•11•

1.4K 154 17
                                    


Noora Johansen zakopuje topór wojenny.

Melodyjny śmiech Noory, zwrócił uwagę kilku uczniów. Wzbudzała zaciekawienie, intrygującą zagadkę. Przechodząc przez zapełniony hol u boku wysokiego bruneta, przyciągała wścibskie spojrzenia. Ukryta pod grubą warstwą ubrań, wylewała emocje na zewnątrz. Zwiewny szalik owinięty wokół jej szyi, stał się częstym obiektem żartów. Z czasem zapominała o głębokiej ranie, zakorzenionej w psychice. Podczas zimnych kąpieli, unikała wzrokiem posiniaczonych miejsc oraz delikatnego rozcięcia pod okiem. Przełykała ślinę, próbując zapomnieć, żyć na nowo. Zaciskała zęby.

— Wiewióreczko, co powiesz na lunch?

Dziewczyna zmarszczyła brwi. Mimo niesamowitego głodu, czuła lekką blokadę. Stanęła tuż przed otwartymi drzwiami, które otwierały dostęp do stołówki. Wymieszane zapachy wywołały mocny skurcz.

— Miałeś przestać. — Odparła, poprawiając długi rękaw. — To irytujące.

— To, że polubiłem cię w minimalnym stopniu — Zaczął, powolnie kręcąc głową. — nie oznacza, że stanę się przemiły.

Jego przepełniony pewnością i arogancją uśmiech, wprawił dziewczynę w specyficzne poczucie winy. Była człowiekiem, napędzał ją lęk, jak wszystkich innych. Mimo zaufania podtrzymywanego solidnymi kolumnami, pielęgnowała ziarenko strachu. Ona była rozbita, on leczył rany. Noah przypominał wielką zagadką, którą zapragnęła rozwiązać.

— Pieprz się, Schnapp.

Parsknęła nerwowym śmiechem, wywracając oczami. Obojętnie wkroczyła do stołówki, szukając wzrokiem wolnego stolika. Wzrost adrenaliny nadszedł, gdy rozpromieniony Noah podążył w stronę swoich znajomych, znajomych których Noora próbowała unikać. Wolała unikać zbędnych konfliktów.

Stanęła niczym zahipnotyzowana. Cała czwórka osiemnastolatków obdarzyła dziewczynę swoją cenną uwagą. Jack posłał niemrawy uśmiech w przeciwieństwie do Millie, która nie ukrywała swojego zdegustowania. Wręcz lśniła uprzedzeniem. Wyatt wydawał się wyjątkowo zaintrygowany, podekscytowany obecnością dziewczyny. Jedynie Finn posłał jej ciepły uśmiech, który odwzajemniła. Szybko zbladła czując ciężar ręki na swoim ramieniu. Odczuła dziwny stres. Dłonie zaczęły być śliskie a temperatura nienaturalnie wzrosła. Spuściła wzrok.

— Kolejna do zaliczenia, Schnapp? — Millie parsknęła, dłubiąc widelcem w sałatce.

Satysfakcja z wypowiedzianych słów, przewyższała wszystkie efekty jej osiągnięć. Uniosła podbródek zaznaczając przewagę. Noora prychnęła, przyciągając nieoczekiwaną uwagę ciemnowłosego chłopaka. Nie była w stanie wyczytać emocji, które tłumił. Finn traktował sytuacje oschle.

— Pewnie zazdrościsz. — Odparł, siadając na wolnym krześle co powtórzyła Noora. — Ale spokojnie, na ciebie również przyjdzie pora.

— Noah, czy ty w ogóle pytałeś ją o zdanie? — Wtrącił Wyatt, trącając łokciem Jacka. Szybko odwrócił głowę do zdezorientowanej dziewczyny. — Słonko, chcesz spędzić upojną noc z tym dupkiem?

Noah wywrócił oczami.

— Dajcie jej spokój. — Westchnął Finn, przyciągając uwagę zebranych znajomych. — Nie musi nas poznawać od tej złej strony.

— Racja. — Wyatt wskazał na niego plastikowym widelcem. — Niech żyje w iluzji, później ją ocucimy.

— Bezlitośnie wrzucimy na głęboką wodę. — Dodał Jack, cicho prychając pod nosem. Wspomnienie ostatniej imprezy, uderzyło we wtajemniczonych powodując różnorodne reakcje. Noora spiorunowała prowokatora wzrokiem. — Sorka.

Uczucie zażenowania jak ekscytacji, wzrastało w dziewczynie niesamowicie szybko. Siedząc pomiędzy członkami „złotej paczki Oleff'a", rozważała najskuteczniejszy plan ucieczki. Oskarżające spojrzenia Millie, skręcały Noore niczym plastikową butelkę. Odczuwała niechęć. Kierowała wzrok wszędzie, byle uniknąć konfrontacji z nowymi znajomymi. Szukała czegoś, co mogło odciągnąć jej myśli, pozwoliło zapomnieć o przykrych wspomnieniach.

Niewidzialny ciężar brązowych oczu, był dla niej odczuwalny. Niepewnie uniosła głowę. Doznała niesamowitej fali gorąca, gdy zaniepokojony wzrok Finna buszował po jej okrytej szyi oraz zadraśniętym policzku. Przeklęła w myślach.

— Noora? — Ostry, damski głos rozbrzmiał zza pleców dziewczyny. — Mogłabym zakłócić wasze cenne obrady?

Niewzruszona Chantelle, uniosła jedną brew gdy wezwana przyjaciółka powolnie wstała. Zignorowała obrzydzenie malowane na twarzy Millie czy Noah. Humor zgubił wejście do wnętrza czarnowłosej. Finn jako jedyny nie poświęcił im uwagi, kontynuując przeglądanie instagrama.

— Marudo, nie widzisz, że trwa zebranie okrągłego stołu? — Noah teatralnie przejechał w powietrzu dłonią po znajomych. — Zmykaj Mordred.

— Gratuluje, że zdobyłeś podstawowe informacje o królu Arturze. — Parsknęła, krzyżując ręce na piersi. — Zmotywowało cię zagrożenie z historii?

Chłopak otworzył usta, jednak w ostatnim momencie speszona Noora odeszła od toksycznego towarzystwa. Opuszczając stołówkę czuła jakby zaczerpnęła świeżego powietrza. Przechytrzyła zasadzkę.

Stanęła tuż obok sali przyrodniczej. Ostre promienie słońca, oświetlały poważną twarz Chantelle. Blada cera, delikatny makijaż, ostra czerwień spoczywającą na ustach, budziła specyficzny lęk.

— Serio, Noah?

Cisza.

— Skończony dupek, który nawet nie potrafi przeliterować swojego nazwiska?

Noora wywróciła oczami, czując napływ wielu, sprzecznych emocji. Była wściekła, jednocześnie rozbawiona. Pragnęła odpowiedzieć jedną, bezczelną odzywką i zostawić dziewczynę w niepewności... jednocześnie chcąc posłać ciepły uśmiech. Wewnętrzna walka ją przybijała.

Uśmiechnęła się.

Przepraszam, zjebałam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Przepraszam, zjebałam

√ Sunflower || Finn WolfhardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz