•32•

994 101 45
                                    


Puszka Pandory została otwarta

Pustka. Towarzyszyła jej jedna, wielka pustka. Drobna porcelanowa laleczka, została roztrzaskana na drobne kawałeczki, pozostawiając po sobie jedynie pył. Kruche pozostałości, zostały zmiażdżone przez niespodziewane stany depresyjne, które nadchodziły niewielkimi krokami. Lustro stało się wrogiem, a melancholia istnym cudem. Niczym podarta szmatka, czuła otaczający ból rozciętego materiału. Drobne nitki szły w różne strony, nie pozwalając zaznać wyczekiwanego spokoju. Cierpiała. Pragnęła zlekceważyć uwierające wspomnienia, lecz były zbyt wyraźne. Mimo mglistego obrazu, doskonale pamietała twarz. Jego brudne pocałunki składane doslowanie wszędzie. Nielegalnie przestudiował jej ciało, ignorując brak jakiegokolwiek pozwolenia. Wykorzystał moment, gdy drętwa rudowłosa ledwo łkała. Zabawił się, pozostawiając karygodny ślad. Niezdolny do zmazania. Pamietała brutalny dotyk, podczas obleśnych muśnięć szyi. Atak był nikły, jednak pozostałe zmysły sprawiły niewiarygodną udrękę dla spowierewanej dziewczyny. Łzy leciały, podczas nagłych klatek z ostatnią imprezą. Potrafiła wylewać mokre kropelki, przeobrażającę się w gigantyczną breję. Cierpiała. Pierwszy raz odczuwała zabierające dech w piersiach, ukłucia. Drobne igiełki zawładnęły krwawiącym sercem, budując barierę. Gniła.

Kilka dni spędzone w cudzym łóżku, były nieprzyjemną regenewcją po obrzydliwej imprezie. Skulona pod biała kołdrą, nie hamowała płaczu rozpamiętywując masakryczny incydent. Mroczne myśli szarpały jej uczuciami, tworząc zniszczoną kobietę. Stan psychiczny zakazał postawienia pierwszych kroczków w szkole, czy własnym domu. Rozkładała się między ścianami Wolfharda, kontynuując powolne katusze. Trzymała dystans. Buzia na kłódkę. Zawdzięczała mu ratunek, swoje dziewictwo. Jednak obcy, nieprzyzwoity dotyk pozostał. Siniaki zostały, malinki również. Noora czuła ból, gdy musiała stanąć nago pod ciepłym prysznicem. Nawet sama ze sobą odczuwała niepokój. Panikowała. Odbicie traktowała jak intruza. Słysząc męski glos dostawała ciarek. Kończyła się. Leżąc w ciepłym łóżku Finna, zaczynała zadawać proste pytanie: „Co by było gdyby?"

Gdyby nie wzięła wina, altualnie siedziałaby w szkole, ciesząc się niewiarygodnym towarzystwem Wolfharda.

Gdyby posłuchała Finna, nie poszliby na tą całą ,absurdalną komercję.

Gdyby Finn nie wyważył drzwi, zostałaby zgwałcona.

Wybuchła płaczem. Ponownie nawróciło. Paskudny dotyk, mokre pocałunki, brutalne rozbieranie. Pragnęła to wymazać. Wrócić do normalności. Napisać mamie krótką wiadomosc: „Hej, wrócę wieczorem". Jednak nie była w stanie. Zamąciła rodziną, rozpoczęła męczyć Wolfharda, raniła siebie. Czując mocne perfumy, dostrzegała twarz Wyatta, który szepcze denne teksty podczas powolnego rozbierania. Nie mogła. Drżała. Jakie to było absurdalne! Głupia impreza, dobrzy znajomi, zwyczajny alkohol. Nic podejrzanego, porządek wspaniały. A jednak! Runęła bez ostrzeżenia, zabierając ze sobą wszystkich najbliższych. Odrzucała jedzenie, proponowane filmy czy książki. Tuliła własne ciało, uwalniając łzy.

- Cześć. - szept przyciągnął uwagę zdruzgotanej rudowłosej, która przez ułamek sekundy zawiesiła wzrok na ciemnowłosym rycerzu.

Ucichła. Wyglądał okropnie. Fiolet wymieszany z zielenią, zdobił jego twarz a zaschnięta krew była drobnym akcentem. Porozcinane dłonie, również nie czyniły przyjezdnego wrażenia. Wręcz przeciwnie. Dręczyły. Zamknęła oczy, chcąc uniknąć widoku kolejnego, żywego cierpienia. Żołądek doznał ścisku, gdy materac się lekko ugiął pod ciężarem chłopaka. Zignorowała go. Wróciła do wykreowanego świata, gdzie napastowanie seksualne tępiono srogimi karami.

√ Sunflower || Finn WolfhardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz