Dzisiaj, w ten czwartkowy poranek, wstałam z myślą, że muszę porozmawiać z pewnym chłopakiem. Ubrałam się w bordowe rurki oraz kremowy sweterek i z plecakiem zarzuconym na plecy zbiegłam na dół. Założyłam moje trampki i zostawiając w korytarzu plecak, udałam się do kuchni. W środku rozpromieniona mama sączyła powoli kawą, jak co ranka.
-Dzień dobry kochanie- powiedziała z szerokim uśmiechem.
-Hej mamuś.
Wyjęłam z lodówki zimne mleko, do miseczki nasypałam płatków i usiadłam przy stole. Zalałam płatki mlekiem i zaczęłam powoli jeść.
-Gdzie wczoraj zniknęliście?- zapytałam z pełną buzią.
-A, wiesz...
-Nie chcesz to nie mów- powiedziałam z lekkim uśmiechem.
-No skoro tak nalegasz- odłożyła czasopismo i pochyliła się bliżej mnie.- Twój ojciec zabrał mnie wczoraj wieczorem na wycieczkę. A potem na romantyczną kolację. Było wspaniale, dawno nigdzie tak nie wychodziliśmy. Potem znaleźliśmy sobie wygodne miejsce i...
-Nie! Nie mów. Chyba mogę się domyśleć co dalej.
Mama patrzyła się na mnie z zaskoczeniem, a ja kończyłam swoje płatki
-Masz dzisiaj wolne?
-Tak, caluuutki dzień- powiedziała z zadowoleniem.
-A... tato?
-Też.
Na jej twarzy wykwitł uśmiech mówiący: a ty nie wiesz co my będziemy robić. Choć mogłam się już domyśleć, po tych wszystkich subtelnych znakach. Ale czy w jej wieku to powinno się robić? W końcu menopauza i te sprawy... chyba.
Do kuchni wszedł tato, a w drodze do ekspresu do kawy, pocałował mamę w policzek, a mnie poczochrał po włosach. Nalał sobie napoju do wielkiego kubka i upił łyk, dyskretnie zerkając na żonę, a ja przyglądałam się temu wszystkiemu w zaciekawieniu.
Tato puścił oczko mamie, a ta cicho zachichotała.
-O nie, nie muszę tego oglądać- powiedziałam szybko, widząc co się kroi i kończąc płatki wyszłam z kuchni.
Zgarnęłam plecak i poszłam do garażu. Wsiadłam na ścigacz, zakładając kask i pojechałam w stronę szkoły.
Zadrżałam lekko, kiedy chłodny wiatr przedostał mi się pod ubranie. Co poradzić, że lato już odeszło, a jesień zaczęła się na dobre. Przez pierwszy jej czas było jeszcze ciepło, ale nie może tak być wiecznie. Znaczy nie w tej części świata. Już można było zauważyć, że słońce jest niżej niż wcześniej. A zimny wiatr dawał o sobie znać. Na moje szczęście za godzinę, albo dwie, miał być skok temperatury, a z racji tego, że mieliśmy jechać z rodzicami nad jezioro to pogoda musiała dopisywać.
Zatrzymałam się na parkingu, gdzie Roksana już na mnie czekała. Zsiadłam z mojego ścigacza i podeszłam do niej.
-Krótka piłka- powiedziałam.- Jedziesz ze mną i rodzicami nad jezioro?
-Kiedy?
-Dzisiaj, zaraz po szkole.
-No racja, trzeba korzystać z tego ostatniego słonecznego dnia. Słyszałam, że potem pogoda ma się popsuć i nie polepszyć.
-To co?
-Jasne, że jadę- zawołała.- Ale będę musiała uzgodnić to z mamą i ...
-O to już się nie martw- powiedziałam pisząc szybką wiadomość do mamy.- Moja mama, wszystko uzgodni.

CZYTASZ
Stand & drift
Teen Fiction"-Motocykl to znak, że jego posiadacz nie utonął w szarości życia. Ile razy słyszałam: Po co Ci motocykl? Zabijesz się! Wariatka! A i tak nie zrezygnowałam, bo nie można zrezygnować z tego, co się kocha. Rozumiesz? -Tak, rozumiem." Okładkę wykonała:...