdy uświadamiała sobie, że nie jest sama. Słuchała The Cure wymieszanych z melodyjnym nuceniem piegowatego chłopaka, który przeglądał pozostałe winyle. Zmrużyła oczy, obserwując jego powolne ruchy. Drobnymi palcami przebierał w albumach jakby szukał czegoś specyficznego — liczył na niespodziankę.

Wolny czas spędzali zazwyczaj tak samo, rzadko dodając do melancholijnego słuchania muzyki; czytanie klasyków. Zacisnęli więzi niesamowicie szybko, dzięki krótkim impulsom zazdrości. Postanowili się zbliżyć. Przeprosić za infantylne zachowania i rozpocząć od nowa. Znaleźli wspólny język, który czasem przyjmował formę komfortowej ciszy. Własną przyjaźnią zaburzyli pewne standardy.

Finn Wolfhard działał jak lek uspokajający. Zatuszował kłujące wspomnienia o Larissie Maxine Joyce, chorym ojcu oraz gniewnej Chantelle. Odrywał dziewczynę od brutalnej rzeczywistości. Starał się nadrobić stracony czas, gdy bezcelowo ignorował rudowłosą.

Zaprzyjaźnili się, próbując uniknąć uczuć.

Noora sięgnęła po samotną paczkę paprykowych czipsów, przypadkowo potrącając ramię chłopaka. Ani drgnął. Kontynuował poznawanie nowych zespołów. Wywróciła oczami, otwierając opakowanie.

— Wygrałam naklejkę.

Wyjęła mały papierek z głupim uśmiechem. Finn niechętnie zerknął na dziewczynę po czym przytaknął. Poczuł przyjemny ścisk, gdy dziewczyna parsknęła śmiechem.

— Co z tym fantem zrobisz?

— Oddam biednym. — Szybko wyciągnęła dłoń ze zdobyczą ku Finnowi. — Trzymaj.

Parsknął śmiechem, przyjmując skromny dar. Niespodziewanie zakończył przeglądanie winyli, aby usiąść obok rudowłosej. Noora bez wahania położyła swoją ciężką głowę na jego kościste kolana. Uderzyło w nich przyjemne ciepło. Znajomy skurcz.

— Opowiedz mi jak to było z Calpurnią. — Zapytała, wprowadzając lekki dyskomfort. Poruszyła temat tabu. — Dlaczego tak uciekasz od swojego dzieciństwa?

Chłopak niemrawo zachichotał, kręcąc głową. Wiedział, że mógł jej zaufać w końcu poznała całą prawdę o jego częstych stanach lękowych. Jednak tlił się w nim płomyczek obawy, wpajający same złe scenariusze. Obawa przed odrzuceniem była jedną z najsilniejszych strachów. Nie chciał otwierać puszki pandory.

Segregował wszystkie myśli. Słowa były niczym puzzle. Musiał chwilę pogłówkować aby wszystko dobrze pasowało.

— Moje dzieciństwo było... inne. — Zaczął, przyciągając uwagę Noory. — Byłem aktorem i powiem ci, że uwielbiałem to. — Kontynuował. — Kamery, nowe znajomości, gale...

— Ale zrezygnowałeś.

— Zawsze jest druga strona medalu, prawda? — Spojrzał na rudowłosą, która nie odrywała wzroku od jego poczochranych loków. — I tu schodzimy do punktu; „zero prywatności, musimy podnieść środki ostrożności". — Uśmiechnął się smutno. — Moich rodziców to przerosło.

Noora gwałtownie uniosła głowę, rozdziawiając buzie. Poczuła delikatne zaszczepienie złości, jednocześnie zaczynając rozumieć specyficzne zachowania chłopaka. Odebrano mu źródło szczęścia.

— Zerwali umowy, postarali się aby ludzie o mnie zapomnieli. Nieźle to przeżywałem. — Westchnął. — Odnalazłem pewne odkupienie w muzyce.

— I tak powstała Calpurnia? — Zapytała z lekkim niedowierzaniem. — Była efektem twojej bolesnej rany?

— W pewnym sensie... tak.

— Odszedłeś?

— Zaniedbałem szkołę. — Wytłumaczył, głośno przełykając ślinę. — Rodzicom nie do końca się to spodobało. — Noora zmarszczyła brwi. — Dlatego w zeszłym roku zamieszkałem sam i utrzymuję kontakt jedynie z bratem.

Finn zbladł. Poczuł dziwną lekkość, gdy wyrzucił z siebie duszącą przeszłość jednocześnie zaznając szoku po uświadomieniu sobie jak blisko dopuścił dziewczynę. Złamał własne zasady. Dał jej klucz do małej skrzynki tajemnic. Otworzył się. Zaufał.

— Nie myślałeś o wróceniu do tego? — Chłopak pokręcił głową. — Dlaczego? Przecież możesz już decydować za siebie.

— Nie chce rozdrapywać starych ran.

— Przecież to głupota! — Posłała mu delikatny uśmiech, który niemrawo odwzajemnił. — Finn, zaraz kończymy szkołę... Każdy pójdzie w swoją stronę a ty możesz wrócić do rzeczy sprawiających ci radość.

Parsknął śmiechem.

— A ty Noora? — Zagadnął, próbując wyminąć temat przeszłości. — Jakie masz plany?

— Brooklyn Collage. — Odparła. — Artystyczny kierunek.

— Woah, wysoko mierzysz. — Uniósł brwi. — Cholernie trudno się dostać.

Dziewczyna przytaknęła. Otworzyła buzie gotowa na kontynuacje przedstawienia wizji własnej przyszłości, jednak dziecięcy śmiech zakłócił jej zamiary. Drobna, rudowłosa dziewczynka, niepewnie weszła do pokoju z dużym uśmiechem. W małych podskokach, zmierzyła ku Finnowi. Noora wywróciła oczami gdy młodsza siostra wtuliła się w chłopaka.

— Eva, skończyłaś oglądać Krainę Lodu?

— Mhm. — Mruknęła, łapiąc długie loki Finna. — Jesteś bardzo ładny.

— Um, dziękuję. — Odpowiedział z delikatnym śmiechem. — Ty za to jesteś prześliczna.

Dziewczynka zachichotała po czym rzuciła się na szyję Finna. Noora próbowała przekonać Eve aby wróciła do siebie, jednak jeszcze bardziej podsycała jej zawziętość.

— Noora? — Dziewczyna zaprzestała odciąganie siostry. Odwróciła głowę w stronę nieco speszonego Finna. — Jutro Millie robi imprezę, może chciałabyś ze mną przyjść?

— Ja chce! — Eva podskoczyła. — Ja chce!

— Cicho. — Szepnęła do siostry. — Wątpię abym tam była mile widziana.

— Będziesz ze mną. — Odparł. — Reszta jest nieważna.

Wielkie dzięki za pomoc vandubu justdonothing luvmyreese

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wielkie dzięki za pomoc
vandubu
justdonothing
luvmyreese

√ Sunflower || Finn WolfhardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz