Rozdział 47

15.3K 833 53
                                    

  Ułożyłam na stole ostatni kieliszek i ostatni widelec. Odsunęłam się o krok od stołu podziwiałam swoje dzieło. Na środku stołu piętrzył się stroik z zapalonymi świeczkami, a wszystkie ozdoby i zastawa, znajdowały się na świeżo wyprasowanym obrusie. Mama co chwilę biegała między kuchnią, a salonem, układając na stole coraz to nowsze potrawy. A tato siedział na kanapie przeglądając różne kanały w telewizji.

Patrzyłam przez chwilę w monitor, aż nie mignęła mi znajoma postać.

-Cofnij! Cofnij!- zawołałam szybko, podchodząc do kanapy.

Oparłam się o nią rękoma i patrzyłam jak tato przewija dwa kanały to tyłu, gdzie kończył się spot reklamowy jednego z moich ulubionych filmów.

-O, Batman. Będzie za dwie i pół godziny- powiedział, uśmiechając się lekko.

-Idealne święta- również się uśmiechnęłam.- Ale jeszcze kogoś brakuje.

-Może byście mi pomogli, a nie tyłkiem siądziecie przed telewizorem, a kolacja wciąż nie przygotowana.

W tym samym czasie zadzwonił dzwonek do drzwi i razem z tatą poderwaliśmy się z miejsca.

-Ja otworze!- zawołaliśmy razem, ale ja byłam szybsza i podbiegłam do drzwi.

Kontem oka wiedziałam jak tato ze zbolałą miną kieruję się do kuchni, gdzie czekała na niego mama.

Podeszłam do drzwi, ulizałam moje lekko rozczochrane włosy i wygładzałam sweterek. Dopiero wtedy otworzyłam drzwi i z śmiechem przywitałam mojego chłopaka.

-Hej- odpowiedział mi z uśmiechem i tak staliśmy w drzwiach.- Mogę wejść, trochą tu zimno, a zapomniałem czapki- powiedział i zauważyłam jak niecierpliwym gestem strzepuje drobne śnieżynki ze swoich blond włosów.

-A, jasne! Gapa ze mnie- powiedziałam, śmiejąc się i przepuściłam chłopaka w drzwiach.- Cieszę się, że nie musiałam po ciebie iść- lekko zmarszczyłam nos, kiedy widziałam jak na dworze coraz mocniej śnieży.

-Jakaś ty słodka- powiedział z przekąsem i pocałował mnie w nos.

-Aleś ty zimny- zadrżałam, a on odwiesił kurtkę na haczyk i zdjął buty.

-To mnie rozgrzej- powiedział.

 Podszedł no mnie w dwóch krokach i wsadził swoje lodowate dłonie pod mój cieplutki sweterek i przyłożył je do moich pleców. Pisnęłam głośno, próbując się wyrwać, a Ash zatkał mi usta pocałunkiem. Poruszał nimi delikatnie, nabierając z każdą chwilą żarliwości. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze, a ja w zamian przygryzłam jego, delikatnie za nią ciągnąc. Jego usta nie były już tak zimne jak wcześniej, a ogrzane dłonie na mojej talii już mi nie przeszkadzały. Wręcz przeciwnie, bardziej wtuliłam się w ciało Ashtona.

-Ekhem- odezwał się głos mojej mamy.- Państwo się zgubiło w drodze do salonu?

 Oderwałam się od Ashtona i uśmiechnęłam. Dopiero wtedy zauważyłam, co ma na sobie. A dokładniej to czarne spodnie oraz czerwony sweter w renifery, bardzo podobny do mojego, tyle że on w swoim wyglądał naprawdę seksownie, jeśli w ogóle można tak wyglądać w sweterku w renifery. On również zlustrował mnie wzrokiem i zaśmialiśmy się w tym samym czasie.

  Moja mama z pobłażliwym uśmiechem skierowała się do salonu, a ja z Ashtonem podążyliśmy za nią. Ashton przywitał się z moim ojcem i odmówiliśmy modlitwę. Chwilę potem, po złożeniu sobie życzeń siedzieliśmy przy stole i zabraliśmy się za jedzenie. Mama postawiła na stole indyka nadziewanego kasztanami. Dobrze wiem, jak się z nim męczyła przez cały dzień, choć nie mam pojęcia, jak my to wszystko zjemy. Na stole było jeszcze kilka innych dań między innymi z jajek, mama nawet przygotowała ostrygi, do których Ashton podchodził raczej podejrzliwie. A kiedy je próbował, nie mogłam powstrzymać chichotu. Na koniec mama przyniosła pyszny czekoladowy tort i podzieliła nas nim.

Stand & driftOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz