Rozdział 23

17.6K 955 32
                                    

      Jechaliśmy nie więcej niż pół godziny, a wpakowaliśmy się do samochodu w 10 minut. Dopiero kiedy zatrzymaliśmy się przy krawędzi drzew, zdałam sobie sprawę, że to to jezioro, nad które przyjechałam, tu zastała mnie burza i trochę później spotkałam Susan. Swoją drogą, obiecałam ją odwiedzić i postanowiłam, że zrobię to dzisiaj.

  Wszyscy wysiedliśmy z auta. Mama wyjęła sobie książkę i koc. Rozłożyła go na mini plaży i położyła z książką, a tato usadowił się na obok niej zamykając oczy i wzdychając. Ja z Roksaną zabrałyśmy z auta drugi koc i rozłożyłyśmy go na pomoście. Ułożyłyśmy nasze torby obok i zaczęłyśmy się rozbierać. W momencie kiedy znalazłyśmy się w samych strojach, pobiegłyśmy na koniec pomostu. Na jego granicy zerknęłyśmy po sobie.

-Ty pierwsza- powiedziała Roksana.

-Nie ty- powiedziałam do niej.

 Obie nie chciałyśmy wskoczyć do wody, która prawdopodobnie miała niską temperaturę. Wsadziłam stopę do wody i szybko wyjęłam drżąc.

-Zimna- mruknęłam, patrząc na przyjaciółkę.

-To twój problem- zaśmiała się i popchnęła mnie do wody.

 Pisnęłam głośno spadając z pomostu i zdążyłam złapać jeszcze rękę dziewczyny, która kompletnie się tego nie spodziewała. Obie głośno krzycząc, wpadłyśmy do wody. Kiedy wynurzyłam się na powierzchnie zadrżałam z zimną, a jak zobaczyłam postać Roksany, nad powierzchnią wody, zaczęłam ją chlapać.

-Ty zdrajco!- śmiałam się ciągnąc ją za nogę pod wodę.

-Powinnaś mi dziękować!- odpowiedziała przyjaciółka z szerokim uśmiechem podtapiając mnie za ramiona.

-Twoje niedoczekanie!- złapałam ją, ale ona się wyrwała i odpłynęła dwa metry ode mnie.- Jak cię dopadnę to...

-To co? Zastosujesz na mnie jeden z tych twoich ciosów karate?- zaśmiała się odpływając kolejny metr dalej.

-O nie, nie daruję ci tego- zanurzyłam się pod wodę.

 Zaczęłam płynąć w jej stronę pod osłoną jeziora. Kiedy znalazłam się obok niej widziałam jej zdezorientowanie. Wypłynęłam na powierzchnie tuż przed jej twarzą.

-BUU!- krzyknęłam, a Roksana pisnęła głośno.

 Nie mogłam się opanować i zaczęłam się szaleńczo śmiać.

-Weź, ale mnie wystraszyłaś!- powiedziała opanowując się.- Pasowałabyś do Luka, straszylibyście ludzi razem.

 Przestałam się śmiać i podchwyciłam temat.

-Właściwie to co jest nie tak z tym chłopakiem. Czemu jak normalne stworzenie płuci brzydkiej nie gra na komputerach, ani w jakieś meczyki z kumplami z podwórka, tylko lata po domu w masce i z tasakiem?!

-Taa, on ma już tak od urodzenia.

-No to współczuję, ile on ma właściwie lat?

-W tym roku będzie... 21. Jest o dwa lata ode mnie starszy. A co?

-Nic, po prostu zachowuje się jak duże dziecko.

-Yhym, ciało dwudziestolatka, a umysł pięciolatka.

 Zaśmiałam się na jej porównanie.

-Otóż to! A teraz... kto pierwszy na tamtym brzegu, start!- zawołałam i zaczęłam płynąć.

                                                                 ***

     Po godzinie zabawy w wodzie, w końcu wyszłyśmy na brzeg. Mama wciąż czytała książkę, „Mistrz”, a tato spał cichutko pochrapując. Położyłyśmy się z Roksaną i wygrzewałyśmy w ostatnich promieniach słońca. Nagle, odezwał się mój brzuch. Przyjaciółka prychnęła, klepiąc mnie po nim i podniosła się do pozycji siedzącej.

Stand & driftOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz