Ukradkowe spojrzenia w moją stronę oznaczały, że już mnie zauważyli. Trzech z nich dyskretnie odsunęło się o krok od mojego ścigacza, ale jeden nie. Stanęłam za nim i powiedziałam:
-Nie chcę być niegrzeczna, ale czy możesz zabrać swoją brudną łapę z mojej maszyny i odejść zanim cię rozjadę?- spytałam chłopaka, który opierał się tyłem do mnie o mój motocykl.
Odskoczył jak oparzony od maszyny i mruknął coś pod nosem.
Spojrzałam z czułością na mojego Triumph Daytona 765. Czerwony lakier lśnił w popołudniowym słońcu. Założyłam na głowę kask i rzucając ostatnie groźne spojrzenie chłopakowi, który śmiał dotknąć mojego skarbu, odjechałam w kierunku domu.
***
Siedziałyśmy z mamą przy stole, jedząc obiad. Kiedy spojrzałam w górę zobaczyłam, że bez apetytu przesuwa warzywami po talerzu.
-Co jest mamo?- spytałam odrywając wzrok od cicho grającego telewizora w kącie.
Ojciec był jeszcze w pracy, znowu wyrabiał nadgodziny. W ciągu ostatnich tygodni wracał do domu dopiero późnym wieczorem, więc samotne jedzenie nie było dla nas nowością. Jedyne o czym potrafił z nami ostatnio rozmawiać, to to że jego szef w końcu zauważa jego wysiłek i z pewnością wkrótce doceni całą tą ciężką pracę. Zmęczony po pracy i tak nie był najlepszym kompanem do rozmów.
-Wiesz...- przerwała i patrząc mi wreszcie w oczy głęboko westchnęła.- Twój ojciec dostał awans.
-To chyba dobrze, prawda?- powiedziałam wracając do jedzenia, trochę bardziej uspokojona.- W końcu te nadgodziny mu się opłaciły, prawda? Najwyższa pora, gdyby jeszcze dostawał jakieś dodatkowe bonusy za to, to bym zrozumiała...
Mama znowu zaczęła unikać mojego spojrzenia, a wiadomości w telewizji zmieniły się w prognozę pogody.
-Tak, ale... to się wiąże z... nowym miejscem pracy- zaczęła starannie dobierać słowa.- I... zamieszkania.
Widelec zamarł mi w połowie drogi do ust.
-Jak to, przeprowadzka?- spytałam, a mój wzrok powędrował w stronę kilku wciąż nie rozpakowanych kartonów w przedpokoju.
-Obiecuję, że to już ostatnia- zapewniła gorliwie.
Po jej minie widziałam, że sama była już tym faktem zmęczona, ale to ona na równi z ojcem i to na własne życzenie, skakała po całym kraju nie będąc w stanie zagrzać nigdzie miejsca na dłużej. Spokojnie można było powiedzieć, że przez najważniejszy okres w moim życiu żyliśmy głównie na kartonach. W tym miejscu byliśmy dopiero od niecałych dwóch miesięcy i dopiero co zżyłam się z nowymi znajomymi. Na samą myśl o kolejnych pożegnaniach, o kolejnym pakowaniu kartonów, a już z pewnością o nowej szkole, robiłam się coraz bardziej zirytowana.
Nie mogąc już utrzymać emocji które zaczęły się we mnie kotłować poderwałam się ze swojego miejsca.
-Przysięgnij- syknęłam, mając już po dziurki w nosie ciągłych zmiany wokół mojego życia.
Mama spojrzała na mnie zdziwiona, ale bez zawahania powiedziała:
-Obiecuję.
Westchnęłam zrezygnowana i przetarła twarz dłonią. To nie tak, że życzyłam źle karierze ojca, zależało mi na tym by był szczęśliwy z tym co robi, czasami nawet czułam się winna za to, że sama ich jeszcze obarczam moimi humorami, ale z drugiej strony nie mogłam pojąć ile razy można popełniać ten sam błąd... Ta rewelacja skutecznie odebrała mi apetyt. Odsunęłam krzesło i zostawiając w salonie mamę udałam się w stronę drzwi. Na odchodne zatrzymałam się jeszcze w progu i mruknęłam:
-Mam szczerą nadzieję, że to będzie koniec, nawet nie zdążyłam się przyzwyczaić do nowego mieszkania i rozpakować wszystkich rzeczy. Powiesz mi chociaż, gdzie tym razem? Będę musiała dać znać chłopakom.
-Do Stanów Zjednoczonych- mówiąc to już nawet nie próbowała podnosić spojrzenia znad talerza.
Patrzyłam na nią szeroko otwartymi oczyma. Do pobliskiej miejscowości, do innego regionu, a nawet z miasta na wieś... Wszystko bym zrozumiała, ale nie inny kraj! Kiedy po głowie ganiały mi różne najczarniejsze myśli, w telewizji usłyszałam tylko "W najbliższych dniach, na północy Francji przewidywany jest znaczny skok temperatur...".
~~~~~~~~
Mam nadzieję, że spodoba wam się moje nowe opowiadanie. Zapraszam do czytania, wszelkie komentarze mile widziane. Pozdrawiam :)
CZYTASZ
Stand & drift
Teen Fiction"-Motocykl to znak, że jego posiadacz nie utonął w szarości życia. Ile razy słyszałam: Po co Ci motocykl? Zabijesz się! Wariatka! A i tak nie zrezygnowałam, bo nie można zrezygnować z tego, co się kocha. Rozumiesz? -Tak, rozumiem." Okładkę wykonała:...