60. Przepraszam za plecy

2.8K 364 155
                                    


><><Louis><><


Nie chciałem, aby Harry był zawiedziony. Bardzo go kochałem. Chciałem być dla niego jak najlepszy. Nie potrafiłem się rozluźnić i to była tylko i wyłącznie moja wina. Zielonooki był cierpliwy i z niczym się nie spieszył. Ale ile będzie czekał?

- Skarbie... - usłyszałem jego delikatny głos.

Odwróciłem twarz w drugą stronę. Nie chciałem widzieć tego spojrzenia pełnego litości. Poczułem jego dłoń, którą złapał mnie za podbródek.

- Spójrz na mnie. - poprosił.

Nie chciałem zachowywać się jak dzieciak, więc w końcu się poddałem. Zielone tęczówki utkwione były w tych moich. Czułem zbierające się łzy.

- Przepraszam. - powiedziałem po raz kolejny.

- Nie myśl o tym co robimy, Lou. - szepnął. - Pomyśl o czymś miłym. Nic na siłę, dobrze?

Posłuchałem jego rady. Zamknąłem oczy i przypomniałem sobie te wszystkie dobre chwile spędzone z Harrym. Gdy byłem z nim, czułem się bezpiecznie. Skupiłem się na wspomnieniu słonecznej niedzieli, kiedy zaprosił mnie na piknik. Wtedy zresztą poprosił mnie o zostanie swoim chłopakiem. Nie sądziłem, że traktuje moją osobę aż tak poważnie. Podarował mi wtedy nowy kapelusz. Ten stary i zniszczony wisiał gdzieś tu teraz w pokoju. Był pamiątką i nie chciałem go wyrzucać.

- Jesteś piękny. - usłyszałem szept przy swoim uchu.

Harry wyszedł nieco ze mnie i po chwili znów wypełnił. Pchnięcia były bardzo powolne i nieśpieszne. Czułem, że już aż tak bardzo się na nim nie zaciskam. Odetchnąłem nieco i pozwoliłem, aby zwiększył tempo. Ból ustępował miejsce przyjemności. Zielonooki obsypywał mnie pocałunkami i szeptał czule do ucha. Dopiero po kilku minutach jego usta opuszczały jedynie sapnięcia. Sam nie byłem lepszy. Wiłem się pod nim z przyjemności i co chwila wydawałem zawstydzające jęki. Nie potrafiłem być cicho.

Przeniosłem dłonie na plecy Harry'ego, gdy znów przyspieszył. Tym razem wchodził we mnie pod innym kątem przez co poczułem ogromną falę przyjemności. Styles uśmiechnął się przebiegle i uderzał w ten sam punkt. Myślałem, że zwariuję. Nigdy czegoś takiego nie czułem. Paznokciami zacząłem robić ślady na skórze jego pleców. Nie zastanawiałem się jak później będzie przez to wyglądać.  Byłem już bardzo blisko. Czułem przyjemne ciepło w podbrzuszu. Harry to wyczuł, ponieważ zwolnił ruchy biodrami, ledwo co się we mnie poruszając.

- Harry! - jęknąłem gdy się ze mną bawił.

Sięgnąłem po swojego penisa i zacząłem go stymulować. Chciałem dojść by poczuć ulgę, ale Harry zabrał dłoń i zastąpił ją swoją. Poruszał nią raz szybko, raz wolno co chwilę zmieniając tempo. Kciukiem drażnił główkę penisa.  Próbowałem tłumić swoje odgłosy, przyciskając do ust zaciśniętą pięść. Byłem jednym wielkim bałaganem.

- Dojdź dla mnie. - szepnął, przygryzając płatek mojego ucha.

Przyspieszył ruchy ręką, w tym samym czasie wykonując szybkie i głębokie pchnięcia. Nie potrzebowałem wiele by dojść na swój brzuch i jego rękę. Zacisnąłem się na Harrym i próbowałem pozbierać się po orgazmie w którym wciąż tkwiłem. To było znacznie przyjemniejsze niż ostatnim razem na werandzie.

- Śliczny chłopiec. - zamruczał i przytrzymał moje biodra.

Po kilku pchnięciach w końcu doszedł w prezerwatywę. Jęknął głośno i opadł na moje rozgrzane ciało. Wyszedł ze mnie i uniósł się na łokciach, by złączyć nasze wargi w krótkim pocałunku. Pozbył się zużytej prezerwatywy i przytulił mnie do siebie. Zacząłem drapać go delikatnie po plecach. Nienawidziłem czuć w sobie spermy, która zwykle mieszając się w krwią wypływała ze mnie. Czułem się wtedy jak nic niewarty śmieć stworzony tylko do takich rzeczy. Ale dzisiaj się to zmieniło.

- Byłeś wspaniały. - powiedział, bawiąc się moimi kosmykami włosów.

- Ty też. - odparłem. - To naprawdę było fantastyczne i nie bolało. Nigdy czegoś takiego nie przeżyłem, dziękuję.

- Przecież ci obiecałem, promyczku. - uśmiechnął się.

Odwzajemniłem uśmiech i wtuliłem się w niego. Przygarnął mnie ramieniem i zgasił lampkę. Poczułem jak składał leciutki pocałunek na mojej skroni i życzył dobrej nocy. Już mu nie odpowiedziałem, ponieważ pochłonął mnie sen.

To Harry był tym, który obudził się jako pierwszy. Gdy tylko otworzyłem oczy, zostałem obdarowany szerokim uśmiechem i pocałunkiem, który ochoczo odwzajemniłem. Był już ranek i powinniśmy już dawno zejść na śniadanie, by potem pomóc na ranczu.

- Troszkę zaspaliśmy. - powiedział. - Ale postaram się załatwić dla nas śniadanie.

Chciałem wstać, ale skrzywiłem się  na ból w dolnych partiach ciała. Harry nieźle mnie wczoraj wymęczył, nie był wcale taki mały jak sądziłem. Podniósł się i sięgnął po ubranie. Zauważyłem na jego plecach podłużne pręgi zrobione przez moje paznokcie. Chyba z tym przesadziłem, ale nie mogłem się kontrolować.

- Przepraszam za plecy. - powiedziałem skruszony.

- Przepraszam za tyłek. - odpowiedział rozbawiony. - Zaczekaj tu na mnie, kochanie. Wrócę ze śniadaniem, a potem możemy wziąć wspólną kąpiel, co ty na to?

- Brzmi świetnie. - uśmiechnąłem się.


><><><><><><><><><><><><><><

Witajcie kadeci/wilki/nietoperze/dzieciaki/żołnierze/kowboje/wilczki!

Przypominam o rozdziałach w PUD, które publikuję!

Macie pomysły na nazwę do tego nowego ff o L i H w Hogwarcie? Napiszcie tutaj swoje propozycje:

Miłego wieczoru ♥

Dziękuję za gwizdki i komentarze!

Do następnego XxX

><><><><><><><><><><><><><><

Lonely Cowboy ~Larry ❌Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz