Następny dzień, poniedziałek. W skrócie poranna pobudka i szkoła.
Wstałam jakieś pół godziny przed budzikiem i w piżamie mozolnie zeszłam na dół. Usiadłam na stołku w kuchni i oparłam czoło o blat, głośno ziewając.
-Nie wyspałaś się?- spytała mama.
Robiła właśnie naleśniki.
-Gdzie tam...
Przerwał mi głośny dźwięk budzika z mojego pokoju.
-Nieeee...- jęknęłam przeciągle.
-Leć- powiedziała mama z uśmiechem, a ja musiałam wczołgać się się z powrotem po schodach.
Po wyłączeniu tego szatańskiego przedmiotu, stwierdziłam, że mogę od razu się ubrać. Wyjęłam z szafy moje krótkie spodenki i bordową koszulę w kratkę. Pod to biały podkoszulek na ramiączkach i przeszłam do łazienki. Koszuli nie zapinałam, a rękawy podwinęłam do łokci. Włosy zaplotłam w długiego warkocza i nałożyłam makijaż.
Po załatwieniu porannej toalety i ubraniu się zgarnęłam plecak i zeszłam w skarpetkach na dół. Postanowiłam założyć już moje czarne trampki i w nich iść na śniadanie. Usiadłam w kuchni przy stole i zaczęłam zajadać moje naleśniki z nutellą, które mama wcześniej przygotowała.
-Czyli idziecie dzisiaj z ojcem na te zawody...
-Monster trucków- dokończyłam za nią z szerokim uśmiechem.- Tak, idziemy zaraz po...
Nie dokończyłam, bo do kuchni wpadł tato.
-Dzień dobry kocha...- powiedziała mama, ale jej też nie było dane dokończyć.
Rany, problemy z wysławianiem się, czy co?
-Dzień dobry, dzień dobry- tato zabrał mamie kubek z kawą i upił porządnego łyka.- Przepraszam, ale bardzo się śpieszę. Zadzwonili po mnie pięć minut temu i mówią że mają jakieś poważne problemy i mam natychmiast przyjechać.
-Założyłeś na odwrót koszulę- powiedziałam z uśmiechem.
-Rany- szybko ją zdjął przewinął na dobrą stronę.
-Nie świeć klatą!- krzyknęłam zasłaniając oczy.
Tato wywrócił oczami i powiedział do mam:.- Dzięki, że masz na mnie oko- pocałował ją szybko w usta i poczochrał mi włosy.- Przepraszam ptaszyno, ale nie będę mógł dzisiaj z tobą pojechać na zawody, ale możesz wziąć mój bilet i pójść z kimś w moim zastępstwie.
-No dobrze, rozumiem- powiedziałam smutno.
-Oj nie martw się, jeszcze będzie nie jedna okazja kiedy pospędzamy razem wspólny czas. Może jak mamy nie będzie to...
-Chyba się bardzo śpieszyłeś- powiedziała mama z uniesioną brwią.
-Tak, tak! Do wieczora.
Wyściskał nas obie i pobiegł do wyjścia.
Mama wciąż opierała się przodem do mnie o blat, popijając resztę kawy.
- Kim jest ten chłopak który nas odwiedził?
-Nazywa się Ashton Peterson. Więcej nie wiem.
-Cóż, widziałam go z tobą kilka razy. A wtedy jak przyszedł do ciebie rano, myślałam że zejdzie z połamaną ręką, tak krzyczała środku- zachichotała.- A więc co? Mam ci wygłosić mowę, którą normalny rodzic powinien wygłosić dziecku przed...
-Nie- przerwałam jej.- To nie będzie konieczne.
-Tak, oczywiście, nie daj mi być jak normalny rodzic. A poza tym dobrze wiem, że masz pierwszy raz ze sobą. Wiem co się dzieję z moim jedynym dzieckiem.
![](https://img.wattpad.com/cover/16974932-288-k281654.jpg)
CZYTASZ
Stand & drift
Teen Fiction"-Motocykl to znak, że jego posiadacz nie utonął w szarości życia. Ile razy słyszałam: Po co Ci motocykl? Zabijesz się! Wariatka! A i tak nie zrezygnowałam, bo nie można zrezygnować z tego, co się kocha. Rozumiesz? -Tak, rozumiem." Okładkę wykonała:...