Dwa dni później stałam już w pełni sił przed lustrem w łazience. Tamto przerażające widmo zniknęła, po to, by pokazać starą, dobrą mnie. Podciągnęłam koszulkę od piżamy i przyjrzałam się krytycznie swojemu ciału. Cholera, trzeba się za siebie zabrać. Od dzisiaj odchudzam się. Ale najpierw śniadanie.
Ubrana w trochę za duży wełniany sweter i leginsy, zeszłam na dół. Zrobiłam sobie kanapkę z nutellą i usiadłam na kanapie przed telewizorem. O tej godzinie zaczynał się mój nowy ulubiony serial.
Trzeba przyznać, że wciągnęłam się w to meksykańskie gówno, a może hiszpańskie? Kto ich tam wie.
-Niech cie szlak trafi.
-Ojojoj co ja słyszę, łagodna i czuła Fedora mnie przeklina?
-Jestem człowiekiem i mam wady i zalety. Moją wadą jest nienawiść, a najmocniej nienawidzę ciebie.
-Ja myślę, tym bardziej że skazałam cę na wózek inwalidzki. Nawet nie wiesz z jaką radością położyłam ci na nogach jadowitego pająka
-Tak, wiem, że to ty. Nienawidzę cię za to i każdego dnia przeklinam.
-Nienawiść jest odwzajemniona skarbie.
-Świat jest dla nad dwóch za ciasny. Jedna musi umrzeć, by druga mogła żyć w spokoju.
-Święte słowa
-Nie zaznam szczęście, kiedy nie zobaczę twoich zwłok Co Więcej maże o tym by osobiście cię uśmiercić.
-Ty? W twoim stanie? Proszę cię
-Tak, ja w moim stanie. Przysięgam, że cię zabiję.
-Nie skarbię, to ja cię uśmiercę.
Ekran telewizora pochłonęła czerń, a ja spojrzałam na moją rodzicielkę z wyrzutem.
-Mamo!- zapiszczałam.- W takim momencie?
-Chciałam tylko zapytać, ile masz zamiar siedzieć jeszcze w domu.
-Yyy, tydzień?- zasugerowałam.
-Chyba jesteś już na tyle zdrowa, żeby iść do szkoły- stwierdziła mama z drewnianą łyżką w dłoni.
-Ale, maaaammo, mi się tak nieeee chce!
-Nie ma gadania, jutro idziesz do szkoły.
-Ale jutro jest piątek!
-Bez gadania.
-No ale jeden dzień do weekendu, a ty mi do szkoły każesz iść, no proszę...
-Bez gadanie.
-No ale...
-Nie
-Ej...
-NIE.
-No daj mi dokończyć...
-Nie. Jutro idziesz do szkoły i koniec i kropka i jeszcze wykrzyknik jak chcesz.
-No okej, z takimi argumentami nie będę się kłócić- burknęłam, dając za wygraną.
I weź się człowieku z nią dogadaj. Rzuciła mi pilot, a ja wróciłam do serialu.
-No i przez ciebie przegapiłam moment ich kłótni- jęknęłam do mamy, która siedziała już w kuchni.
-To sobie przewiń- zawołała.
I tak też zrobiłam. Oglądałam jeszcze godzinę, dopóki się nie skończyło. Później zadzwoniłam do Roksany, żeby przyniosła mi notatki z lekcji. Przyszła do mnie po pół godzinie ze swoimi książkami. Kiedy ona opowiadała mi o... czymś tam, ja starałam się przepisać wszystkie zeszyty, przypomnieć sobie trochę wiadomości i nie zwariować. Po dwóch, może trzech godzinach, Roksana poszła do domu, a ja zmęczona poszłam od razu spać.
CZYTASZ
Stand & drift
Teen Fiction"-Motocykl to znak, że jego posiadacz nie utonął w szarości życia. Ile razy słyszałam: Po co Ci motocykl? Zabijesz się! Wariatka! A i tak nie zrezygnowałam, bo nie można zrezygnować z tego, co się kocha. Rozumiesz? -Tak, rozumiem." Okładkę wykonała:...