Rozdział 7

27.3K 984 321
                                    

- Umieram z głodu! - westchnęłam ciężko po kilku minutach ciszy.

Nie wiedziałam nawet, jak długo chodziliśmy blisko tej opuszczonej drogi. Czułam się, jakby minęły godziny, a tak naprawdę słońce dopiero co wzeszło. Minęły nas dwa samochody, ale żaden się nie zatrzymał a kierowcy nawet nie spojrzeli na nas. Prawdę mówiąc, ja na ich miejscu też bym się nie zatrzymała. Pewnie myśleli, że jesteśmy jakimiś bandytami, złodziejami albo zbiegłymi z więzienia.

Byłam strasznie głodna, spragniona i zmęczona chodzeniem. Spojrzałam na Nathana przestając wgapiać się w drogę którą szliśmy - W ogóle nie wyglądasz na zmęczonego. - zmarszczyłam lekko brwi.

Uśmiechnął się lekko odwracając się od razu przodem do mnie. - Jesteśmy wyszkoleni do tego rodzaju rzeczy, poza tym wiesz, ćwiczę. - zaczął się ze mną drażnić i puścił mi oczko.

- Nie zamierzam nawet z tobą walczyć, jestem kimś kto nienawidzi ćwiczeń, to fakt. - wzruszyłam lekko ramionami i zaśmiałam się cicho.

- To miłe. - spojrzał na mnie uważnie i zaśmiał się cicho. Chyba naprawdę go rozśmieszyłam.

Czułam, jak moje uszy i twarz zaczynają płonąć z gorąca i natychmiast uderzyłam go w ramię sama zaczynając się śmiać.

- Hej, mam sygnał! - powiedział po chwili chłopak, kiedy wyciągnął z kieszeni swój telefon i zatrzymał się nagle, jakby się bał, że za chwilę zasięg znów może zniknąć, kiedy się poruszy.

- O Boże, to szybko, zadzwoń po pizzę!

Odwrócił wzrok od telefonu i spojrzał na mnie z rozbawieniem na twarzy. - Co powiedziałaś? - szepnął zdziwionym głosem.

Zarumieniłam się nagle. - Przepraszam, jestem po prostu strasznie głodna, zadzwoń szybko do kogoś proszę. - powiedziałam spokojnie gestykulując rękami tak, żeby tylko się pośpieszył.

Zachichotał cicho ale po chwili zmarszczył brwi. - Muszę zadzwonić do twojego ojca. - westchnął niechętnie.

Bez słowa wybrał numer do swojego pracodawcy i przyłożył telefon do ucha z przerażeniem na twarzy. Rozmowa zaczęła się od 'mieliśmy wypadek ale wszystko jest w porządku', po czym jego mina jeszcze bardziej spoważniała. - Rozumiem, proszę pana. - próbował być spokojny ale niezbyt mu to wychodziło. Znając mojego tatę, prawdopodobnie krzyczał na niego, mimo że to nie była jego wina. Nie mogłam już tego znieść i wyrwałam telefon z rąk chłopaka.

- Tato, nic nam nie jest!

- Lucy? - jego głos zdawał się być zdezorientowany, tym bardziej, że krzyknęłam na niego.

- Nic nam się nie stało i to nie jest wina Nathana, czy mógłbyś przysłać tu kogoś żeby nam pomógł? Jestem strasznie głodna! - znów ciężko westchnęłam próbując ignorować burczenie w brzuchu.

Brunet cicho się zaśmiał stojąc obok mnie, ale zignorowałam go. Byłam zmęczona, niewyspana, głodna i spragniona. Jedyne czego chciałam w tym momencie to zjeść cokolwiek!

- Uh, tak kochanie, zaraz wyślę pomoc, ale ty i Nathan możecie kontynuuować swoją drogę. Jesteś pewna że czujesz się z nim bezpieczna? - szepnął spokojnym i opanowanym głosem.

Odwróciłam się w stronę chłopaka, który wpatrywał się we mnie z uśmiechem na ustach. - Tak, jestem pewna, a teraz się pośpiesz zanim tutaj umrę z głodu. - mruknęłam w słuchawkę, po czym rozłączyłam się i wysłałam tacie naszą lokalizację smsem.

- Jesteś przerażająca, kiedy jesteś głodna. - spojrzał na mnie marszcząc brwi, zabierając telefon z mojej ręki i chowając spowrotem do kieszeni.

PRYWATNY OCHRONIARZ (COMPLETED)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz