Rozdział 9

23.1K 1.1K 59
                                    

       W piątek po szkole, było tak, jak myślałam. Mama wyjechała na cały weekend, a tato gdzieś na jakiś czas wybył. Dom był gotowy na przyjęcie gości, ale ja jeszcze nie. Czekałam na Roksanę i razem miałyśmy się przygotować.

  Zdążyłam się już wykąpać i wysuszyć włosy. Krążyłam bez celu po domu rozkładając wszystkie przekąski i co chwilę zmieniając układ barku, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam w tamtą stronę i otworzyłam Roksanie.

-No hej!- zawołała przytulając mnie.

-Nareszcie! Wchodź, wchodź.

Przepuściłam ją w drzwiach i zamknęłam je za nami. Miała ze sobą sporą torbę i mogłam się tylko domyśleć co tam chowała.

 Rozejrzała się dookoła i stwierdziła zaskoczona:

-W środku nie wyglądają jednak tak samo.- założyłam, że chodziło jej o mój dom który jest jednym z takich samych przy tej ulicy.- Choć układ pomieszczeń jest bardzo podobny- dodała nadal się rozglądając.

Gdy mniej więcej rozejrzała się po korytarzu i salonie, klasnęła w dłonie i powiedziała z entuzjazmem:

-To teraz pokazuj mi swoją szafę.

Wskazałam jej schody i poszłam przodem. Kiedy znalazłyśmy się już na górze, pozachwycała się chwilę, a potem poleciała do szafki.

-Jaka ona mała- westchnęła sięgając do szuflady- Nie mów, że masz tylko tyle ubrań.

-Ekhem, Roksana. Szafa jest tutaj- powiedziałam z uśmiechem, wskazując na drugie drzwi w pokoju.

I aż się zdziwiła, widząc, że w środku jest zwykła garderoba.

-Mhm i to ja rozumiem- dodała z szerokim uśmiechem.- Będziesz miała coś przeciwko jeśli się poczęstuję?

-Korzystaj ile chcesz, części z tych rzeczy nie miałam jeszcze na sobie.

Zostawiła swoją torbę na łóżku i rzuciła się do garderoby. Poszłam powolnym krokiem za nią. Zastałam ją z trzema sukienkami, które na zmianę oglądała i przymierzała na siebie.

-Chyba pożyczę od ciebie jedną- stwierdziła.- I będzie to ta... Jesteś trochę szczuplejsza, ale materiał się rozciąga, więc nie powinnam mieć problemów z wciśnięciem się.

Dwie pozostałe odłożyła z powrotem na wieszak, a w jej ręce została czarna sukienka z koronkowym dekoltem, sięgająca do ud. Do tego dobrała buty na wysokim obcasie.

 -A ty co zakładasz?

 -Hmm, pomyślmy- powiedziałam przeglądając wieszaki.

Już wcześniej myślałam która z moich nowo zakupionych kreacji będzie najbardziej pasować. Nie chciałam się zbytnio stroić, ciężko było mi samodzielnie dostosować kreację do panujących tu kręgów. U siebie z pewnością ubrałabym się bardziej na luzie spotykając ze znajomymi, teraz jednak chciałam pokazać się z klasą.

 Wyjęłam wieszak z sukienką. Przód górnej części sukienki wykonany był ze sztywnej skóry, tył z elastycznego materiału zapinanego na zamek, a rozkloszowana spódnica z ciemnozielonego szyfonu.

 -Piękna, a teraz jeszcze buty- dodała Roksana nurkując między ubraniami .

 Zastanowiła się chwilę i podała mi czarne botki.

 -Wybierz to, a będzie excellemment- zawołała uradowana.

 -Teraz wypadałoby zrobić jakiś makijaż- powiedziałam z szerokim uśmiechem.- Teraz moja kolej, siadaj- wskazałam jej fotel w pokoju, a ona posłusznie na nim usiadła.

Stand & driftOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz