•1•

4.5K 229 26
                                    

William Johansen dostaje list

„Carpe diem" To powiedzenie w rodzinie Johansen przewijało się niemal przy każdej dyskusji, jako krótkie podsumowanie. „Nie mamy wystarczająco pieniędzy na zakup nowego sprzętu do kuchni, lecz wszystko przed nami carpe diem!".
Było czymś w rodzaju pocieszenia, które ostatnimi czasy William Johansen czerpał garściami. Nie przejmował się tym, że nie do końca rozumiał jego znaczenie. Jako rozsądny ojciec i dobry mąż, musiał stawać czoła nawet największym wyzwaniom. Zaczynając od drobnych huśtawek nastrojów swoich dorastających dzieci a kończąc walką o pilot do telewizora.

— Carpe diem! — Krzyczał podekscytowany machając cienką kartką, która momentami przypominała rozwianą flagę. Wbiegł prosto do salonu zapominając o zdjęciu ubłoconych adidasów.

Sofia Johansen, opanowana żona szczęśliwego "humanisty", przejęła dokument w mgnieniu oka. Czytając wyraźnie zapisane litery, tylko jedno słowo zwracało na siebie uwagę.

— Kanada? — Zapytała ze strachem męża, który wydusił jeszcze jedno „Carpe diem".

William nigdy nie przepadał za Norwegią. Odkąd pamiętał, pragnął większej przeprowadzki, teraz dostał szanse. Uważał, że „tutaj nie doceniają jego możliwości a roczna pensja to nieśmieszny żart".

Rozsiadł się na ulubionym fotelu zaczynając rozmyślać nad tym jaki ból mu zada rozłąka z najwygodniejszym meblem. Wracał wspomnieniami do pięknych wieczorów gdzie delektował się gorącą plujką i czytał stare gazety ojca, na wygodnym siedzeniu. Ah, tak! To tutaj wypowiedział pierwsze „carpe diem".

— Williamie, to dosyć odważna decyzja. — Sofia rzuciła kartkę z pogardą, zwracając uwagę męża.

Oczywiście cieszyła się jego sukcesem, ba! Była dumna jak nigdy! Jednak pewne obawy szczypały jej roztargane sumienie. Myślała o swojej posadzie, dzieciach, domu a nawet młodym husky'm, który niedawno wniósł wiele miłości do ich życia.

— Kochanie, czyż odważne decyzje nie są najrozsądniejszymi? — Sięgnął po whiskey ignorując gniewny wzrok kobiety. — Mówiłaś podobnie gdy kupowałem Noorze fortepian, a sama przyznaj, że było warto.

Sofia parsknęła.

— Nie porównuj dinozaura do myszy, drogi Williamie.

— Nie porównuj dinozaura do myszy, drogi Williamie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
√ Sunflower || Finn WolfhardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz