Rozdział 31

20.6K 738 50
                                    

Brunet trzymał mnie w swoich ramionach tak długo jak to tylko było możliwe.

Jego uścisk potrafił naprawić wszystko, co kiedykolwiek we mnie pękło.

To było dokładnie to, czego potrzebowałam. Nawet po powrocie ze szpitala wciąż nie czułam się kompletna. Wrócić do domu bez Nathana było dziwnym uczuciem. To zdecydowanie nie było w porządku, że nie widziałam go ani nie rozmawialiśmy ze sobą po tym, co się stało. Udawałam, że nic mi nie jest ale prawda była zupełnie inna. Kochałam chłopaka i nie chciałam być bez niego już nigdy więcej. Myślałam, że odszedł ale myliłam się. Teraz był tutaj ze mną i przytulał mnie do siebie co sprawiło, że wreszcie poczułam jak dziura przerażającej pustki w mojej klatce piersiowej powoli się wypełnia. Zaczynałam znów czuć się w pełni sobą.

- Wypadałoby, żebyśmy wreszcie opuścili jej pokój. - zdecydowałam się w końcu przerwać ciszę.

Jego tors drgnął lekko tuż pod moim policzkiem, kiedy zachichotał. - Myślę, że tak powinniśmy zrobić.

Odsunęłam się kawałek ale sięgnęłam po jego rękę. - Chodźmy. - oznajmiłam po czym pociągnęłam go za sobą, opuszczając pomieszczenie. Sprawdziłam najpierw czy na korytarzu nikogo nie ma a potem pobiegliśmy szybko w stronę mojego pokoju. Weszliśmy do środka i zamknęłam za nami drzwi.

- Powinienem być na służbie. - odrzekł Nathan, patrząc na mnie z rozbawieniem na twarzy.

- Teoretycznie jesteś teraz na moich usługach. - wyjaśniłam, rozśmieszając przy tym chłopaka. Uśmiechnęłam się do niego. - Położysz się ze mną?

- Cóż, jesteś moim szefem. - ukazał swoje śnieżnobiałe zęby w szerokim uśmiechu. - Trzeba wykonywać rozkazy. - dodał po chwili, wzruszając ramionami.

Odpowiedziałam kolejnym uśmiechem po czym położyłam się na łóżku. Chłopak zajął miejsce tuż obok jednocześnie obejmując mnie ramieniem i przybliżając się.

- Tęskniłam za tobą. - wyszeptałam.

Brunet pocałował mnie w policzek. - Ja za tobą też. Wszystkim o czym myślałem przez ostatnie miesiące byłaś właśnie ty.

Odwróciłam głowę tak, żebym mogła na niego spojrzeć. - Gdzie byłeś? Po tym jak wypisałeś się ze szpitala?

- Z moim najlepszym przyjacielem, Jacksonem. - popatrzył na mnie. - Z nim i Jennifer, jego żoną, którzy pomogli mi wyzdrowieć i dojść do siebie.

Spuściłam wzrok, czując smutek kolejny raz dzisiejszego dnia.

To powinnam być ja.

Odwróciłam się tak, żeby móc położyć się na swoim ulubionym boku. Nathan oplótł ręce wokół mojego pasa i po chwili poczułam jego delikatne pocałunki na swojej szyi. - Powinnaś się przespać. - wyszeptał cicho.

Zamknęłam swoje ciężkie powieki. Byłam naprawdę zmęczona ale nie chciałam spać.

Tak bardzo za nim tęskniłam a teraz był tutaj i nie miałam zamiaru tracić ani sekundy.

- Nigdzie się nie wybieram i zostanę tutaj z tobą, Lucy. - odezwał się po chwili, jakby po prostu czytał mi w myślach.

Uśmiechnęłam się. - Okey.

Kiedy otworzyłam oczy znajdowałam się sama w swojej sypialni. Tak bardzo nigdzie się nie wybieram i zostanę z tobą, jasne - pomyślałam, kiedy zdałam sobie sprawę, że chłopaka nie było już w pomieszczeniu.

Rozległo się pukanie do drzwi i wtedy zrozumiałam, że nie obudziłam się z własnej woli.

Naciągnęłam kołdrę bardziej na siebie, kiedy nagle ktoś wszedł do środka.

PRYWATNY OCHRONIARZ (COMPLETED)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz