Rozdział 11

23.8K 909 206
                                    

Kiedy mieliśmy szesnaście lat, Patrick i ja postanowiliśmy przetestować nasze uczucia. Wszyscy w szkole zawsze mówili nam, że moglibyśmy tworzyć uroczą parę i że bardzo często najlepsi przyjaciele się w sobie zakochują. Nie wiem, ale wydaje mi się, że to tylko presja rówieśników sprawiła, że pomyśleliśmy że może coś byś między nami, kiedy próbowaliśmy się pocałować. To było tak niezręczne, że oboje wybuchnęliśmy śmiechem i już wtedy wiedzieliśmy, że to się nie uda. Postanowiliśmy nadal być najlepszymi przyjaciółmi, co zbliżyło nas bardziej do siebie i dzięki temu zaczęliśmy czuć się bardziej komfortowo w swoim towarzystwie.

Nikt nie rozumiał naszej przyjaźni tak jak my.

Przynajmniej Nathan jej nie rozumiał.

Kiedy wracaliśmy do mieszkania poczułam, że rumienię się na twarzy.

Nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje.

Mnie i Nathana nic nie łączyło.

Nie był moim chłopakiem. Nie miał prawa żądać ode mnie czegokolwiek.

Mimo wszystko wewnątrz siebie czułam, że kimś dla siebie jesteśmy.

Flirtowaliśmy ze sobą co właściwie szło trochę po naszej myśli.

Zdecydowałam się że będę grać w jego grę - czy cokolwiek to było, ale bardzo mi się to podobało.

- Wróciliście, świetnie. - powiedział Patrick, kiedy weszliśmy spowrotem do środka.

- Tak. - uśmiechnęłam się lekko.

Zajęłam swoje miejsce a Nathan zaraz obok mnie. Na stole stał już przygotowany talerz dla niego. Był bardzo cicho wcale nic nie mówiąc. To sprawiało, że miałam ochotę się zaśmiać, bo nigdy nie widziałam go aż tak poważnego.

- Pomyślałem, że możemy gdzieś wyjść. - zaczął Patrick chcąc przerwać tą niezręczną ciszę.

- Teraz?

- Tak, a czemu nie? Mogę zabrać cię do centrum handlowego, no wiesz, na wypadek jakbyś musiała kupić coś na wieczór. - uśmiechnął się.

- Co jest wieczorem? - zmarszczyłam lekko brwi.

- Impreza u mojego przyjaciela kilka domów stąd. - puścił mi oczko ze swoim zadziornym uśmiechem.

- No nie wiem Patrick, dobrze wiesz, że nie lubię imprez.

- Ale przyjdziesz. - stwierdził bez chwili namysłu.

A co jeśli wszyscy po prostu chcieli mnie wrobić?

Nagle przypomniałam sobie, że potrzebuję nowego telefonu, więc zgodziłam się pójść do centrum handlowego.

Godzinę później Nathan zawiózł mnie i Patricka - który siedział na tylnym siedzeniu - prosto do centrum handlowego i zaparkował na parkingu.

- Więc to tak czuje się ktoś sławny. - powiedział Patrick kiwając głową.

- Przesadzasz. - wywróciłam lekko oczami spoglądając na niego.

- Nie, naprawdę. Czy on - wskazał ręką na plecy Nathana - czy zrobi wszystko, co mu powiesz?

- Byłbyś zaskoczony, uwierz mi. - uniosłam brwi do góry.

Przez chwilę pomyślałam, że widziałam jak Nathan się uśmiecha tuż po moich słowach. Wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się prosto do centrum handlowego, które wyglądało tak samo jak wszystkie inne. Wszystkie wyglądają dla mnie tak samo. Weszliśmy do pierwszego sklepu z ubraniami jaki zauważyliśmy. Zaczęłam przeglądać różne ubrania podczas gdy mój ochroniarz trzymał się blisko mnie.

PRYWATNY OCHRONIARZ (COMPLETED)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz