Dostałam wiadomość od Ashtona: „Już jestem" i odpisałam mu „Wejdź na górę". Usłyszałam kroki na schodach i już chwilę potem pokazała się głowa chłopaka. Siedziałam na łóżku i czekałam na niego bawiąc się swoimi rozpuszczonymi włosami. Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się zadziornie i zapytał:
-A więc zamierzasz spróbować mnie czegoś nauczyć?
-Tak, taki właśnie mam zamiar. Siadaj.
Poklepałam miejsce na łóżku obok mnie i odwzajemniłam jego uśmiech. Ashton posłusznie usiadł i mruknął pod nosem:
-Jaka apodyktyczna.
A potem dodał już głośniej:
-Twoja mama kazała przekazać ci, że wychodzą gdzieś z twoim ojcem i nie będzie ich do późnej nocy. Ciekawe co będziemy robić przez ten cały czas- mówiąc to poruszył zabawnie brwiami.
-Zapewne uczyć się- chłopak zrobił smutną minę, na co ja dodałam z zaciekawieniem- A na co ty liczyłeś?
-Cóż, miałem cichą nadzieję na...
-Dobra, nie ważne. Rozumiem do czego dążysz i powiem krótko: nie ma mowy.
-Trudno, warto było spróbować. To od czego zaczynamy?
-Najpierw ustalmy co już potrafisz. Umiesz się przedstawić?
-Tak.
-To to zrób- westchnęłam ciężko.
-Je'n appelle Ashton.
-Ile masz lat ?
-J'ai 19 ans.
-Najpierw możemy poćwiczyć ze zdaniami, potem dialogi i na koniec potłumaczymy sobie wiersze i piosenki.
Ashton patrzył na mnie szeroko otwartymi oczyma.
-Widzę, że całkiem nieźle to sobie zaplanowałaś.
-Tak, całkiem nieźle. Miałam na to chwilkę. A teraz czego nie umiesz z konstrukcją zdań?
-To były chyba zdania złożone, czy coś.
Opadł plecami na łóżko i ciężko westchnął.
-Okej, pomyślmy...
-Serio musimy się uczyć ?
-Tak, obiecałam to Augustowi i zdania dotrzymam.
-Tak właściwie to skąd znasz Augusta? Myślałem, że tylko mi pozwala mówić do siebie po imieniu.
-To się myliłeś, a znam go z Francji. Był tam nauczycielem w jednej ze szkół. Uczył mnie. Zaraz, zaraz... nie zmieniaj tematu. Mamy się uczyć- powiedziałam oburzona.
-Dobra, spokojnie. Wróćmy do nauki.
-Okej, powtórz po mnie: Je suis un crétin.
Dyskretnie wyjęłam telefon i zaczęłam nagrywać.
-Je suis un crétin. Co to znaczy?
Wyłączyłam kamerkę i odpowiedziałam.
-Przyznałeś się do czegoś, co już dawno wiedziałem. Jesteś kretynem- uśmiechnęłam się łobuzersko i dodałam.- A ja mam wszystko pięknie nagrane.
-Nie odważyłabyś się. Ty podstępna...- powiedział mrużąc przy tym oczy.
-Wiem, po tatusiu- zaśmiałam się.
-Oddawaj telefon.
-Nie.
-Oddaj.
-Nie ma mowy- wsadziłam go szybko do stanika, zeskoczyłam z łóżka i zaczęłam uciekać na dół.
-Myślisz że go stamtąd nie wyciągnę?- zapytał złowieszczo, zaczynając za mną biegnąc.
-Mam nadzieje, że nie.
-Nadzieja matką głupich.
-Pozwę cię o molestowanie!
Wpadliśmy do kuchni i tradycyjnie, zatrzymaliśmy się po przeciwnych brzegach wyspy.
-Oddaj ten telefon, to nikomu nic się nie stanie.
-Za późno, zrobiłam kopię zapasową- uśmiechnęłam się szeroko.
-Zemszczę się- powiedział ze złowieszczym uśmieszkiem.
-Takie urozmaicenie dnia. A więc... mogę już wrócić do swojego pokoju?
-Nie, najpierw usuń filmik.
-Oj, no dobra, dobra.
Szybko wykonałam tę czynność na telefonie i pokazałam na dowód chłopakowi.
-Zadowolony?- zapytałam z wyrzutem.
-Jak jeszcze nigdy.
-To mam nadzieję, że nie obrazisz się jak powiem ci, że opublikowałam go na instagramie.
-Co?!- zapytał łapiąc się za głowę.- Nie ma innego wyjścia, muszę się na ciebie obrazić.
Zaplótł ręce na piersi i z uniesioną głową wyszedł z kuchni. Zaśmiałam się z niego cicho i poszłam za nim. Ashton skierował się mojego pokoju, a kiedy już tam był, rzucił się na moje łóżko i położył na plecach. Zaplótł ręce za głową i przymknął powieki.
-Oj no Ashton, no nie obrażaj się- zero reakcji.- Aaaashtoooon- przeciągałam samogłoski. Wciąż brak odzewu z jego strony.- Nie pozostawiasz mi wyboru.
Usiadłam obok niego i zaczęłam go łaskotać, mięśnie jego twarzy nawet nie drgnęły. Co on ze skały jest?! Swoją drogą, całkiem nieźle wyrobione ma te mięśnie. Ale o tym to później.
-Czemu nie masz łaskotek- zapytałam zszokowana.
-Bo nie. Próbuj dalej- powiedział wciąż naburmuszony, ale widziałam, że ledwo utrzymuje powagę.
A więc złapałam za kosmyk swoich włosów i przejechałem nim kilka razy pod jego nosem. Nawet nie uniósł kącików ust.
-Nie no, ja się tak nie bawię. To nie fair, że ty możesz mnie łaskotać a ja ciebie nie.
Założyłam ręce na piersi i usiadłam obok niego po turecku. Patrzyłam na niego gniewnie.
-I co ja mam zrobić żebyś mi przebaczył?
Uchylił jedną powiekę i spojrzał na mnie. Dopiero teraz kącik jego ust zadrgał, ale z rozbawienia, a nie w skutek moich działań.
-Zawsze możesz błagać mnie na klęczkach.
-Sorki kochanieńki, mam swoją godność.
-Na klęczkach można też robić inne rzeczy- wyszczerzył sie znacząco.
-Chyba śnisz.
-No to z wybaczania nici.
-No to wypad z mojego domu, mam zamiar jeszcze się trochę pouczyć i nie mam czasu na użeranie się z tobą, księżniczko.
Zastanowiłam się chwilę, patrząc w sufit.
-No dobra, takich argumentów nie można przebić. Jednak twoje niegodziwości zostają ci wybaczone.
-I to ja rozumiem. Możemy wrócić do nauki?
-Już się robi, szefuńciu- powiedział z szerokim uśmiechem, pokazując przy tym swoje ząbki.
CZYTASZ
Stand & drift
Teen Fiction"-Motocykl to znak, że jego posiadacz nie utonął w szarości życia. Ile razy słyszałam: Po co Ci motocykl? Zabijesz się! Wariatka! A i tak nie zrezygnowałam, bo nie można zrezygnować z tego, co się kocha. Rozumiesz? -Tak, rozumiem." Okładkę wykonała:...