Rozdział 4

34.2K 1K 362
                                    

Spoglądałam przez okno w zamyśleniu przyglądając się wszystkim pojazdom na autostradzie, które mijaliśmy. Zaczynało się już powoli ściemniać a z racji tego, że cały dzień Londyn spowijały deszczowe chmury na niebie zrobiło się ciemno jeszcze wcześniej niż zwykle. Patrzyłam na każdy samochód z osobna, który nas mijał, chciałam czymś zająć myśli, ale wciąż krążyły tylko wokół ostatnich wydarzeń.

Tata podjął tak nagle decyzję o moim wyjeździe czy planował to od dawna? Tego nie dowiem się szybko albo może i nigdy. Gdy oznajmił mi swoją decyzję dodał też, że natychmiast mam wyjechać, nie pozwolił mi nawet pojechać do domu, żeby zabrać kilka swoich rzeczy. Miałam uciec stąd jak najszybciej. Nie obchodziło go gdzie pojadę - po prostu miałam odejść.. I to chyba było w tym wszystkim najgorsze..

- Wrócisz, kiedy tylko znajdziemy tego, kto postrzelił Nicka. 

Wciąż miałam słowa swego ojca w głowie. Obiecał mi to. Wiem, że wrócę, ale kiedy to nastąpi? Za tydzień, miesiąc, rok, kilka lat? Tego nikt nie wiedział..

Przez ten czas nie chciałam ukrywać się w jakiś miejscach, gdzie nikt nie mógłby mnie znaleźć i rezygnować z normalnego życia, tym bardziej z Nathanem. Nie powiem, pomysł był naprawdę kuszący ale postanowiłam jednak udać się do Manchesteru, prawie że na drugi koniec swojego kraju. Minęło dużo czasu, odkąd byłam tam ostatni raz i stęskniłam się za tym miejscem. Tata jednak nie uważał, żeby lot samolotem był dobrym pomysłem. Upierał się cały czas, żebym całą podróż przejechała samochodem. Nie podobał mi się ten pomysł, nie było to najbezpieczniejsze rozwiązanie i zbyt szybkie, no ale mój rodzic wydawał się tak zdesperowany i przerażony, że w końcu mu uległam i zgodziłam się.

Gdy Nathan prowadził a ja tak bez celu wypatrywałam czegoś ciekawego przez okno zaczynałam powoli żałować swojej decyzji. Jak długo może trwać podróż z Londynu do Manchesteru? Będąc tego ciekawa wyjęłam telefon z prawej kieszeni swoich spodni i sprawdziłam w aplikacji ile mil zostało nam jeszcze do utęsknionego miasta.

3 godz. 58 min.

Dodając trochę większy nacisk na pedał gazu przyśpieszyłoby dotarcie do celu, no ale korki.. Przez korki byliśmy skazani za pewne na o wiele więcej godzin spędzonych razem. Nie podobało mi się to. Pół dnia z moim ochroniarzem. Którego pocałowałam.. Podniosłam wzrok znad telefonu przerywając moje zamyślenia i spojrzałam na niego. Wyglądał na poważnego, kiedy prowadził. Myślałam, że za kierownicą jest bardziej szalony jak ostatnio się mogłam przekonać, ale nie. Jego kurtka była zdjęta i leżała swobodnie na sąsiednim siedzeniu, podobnie jak krawat. Rękawy swojej białej koszuli miał podwinięte do łokci, przez co zauważyć można było tam jego mocne, wyraźne żyły. Kilka pasm jego rozczochranej grzywki opadało na czoło, co dodawało mu słodkości jak i seksapilu zarazem.

Odwróciłam wzrok po chwili znów spoglądając przez okno na nudną autostradę chowając swój telefon spowrotem do kieszeni spodni.

Zaczynałam powoli wariować. Byłam z nim sama. Tylko ja i on. Przez cały czas. Miał mnie pilnować niemal 24/7. Nie mogłam uciec, nie mogłam od niego odejść. W końcu tata wydał mu rozkaz, a on go musi po prostu wykonać.

Wzięłam kilka głębokich oddechów.

Spokojnie Lucy. Uspokój się. Będzie dobrze.

- Lucy? - usłyszałam nagle niski, spokojny głos, który wyrwał mnie z kolejnych rozmyśleń.

- Tak? - odwróciłam głowę i spojrzałam na niego od razu. Nawet nie wiedziałam że coś do mnie mówił.

- Pytałem, czy wszystko w porządku? - zapytał spokojnym głosem spoglądając na mnie w lusterku. Widziałam, jak jego niebiesko- zielone tęczówki wpatrywały się we mnie. Ale coś było nie tak.. Jego oczy wydawały się inne.. jakby ciemniejsze.

PRYWATNY OCHRONIARZ (COMPLETED)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz