Rozdział 24

20.5K 811 47
                                    

Pojechaliśmy kupić kilka cheeseburgerów na drogę. Kiedy Nathan prowadził a ja na niego patrzyłam przypomniało mi to o naszej podróży i zaczęłam się zastanawiać, jak wiele zmieniło się od tego czasu.

Byłam zaskoczona widząc, że jego mieszkanie nie znajdowało się wcale tak daleko od mojego domu jak myślałam. Dosłownie dwie ulice dalej.

- Minęło dużo czasu odkąd ostatnio tutaj byłem. - powiedział po czym otworzył dla mnie drzwi. - Zwykle spędzam noce w twoim domu.

Skinęłam głową. Wiedziałam, że ochroniarze posiadali pokoje, w których mogli się przespać. Nie wiedziałam jednak, dlaczego nigdy nie zorientowałam się, że Nathan nocował tam przez niemalże cały czas. Zjadłam frytki i poszłam za nim po schodach. Apartamentowiec miał kolor kremowy. Składał się z trzech pięter, z czego drugie należało do bruneta. Wyjął klucz i otworzył drzwi.

Wewnątrz było ciepło ale wydawało się być trochę pusto. Nie z powodu braku mebli, w salonie znajdowały się dwie kanapy z brązowej skóry, telewizor, mały stół do spożywania posiłków oraz kilka dekoracji tu i tam, ale niewiele. Mogłam śmiało stwierdzić, że nie było go tutaj od dłuższego czasu, gdyż można było wyczuć zapach stęchlizny. Nathan od razu otworzył szklane drzwi prowadzące na balkon chcąc wpuścić trochę świeżego powietrza.

- To moje skromne miejsce. - odrzekł chłopak.

Podeszłam do kanapy i usiadłam. - Nie jest źle.

Zachichotał cicho. - Wiem, że to właściwie nic w porównaniu z twoją rezydencją..

- Nathan.. - przerwałam mu. - Jest w porządku. - odpowiedziałam z uśmiechem. - Kiedy tutaj byłeś ostatni raz?

Wzruszył ramionami zdejmując swoją kurtkę. - Zanim wyjechaliśmy do Manchesteru.

Sięgnęłam po pilota włączając telewizor po czym wyciągnęłam swojego cheeseburgera.

Był to jeden, dobrze wyglądający cheeseburger.

Brunet usiadł tuż obok na kanapie i objął mnie ramieniem.

- Trudna była dzisiejsza rozmowa z twoim bratem? - zapytał, kiedy jadłam.

- Colton zawsze był nadopiekuńczy. - spojrzałam na niego. - Jesteście naprawdę bardzo podobni.

- Wyglądał tak, jakby był gotowy dać mi w zęby. 

- Wiem. Bałam się tego. - odrzekłam, biorąc kolejny kęs spożywanego jedzenia.

- Twoja mama próbuje ustawić cię z Gabrielem, prawda? - zadał kolejne pytanie po chwili ciszy.

- Tak, możesz w to uwierzyć? Jestem dorosła a ona nie może knuć za moimi plecami i swatać mnie z jakimiś obcymi ludźmi.

- Nie lubisz go, racja?

Podniosłam wzrok na niego czekając chwilę, aż przełknęłam jedzenie, żeby mu odpowiedzieć na pytanie. - Oczywiście, że nie. Lubię ciebie.

Uśmiechnął się. - Czuję się bardzo zobowiązany, żeby cię chronić.

- Naprawdę? Nie zauważyłam. - odrzekłam z sarkazmem w głosie.

- Ja tylko.. po prostu chcę cię dla siebie.

Uśmiechnęłam się lekko.  - Czy nie wystarczy ci wiedza, że nie chcę nikogo oprócz ciebie?

Na jego usta wkradł się krzywy uśmiech. - Lubię słuchać jak to mówisz ale nie. - pocałował mnie w bok głowy, kiedy właśnie wkładałam śmieci do swojej torby i po chwili odłożyłam ją na bok.

PRYWATNY OCHRONIARZ (COMPLETED)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz