Epilog

14.7K 986 85
                                    

Tenże epilog dedykuję wszystkim, którzy dotrwali do końca tego opowiadania :* Jeżeli byście chcieli, to mogłabym wstawić już książkę drugiej części, abyście mogly dodać do bibliotek .

Płaczę, nie mogę uwierzyć że to już epilog... ;-;

~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

Wszedłem do pokoju i usiadłem na krześle przy łóżku. Położyłem na szafce bukiet błękitnych róż. Pamiętam jak mówiła, że pójdzie ze mną do kina, jak dam jej niebieską różę. Nieźle się namęczyłem, zanim ją zdobyłem. Podobno niebieska róża reprezentuje nadzieje, marzenia i możliwości, dążenie do rzeczy nieosiągalnych. A ja mam nadzieję, że ją odzyskam.

Spojrzałem na nieruchomą sylwetkę Dan, a potem na kardiograf. Wybijał równy rytm, nie za szybki, ale stabilny. Śpiączka. W tym właśnie stanie znajduje się Danielle. Moja kochana Dani. A to wszystko moja wina. Gdybym nie przyprowadził jej wtedy na te wyścigi, gdybym to ja się ścigał... To wszystko moja wina! Najlepiej by było gdybyśmy się nie poznali, a wszystko zaczęło się na tej imprezie, kiedy pierwszy raz mnie pocałowała.

Złapałem ją za bezwiedną dłoń i przyłożyłem do swojego policzka. Minęły już dwa tygodnie, od kiedy leży w prywatnej klinice. Miałem wrażenie, że z każdym dniem uchodzi z niej trochę życia i tak będzie aż nie zostanie nic do zabrania.

Przyjrzałem jej się dokładnie. Jej rude włosy rozrzucone po poduszce, jakby straciły swój blask. Blada twarz na której zwykle widniał delikatny rumieniec, teraz wyprana była z emocji. Zamknięte oczy, te brązowe oczy, które tak uwielbiałem. A mówiła, że będę mógł w nie patrzeć do woli. Spierzchnięte usta, które niegdyś miały malinową barwę i były stworzone do całowania. Wyglądała tak inaczej, niż wtedy, gdy widziałem ją pierwszy raz przed jej domem. Olewała mnie wtedy, bo rysowała swoje Kawasaki w książce od chemii.

Chciałbym teraz poczuć jeszcze raz jak mnie całuję, ale ona tego nie zrobi... przecież jest w śpiączce.

Chciałbym żeby powiedziała, że wszystko będzie dobrze... ale nie będzie.

Ścisnąłem lekko jej dłoń i przeniosłem się z krzesła na brzeg łóżka, byleby być bliżej niej. Lekarze mówią, że trzeba mieć nadzieje. Ale tej nadziei powoli będzie brakować, aż w końcu zanurzymy się w rozpaczy, która pochłonie nas do końca. Jej rodzice nie mają mi za złe, że do tego doprowadziłem, a wręcz mi współczują! A to ich córka leży na tym jednym, cholernym łóżku i prawdopodobnie nigdy się nie obudzi.

Położyłem się bokiem przy jej nieruchomym ciele i objąłem delikatnie ręką.

-Wiesz, widziałem się ostatnio z Roksaną. Bardzo za tobą tęskni. Tak samo jak Martin- zaśmiałem się cicho.- Ciągle przekręcałaś jego imię- zastanowłem się chwilę.- Inni też o ciebie pytają mają nadzieję.

Bawiłem się kosmykiem jej włosów i nie mogłem zobaczyć jak jej mama przygląda mi się przez szybkę w drzwiach.

-Tęsknię za tym jak droczyłaś się ze mną, za tym jak się śmiałaś, jak twoje oczy błyszczały, kiedy byłaś szczęśliwa, kiedy jechałaś na motocyklu. Tęsknie za całą tobą- szepnąłem.

Leżałem tak w ciszy przez jakieś dziesięć minut. I ponownie się odezwałem, głosem w którym brzmiała determinacja.

-Znajdę go Dani. Znajdę tego, który doprowadził cię do tego stanu i osobiście ukarzę.

Po wypowiedzeniu tych słów w końcu wstałem i pogładziłem ją delikatnie po policzku. Pocałowałem ją w czoło i skierowałem się w stronę drzwi, a gdy już przy nich byłem, odwróciłem się, rzucając jej ostatnie spojrzenie i szepnąłem ciche:

-Kocham Cię.

Stand & driftOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz