Rozdział 30

18.5K 898 180
                                    

Razem z Nathanem wpatrywaliśmy się w siebie co według mnie mogłoby trwać wiecznie.

Co szokujące, wyglądał tak samo jak wcześniej.

Miał na sobie zwykły czarny garnitur, białą koszulę zapinaną na guziki, czarny krawat oraz buty tego samego koloru. Jego włosy były zaczesane delikatnie do tyłu a twarz wydawała się być nieskazitelnie czysta. Mogłam śmiało stwierdzić, że niedawno się ogolił.

Fakt, że nie było widać już żadnego wyraźnego śladu po tym, co się wydarzyło uświadomiło mi, że minęło wystarczająco dużo czasu.

Musiały przeminąć zdecydowanie dziesiątki dni a nawet tygodni zanim wszystkie jego rany się zagoiły a siniaki zupełnie zniknęły.

Upłynęło zbyt wiele miesięcy.

- Ja.. - zawahał się. - ..Przepraszam, nie wiedziałem, że tutaj jesteś. Rachel.. - zamilkł natychmiast przerywając swój monolog, kiedy oboje zdaliśmy sobie sprawę z tego, co zrobiła brunetka.

Sama już nie wiedziałam w tym momencie czy tak naprawdę ją kocham czy nienawidzę.

W jego głosie można było wyczuć chłód sprawiając, że moja klatka piersiowa nerwowo się zacisnęła.

- Cieszę się, że wszystko z tobą w porządku. - powiedziałam po chwili.

Zmarszczył brwi. - Ty?

- Oczywiście, że tak.

Skrzyżował ręce na piersi sprawiając, że wyglądał teraz w jeszcze większym stopniu onieśmielająco. - Okazujesz to w zabawny sposób.

Wpatrywał się we mnie nieustannie.

Był zły. Miał wszelkie prawo taki być.

Nie byłam na to gotowa. Chciałam zapaść się pod ziemię. Nie sądziłam, że można było się czuć jeszcze bardziej okropnie niż tak, jak wyglądały moje ostatnie dni.

Silnie związany węzeł w gardle dał początek temu, że właściwie mogłam rozpłakać się w każdej chwili.

- Przepraszam. - wyszeptałam trzęsącym głosem.

- Za co? - zapytał, patrząc na mnie.

Odwróciłam wzrok po chwili. Było tyle wydarzeń za które było mi przykro. Tyle rzeczy, które chciałam mu powiedzieć.. Ale nie potrafiłam się nawet odezwać.

- Za wszystko. - odrzekłam w końcu.

Nienawidziłam tej odległości między nami. Nawet nie ruszył się o krok od drzwi i miałam wrażenie, że wcale nie chciał być blisko mnie. Gdyby nie blokował jedynego wyjścia już dawno bym stąd wybiegła ale nie było mowy o tym, żeby wymknąć się stąd bez zbliżania do niego. Był tak blisko a zarazem tak daleko.

Poczułam jak pojedyncza łza spływa po moim policzku ale szybko ją otarłam.

A potem wydałam z siebie niekontrolowane westchnięcie po czym zaczęłam płakać.

Zobaczyłam jak Nathan zrobił krok do przodu ale podniosłam jedną dłoń ku górze. - Nie rób tego. - załkałam po chwili chowając twarz w dłonie.

Zatrzymał się stając w miejscu i cały czas mi się przyglądając.

- Chciałam cię zobaczyć.. - zaczęłam po tym, kiedy udało mi się powstrzymać płacz. - próbowałam prawie wszystkiego co mogłam, żeby to zrobić ale nie udało się.

- Dlaczego? - zapytał ponownie pozwalając swoim rękom opaść wzdłuż całego ciała.

Pociągnęłam nosem. - Nie potrafiłam się zmusić do tego, żeby powiedzieć o nas rodzicom.. a kiedy udało mi się wymknąć wreszcie z domu, w szpitalu już cię nie było. Nie wiedziałam w jaki sposób mam cię znaleźć.

PRYWATNY OCHRONIARZ (COMPLETED)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz