><><Louis><><
- Pospieszcie się chłopaki! - krzyknął Niall, niecierpliwiąc się.
- Zaraz! - mruknął Harry.
Właśnie pakował nasze ręczniki do torby. Dziś planowaliśmy popływać. Pogoda była naprawdę ładna. Od rana prażyło słońce i szkoda było nie skorzystać z kąpieli w rzece. Rano wykonałem swoje obowiązki, abyśmy mogli szybciej pojechać. Nie musiałem pracować, jak to kiedyś powiedział zielonooki. Nie byłem zwykłym pracownikiem i nie musiałem się bać, że jeśli nie będę się przykładać, to mnie wyrzucą. Zostałem członkiem rodziny. Od miesiąca też oficjalnie chłopakiem Harry'ego. Bez względu na to nie porzuciłem pracy na ranczu.
- Niall zajmie się jedzeniem i możemy ruszać. - oznajmił loczek.
- Jesteś pewien, że to dobry pomysł powierzać mu to zadanie? Ostatnio w drodze nad rzekę zjadł wszystko sam.
- Dlatego później zamienimy się torbami. - puścił mi oczko i zasunął torbę.
Przewiesił ją sobie przez ramię i do mnie podszedł. Schylił się i pocałował. Naprawdę czasami denerwowało mnie to, że byłem niższy od Harry'ego. Czułem się przy nim jak dziecko. Zielonooki jednak uważał, że to urocze i przesadzam. Byłem niższy zaledwie o kilka centymetrów, a nie kilkadziesiąt jak czasami sądziłem.
- Chcesz jeszcze coś ze sobą zabrać? - zapytał. - Czy możemy ruszać?
- Mam ciebie, więc to mi wystarczy. - uśmiechnąłem się szeroko. - Ruszamy.
Skinął głową i poszedł pierwszy, otwierając drzwi. Wyszedłem przez nie, by mógł je potem zamknąć. Zeszliśmy po schodach na dół, kierując się do kuchni. Tam siedziała moja mama, która szykowała dla nas kanapki. Gdy nas zauważyła, uśmiechnęła się promiennie.
- Tylko bez szaleństw, chłopcy. - powiedziała. - Pilnujcie też Nialla, ponieważ opchał się babeczkami. Powinien przeczekać trochę zanim wejdzie do wody.
- Nie zjadłem wcale tak dużo. - nie zgodził się z nią blondyn. - Tylko pięć i to w dodatku małych.
- Gdy wrócicie, zrobię ich dla was więcej. - obiecała Anne. - Miłej zabawy!
- Dziękujemy. - uśmiechnąłem się, gdy zmierzwiła mi włosy.
- Mamo... - mruknął Harry zniecierpliwiony.
- Jesteś zazdrosny Hazz? - zaśmiała się jego rodzicielka i jemu również popsuła fryzurę.
Niall tylko się zaśmiał i gdy upewnił się, że nikt nie widzi, zabrał dwie babeczki do kieszeni. Wziął zapakowane kanapki i schował je do torby. Zeskoczył z krzesła i ruszył do wyjścia. Dołączyliśmy do niego po chwili. Wcześniej przyszykowaliśmy konie do jazdy. Stwierdziliśmy, że w taki upał wierzchem będzie szybciej i lepiej. Harry faktycznie zamienił się torbami z Horanem. Blondyn nie narzekał, ponieważ miał kieszenie wypchane słodyczami.
Nad rzekę dojechaliśmy po kilku minutach. Rozsiodłaliśmy konie i przywiązaliśmy je do drzewa. Sami udaliśmy się w stronę wody. Szybko pozbyłem się butów i jako pierwszy sprawdziłem jej temperaturę. Woda była idealna, przyjemnie chłodna. Chłopaki właśnie rozkładali koc, na którym położyli torby. Podszedłem do nich, by pozbyć się ubrań. Gdy zostałem w samych bokserkach, ruszyłem znów do wody.
Niall zrezygnował z pływania i chodził jedynie w wodzie, przy okazji nas chlapiąc. Ja wraz z Harrym wszedłem głębiej. Staliśmy już do pasa w niej i nie zamierzałem dalej się zanurzać. Nie potrafiłem pływać, bałem się głębokiej wody.
CZYTASZ
Lonely Cowboy ~Larry ❌
Fanfiction#7|| Tego dnia padało. Krople spływały po kapeluszach, kiedy szliśmy go pożegnać. Był dobrym człowiekiem. Jego śmierć była dla nas ogromnym zaskoczeniem. Gdy żegnaliśmy się z nim po raz ostatni, zobaczyłem go. Stał z dala od nas i wpatrywał się w t...