Ash Pov:
Zapukałem do drzwi i stałem chwilę oglądając dom w którym już byłem, na imprezie. Uśmiechnąłem się na same wspomnienia. Szkoda tylko, że nie mogłem przyjść wczoraj, ale musiałem pomóc zająć się kuzynką Martina.
Drzwi przede mną otworzyły się, a w nich stanęła kobieta bardzo dobrze ubrana, ale nie wyglądająca staro. Rude włosy upięte w kitkę przykuwały uwagę, a ja już wiedziałem kim była.
-Tak?- zapytała mama Danielle.
-Jest Dan? To znaczy, Danielle?- poprawiłem się.
-Jeszcze śpi, ale jak chcesz możesz ją obudzić. Raczej się nie zdenerwuje, ale jeśli, to uciekaj na dół- uśmiechnęła się przyjaźnie.
-Rozumiem, dziękuję- powiedziałem i wszedłem do domu.
-Schodkami na górę.
Wskazała na schody, których muszę przyznać, wcześniej nie zauważyłem. Skierowałem się w ich stronę i zacząłem wspinać się na górę. To co tam zobaczyłem, aż mnie zatkało. Pokój był naprawdę spory, a ten sufit... Pod ścianą znajdowało się wielkie łóżko, a na nim spała jego właścicielka. Podszedłem bliżej niej.
Leżała rozwalona na całej jego powierzchni z rozpostartymi rękoma i nogami, a kołdra była skotłowana pod nią. Miała na sobie dużą czarną koszulkę i bardzo krótkie dresowe spodenki. Wyglądała uroczo, i nawet się trochę się śliniła! Cała scena wyglądała przekomicznie i nie mogłem powstrzymać śmiechu.
Dziewczyna nagle poderwała się do pozycji siedzącej i rozejrzała się zdezorientowana, co jeszcze bardziej mnie rozbawiło.
-Ash! Kto cię tu wpuścił?!- zawołała.
-Twoja... twoja mama- powiedziałem między napadami śmiechu.
-I z czego rżysz baranie?!
Po tych słowach poczułem silne uderzenie czymś miękkim, a zaraz potem kolejne i kolejne. Przestałem się śmiać i spojrzałem zdziwiony na poduszki pod moimi stopami.
-A więc tak się bawimy?- zapytałem zgarniając poduszki i rzucając się na nią.
-Złaś z mojego łóżka!- wołała uderzając mnie ostatnią pozostałą jej poduszką.
-Zmuś mnie- zaśmiałem się ponownie, co trochę ją zirytowało.
Też zacząłem ją tłuc poduszką, aż w końcu jej poducha nie wytrzymała i rozerwała się uwalniając tysiące piórek. Usłyszałem jej głośny śmiech i lekko się uśmiechnąłem. Miała bardzo ładny śmiech. Sekundę później krztusiła się piórkiem.
Chciałem ją poklepać po plecach, ale ona już odkaszlnęła, odrzuciła swoją poduszkę do tyłu i już sięgała po następną, ale przeszkodziłem jej w tym. Złapałem jej wyciągniętą rękę i pociągnąłem do siebie. Wylądowała na miejscu obok mnie, a ja usiadłem na niej okrakiem.
-Wynocha z mojego pokoju!- wołała próbując mnie zepchnąć.
-Zmuś mnie- powtórzyłem i zacząłem ją łaskotać.
Koszulka podwinęła się jej pod piersi pokazując nagi brzuch.
-Prze... przestań!- usłyszałem jej urywany oddech.
Śmiała się, a z kącika jej oczu ciekły strużki łez. Chyba miała już dość, ale postanowiłem się jeszcze z nią podroczyć.
-A będę mógł zostać?
-Tak, tak... tyko już... przestań!- wołała, a ja niechętnie postanowiłem w końcu z niej zejść. Stanąłem obok łóżka i spojrzałem za siebie. Był tam wyglądający na wygodny fotel, więc usiadłem na nim. Wróciłem wzrokiem do Danielle i szeroko się uśmiechnąłem. Leżała w kupie puchu cała czerwona i ciężko dyszała, jakby nie wiadomo co robiła, z tą cholerną podwiniętą koszulką.
CZYTASZ
Stand & drift
Teen Fiction"-Motocykl to znak, że jego posiadacz nie utonął w szarości życia. Ile razy słyszałam: Po co Ci motocykl? Zabijesz się! Wariatka! A i tak nie zrezygnowałam, bo nie można zrezygnować z tego, co się kocha. Rozumiesz? -Tak, rozumiem." Okładkę wykonała:...