Do domu dotarłam jakieś pięć minut, po wyjściu z kawiarni. Wiatr zdążył się już uspokoić i tylko delikatne jego podmuchy rozwiewały moje włosy. Weszłam do domu i ściągnęłam buty i płaszcz. W podskokach pokierowałam się do salonu, zastając tam mojego tatę. Uśmiechnęłam się siadając obok niego i pocałowałam go w policzek.
-Co tam śpiochu? Kiedy wstałeś?- zapytałam i położyłam się nogami na oparciu, zwisając głową w dół.
-A, jakieś 10 minut temu.
-Tak, tak. Sen to ważna rzecz. Brak snu może być niebezpieczny- stwierdziłam.
-No proszę, pochwal się co tam wiesz o tym śnie- westchnął i obrócił się w moją stronę.
-Skoro nalegasz. Po 24 godzinach braku snu, człowiek jest bardziej podatny na choroby, koncentracja zmniejsza się o 40%, a czas reakcji ulega podwojeniu.
-A po dwóch dniach?- zapytał tato i wyczułam w jego głosie czystą ciekawość.
-Obraz jest rozmazany, pole widzenia mocno ograniczone, zachowujemy się jak z zawartością 1,5 promila alkoholu we krwi, mamy poczucie spadku temperatury i wywoływane są dreszcze. A po trzech dniach... uuu, tu już jest jazda bez trzymanki. Utrata poczucia rzeczywistości, myślimy, że jesteśmy kimś innym, spada zdolność rozpoznawania kolorów, pojawiają się halucynacje, lekkie drżenie i uczucie odrętwienia rąk i nóg, pojawia się mikrosen. I uprzedzając twoje pytanie, mikrosen to faza umysły trwająca do sześciu sekund dająca mózgowi poczucie snu. Człowiek wtedy przerywa swoje czynności i patrzy w próżnie.
-Rany, ale ja mam mądrą córeczkę- powiedział tato z dumą.
-Racja, słodź dalej, mnie to nie przeszkadza. W końcu tyle uczymy się od internetu.
-A już myślałem, że w szkole.
-Co ty! Tam uczą nas samych niepotrzebnych i niepraktycznych głupot!- i zaczęłam swój monolog dotyczący głupiego programu nauczania.
Tato co jakiś czas przytakiwał i mówił jak ja to mam źle w tej szkole.
Po jakichś 15 minutach zakończyłam swój poważny wywód, a tato powiedział tylko:
-Może powinnaś przedstawić swoją opinię dyrektorowi?
-Nie ma szans. Do niego pewnie i tak nic nie dotrze. Mam ochotę na zupę cebulową.
-Co?
-No na kolację- popatrzyła na tatę, który unosił w górę brwi w zdziwieniu.- Wiesz, brakuje mi Francji- powiedziałam ze smutkiem.
-Mnie też kochanie, ale musisz powiedzieć, że tu też nie jest źle. Zauważyłem, że bardzo związałaś się z Roksaną- powiedział głaszcząc mnie po głowie, tak samo jak wtedy, kiedy byłam mała i płakałam.
-Taa, ale tęsknię bardzo za Christopherem i Francisem.
-Tak, ja też- powiedział z lekkim uśmiechem.- Niezły z nich urwisy.
Zaśmiałam się.
-Pamiętasz jak chłopacy uczyli mnie jak jeździć bez trzymanki i Francis przez przypadek wjechał do ogrodu starej pani Renal?
-Strasznie się wtedy zdenerwowała- powiedział tato.
-Albo jak przywiązali jamnika pani Lautier do balonów i przywiązali do płotu?
W odpowiedzi usłyszałam tylko jego śmiech. Usiadłam normalnie i przytuliła do taty.
-Tęsknie za nimi i to bardzo.
Tato mnie objął i powiedział:
-Nie martw się, na pewno jeszcze ich zobaczysz.
***
CZYTASZ
Stand & drift
Teen Fiction"-Motocykl to znak, że jego posiadacz nie utonął w szarości życia. Ile razy słyszałam: Po co Ci motocykl? Zabijesz się! Wariatka! A i tak nie zrezygnowałam, bo nie można zrezygnować z tego, co się kocha. Rozumiesz? -Tak, rozumiem." Okładkę wykonała:...