Muszę przyznać, że czułam się do dupy. Następnego dnia, zaraz po szkolę, przyszła do mnie Roksana i raczyła mnie swoim towarzystwem. A wyglądało to mniej więcej tak: Ona gadała jak najęta o tym co dzieje się w szkole, w tym samym czasie, ja udawałam, że słucham i przegryzałam krakersy. Potem Roksana oglądała jakiś film, a ja starałam się nie zasnąć- z marnym skutkiem.
Otworzyłam powoli zaspane oczy i rozejrzałam dookoła. Nigdzie nie było Roksany i aż się zdziwiłam. Za to znalazłam na nocnej szafce karteczkę od niej samej:
„Zasnęłaś, a że nie chciałam cię budzić poszłam do domu. Pamiętaj, musisz wypoczywać. Może wrócę wieczorem. Przy okazji, był tu Ashton i nie wpuściłam go. Walczyłam jak tygrysica, możesz być ze mnie dumna.
Zdrowiej w spokoju, Roksana.”
Uśmiechnęłam się po przeczytaniu dwóch ostatnich znań. Dobrze, że go nie wpuściła. Nie miałam siły się z nim użerać. Nawet jeśli bym spała. Do moich uszu dobiegł dźwięk wchodzenia po schodach. Po dwóch sekundach pojawiła się znana mi postać.
Tato wszedł do pokoju, dzierżąc dumnie w dłoni małą buteleczkę.
-Co to jest?- zapytałam słabo.
-Kropelki na żołądek dla mojej małej córeczki. Marie powiedziała, że ci to może pomóc, a właśnie, wróci wieczorem. A teraz otwórz buzie i powiedz "Aaa...".
Niepewnie zrobiłam to co mi kazał, nigdy nie lubiłam brać leków. Tata przechylił butelkę tak, że kropelki zleciały mi do ust. Kiedy zabrał już butelkę z tym ohydztwo jęknęłam przeciągle i mimowolnie się skrzywiłam.
-Fuuj, to jest ohydne!
-Lekarstwa nie mają być smaczne, tylko skuteczne -powiedział.- Popij herbatą.
Mówiąc to, podał mi mój ulubiony kubek z osiołkiem. Pociągnęłam długi łyk, by zmyć z języka ten niedobry smak i czekało mnie kolejne rozczarowanie.
-Fuuuu, czemu nie posłodzone- jęknęłam ponownie, patrząc na tatą spode łba.
-Nie marudź tylko pij. Gorąca gorzka herbata, jest najlepsza na bolący brzuch. To akurat stwierdziła twoja babcia, więc nie marudź.
-Aha, czyli mama kropelki, babcia herbata, a ty?- zapytałam kładąc się na miękkie poduszki.
-Wiadro, nie zapominaj.
-Wiesz, że tylko 7% ludzi na świecie ma zielone oczy?
-Interesujące, a co to ma do rzeczy?
-Nic. Zupełnie nic- uśmiechnęłam się.
-No dobra, teraz lepiej się prześpij, wyglądasz jak zombi.
-Dzięki tato.
-No co? Taka prawda. Wieczorem wróci mama i się lepiej tobą zajmie.
-Jasne.
Tato zniknął mi z pola widzenia, a ja zagapiłam się w sufit. Nie chciało mi się już spać, a czułam się trochę lepiej. Sięgnęłam po telefon. Włączyłam go i po długim uruchamianiu się w końcu przywitało mnie zdjęcie moje i chłopaków. Zastanawiałam się, co mogą teraz robić.
Wróciłam do teraźniejszości i dopiero zorientowałam się, że mam sześć nieodebranych połączeń i kilka wiadomości od „ Ashton z fajnym tyłkiem”. Szybko przejrzałam wiadomości, na których pisało:
CZYTASZ
Stand & drift
Teen Fiction"-Motocykl to znak, że jego posiadacz nie utonął w szarości życia. Ile razy słyszałam: Po co Ci motocykl? Zabijesz się! Wariatka! A i tak nie zrezygnowałam, bo nie można zrezygnować z tego, co się kocha. Rozumiesz? -Tak, rozumiem." Okładkę wykonała:...