Rozdział 21

20.7K 811 226
                                    

Następnego ranka obudziłam się czując, jak ktoś szarpie mnie za ramię.

- Przestań. - jęknęłam swoim jeszcze ochrypłym i zaspanym głosem. Otworzyłam od razu oczy, kiedy poczułam, że spadam z łóżka.

- Obudź się wreszcie!

Zmarszczyłam brwi patrząc na swoją mamę z podłogi. - Mamo? Co się dzieje? - zapytałam, odgarniając kosmyki włosów z twarzy.

- Ubieraj się! - powiedziała a raczej wydarła się, odsłaniając zasłony. - Śniadanie jest już gotowe i mamy gości.

- Co? - spytałam ponownie, wstając z podłogi i od razu wróciłam do łóżka. - Nie chcę śniadania, chcę spać.

Co ona knuje? Nie mogłam sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz była w moim pokoju. Czy to było jej ciepłe powitanie?

- Lucy Hopkins. - ostrzegła i zmarszczyła brwi, patrząc w moją stronę.

- Jestem zmęczona. - zaczęłam narzekać.

Spiorunowała mnie wzrokiem, zatrzymując się w drzwiach. - Możesz spać później. Teraz musisz zejść na dół i nie zmuszaj mnie, żebym po ciebie przyszła. - ostrzegła mnie ostatni raz przed wyjściem, po czym zamknęła za sobą drzwi.

Westchnęłam a potem sprawdziłam godzinę.

8:13 A.M.

Z kolejnym ciężkim westchnięciem podniosłam się z łóżka.

Umyłam twarz i wyszczotkowałam zęby. Moje włosy nie chciały dzisiaj ze mną współgrać, więc po prostu związałam je w wysokiego kucyka. Nie miałam czasu ani ochoty, żeby sobie teraz z nimi radzić. Ubrałam na siebie jeansy oraz bladoróżową bluzkę z długim rękawem, po czym powoli opuściłam pokój. Usłyszałam już głośny hałas dobiegający z salonu, kiedy dotarłam do schodów.

Nie byłam w nastroju do spotkań towarzyskich.

To prawie sprawiło, że miałam ochotę odwrócić się i po prostu zamknąć się pokoju, ale powstrzymywał mnie fakt, że mama od dawna nie zwracała na mnie uwagi. Kimkolwiek była ta osoba, z którą chciała, żebym się spotkała - to było dla niej ważne i nie chciałam jej zawieść. Uzyskanie znów uwagi własnej matki było miłe. Na nowo przyznawała się do mnie.

Po skończeniu analizy wszystkich myśli w swojej głowie, wzięłam głęboki oddech i zeszłam po schodach na dół. Nie posiadaliśmy w jadalni ogromnego stołu dla dwudziestu osób, jak to się zdarzało w takich wielkich posiadłościach jak nasza, ale tata tego nie chciał. Znajdował się natomiast stół wystarczająco duży dla naszej rodziny - ośmiu osób. Nie wszyscy przebywaliśmy w domu przez cały czas, więc większy stół nie był konieczny. Dziś jedno z miejsc zostało zajęte przez moją mamę, a dwa kolejne przez dwójkę nieznajomych.

Trzy pary oczu zwróciły się na mnie, kiedy weszłam do pomieszczenia.

Mój Boże.

- Dzień dobry..? - przywitałam się, czując niezręczną atmosferę wypełniającą cały pokój.

Mama wstała z miejsca i od razu podeszła do mnie. Miała na sobie kasztanową sukienkę i czarne szpilki. Jej włosy tym razem były zaczesane w zwykłego kucyka, ale wciąż wyglądała pięknie. Położyła rękę na moich plecach i tym samym popchnęła lekko do przodu.

Dwoje nieznajomych mi osób wstało od stołu i popatrzyło na mnie, kiedy podeszliśmy bliżej.

- Lucy, to jest Laura. W liceum byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami.  - odrzekła mama z uśmiechem wymalowanym na ustach.

Spojrzałam na kobietę, która wydawała się być w wieku mojej matki. Miała włosy koloru ciemnego brązu sięgające do łopatek oraz duże, orzechowe oczy. Była ubrana w czarne spodnie i niebieską koszulę zapinaną na guziki. Mogłam także zauważyć mnóstwo biżuterii, którą nosiła - kolczyki, naszyjnik, wiele pierścionków oraz złote bransoletki na jej obu nadgarstkach. Uśmiechnęła się, kiedy wyciągnęła rękę w moją stronę. Uścisnęłam i potrząsnęłam nią lekko.

PRYWATNY OCHRONIARZ (COMPLETED)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz