Rozdział 6

27.7K 964 122
                                    

Podczas tej ciemnej i chłodnej nocy nie było widać nawet księżyca, ale za to niebo było pełne gwiazd. Wydawało się, że są tak blisko, iż wystarczyłoby wyciągnąć rękę i móc złapać choćby jedną. W zasięgu wzroku nie było nikogo ani niczego oprócz nas w samym środku ciemnego lasu i wokół nas tylko drzewa i nic więcej. Zastanawiałam się, ile czasu minęło i która jest godzina, ale było mi zbyt wygodnie w ramionach Nathana, żeby ruszyć się choć na chwilę. Pachniał tak cholernie dobrze.

- Wszystko będzie dobrze, no wiesz.. - usłyszałam nagle głos chłopaka tuż nad swoim uchem. - Jeśli chciałabyś porozmawiać. - dodał po chwili.

- Nie rozmawiałam o nim z nikim, od momentu kiedy się to stało. - wyszeptałam ściszonym głosem.

- Wiem. - mruknął pod nosem brunet.

Przełknęłam głośno ślinę. - Głównie dlatego, że jestem zawstydzona tymi wszystkimi rzeczami, które dla niego zrobiłam, a on nawet mnie nie szanował. - podniosłam wzrok powoli i spojrzałam na jego twarz, którą oświetlało jasne światło z ogniska. - Wiedziałeś o tym? Cokolwiek było można zobaczyć? - zapytałam po krótkim momencie ciszy.

- To nie była moja sprawa. - szepnął cicho po chwili.

Pokręciłam głową z niedowierzaniem na jego słowa. - Postępowałam ze wszystkim zbyt szybko i za gwałtownie, ja zawsze pierwsza wysłałam do niego wiadomości albo dzwoniłam, bo jakbym tego nie zrobiła to wcale byśmy nie rozmawiali. To ja pierwsza pytałam o randki bo inaczej nigdy by się to nie wydarzyło. - zaśmiałam się nerwowo. - Pewnie myślisz, że jestem idiotką. - mruknęłam pod nosem. To było kompromitujące, kiedy opowiadałam o tym jak się wtedy zachowywałam. Chyba naprawdę byłam idiotką.

- Byłaś zakochana, a ludzie robią szalone rzeczy, kiedy są zakochani. Nie ma w tym nic złego. - wzruszył lekko ramionami i uniósł delikatnie kąciki ust do góry.

- Wszystko jest złe w tym, kiedy się upijasz i wtedy całujesz swojego ochroniarza. - uśmiechnęłam się słabo do niego.

Na jego twarz nagle wkradł się ten jego wyjątkowy, słodki uśmieszek. - Nie, nie ma w tym nic złego, ale to co było złe to to, kiedy twój tata usuwa ochroniarza ze służby i sprawia, że czuje się wtedy jakby zrobił coś złego.

Wywróciłam lekko oczami. - Dlaczego tak myślałeś? Przecież to ja cię pocałowałam.

- Tak, a potem przestałaś ze mną rozmawiać.

- Nawet ze sobą nie rozmawialiśmy! - drażniłam się z nim ale widziałam, że zraniło go to.

- Myślałem, że się przyjaźniliśmy. - szepnął cichym i zarazem smutnym głosem.

Zaśmiałam się nerwowo. Nie wiedziałam już, co o tym wszystkim myśleć.

- Nathan, byłam po prostu zakłopotana.. Byłeś jedyną osobą, która była świadkiem mojego upokorzenia a potem się upiłam i jeszcze cię pocałowałam, co upokorzyło mnie jeszcze bardziej.. - westchnęłam cicho i spuściłam wzrok.

- Nie zamierzałem cię osądzać, wiedziałem, że jesteś pijana, nie zrobiłaś niczego złego. Zrobiłaś to co zapewne zrobiłaby każda zraniona osoba.

Zmarszczyłam lekko brwi na jego słowa. - Naprawdę? Nie wiedziałam, że każda zraniona osoba upija się w klubie, potem wraca do domu i nagle całuje swojego ochroniarza.

- Och, to nie tak. - uśmiechnął się lekko.

Roześmialiśmy się oboje po chwili. Wtedy zdałam sobie sprawę, że jestem w ciemnym lesie i to w środku nocy, ale dobrze się bawiłam. Oczywiście Nathan miał coś z tym wspólnego. Sprawiał, że czułam się lepiej myśląc o sobie samej. Nie osądzał mnie.

PRYWATNY OCHRONIARZ (COMPLETED)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz