Rozdział 19

11.3K 441 173
                                    


Po raz kolejny ze zmęczenia przetarłam oczy i powróciłam wzrokiem do dokumentów.

Dobra należące do Lale Sophie Gaunt, przechowywane w banku Gringotta:

Zawartość prywatnej skrytki, nr 218:

- 4 mln galeonów

- 27 tys. sykli

- 5 tys. knutów

- zbiór ksiąg: ...

Westchnęłam ciężko, pomijając listę tytułów oraz autorów ksiąg. Pominęłam również nazwy każdego pierścionka, naszyjnika czy innej rzeczy znajdującej się w mojej skrytce. Nie zajrzałam również do zawartości skrytki rodowej, do której dostęp otrzymam po osiągnięciu pełnoletniości.

Przekopałam stertę papierów, w końcu znajdując strony, na których zapisano posiadłości, których byłam właścicielką. Ich też było sporo. Pomijając kilkanaście domów i mieszkań na całym świecie, okazało się, że jestem w posiadaniu dwóch niewielkich wysp: jednej na Karaibach, a drugiej gdzieś w okolicach Anglii. Poza tym, na samych wyspach brytyjskich miałam kilka posiadłości, a nawet kamienic, z których regularnie na moje konto wpływały pieniące z tytułu wynajmu.

Po co to komu? Ja rozumiem, że arystokracja, bogactwo i tak dalej, ale większości tych miejsc pewnie w ogóle nie odwiedzę. Pomijając fakt, że gdybym sprzedała choć część domów i dodaniu do tego wszystkiego zawartość skrytek rodowych, zapewne znalazłabym się w czołówce najbogatszych osób świata. Nie zamierzałam jednak narzekać. Zawsze lepiej mieć coś w zapasie, niż nie mieć nic.

- Panienko, jest już późno.- powiedział zmartwiony Kiełek, stając koło mojego biurka.

- Wiem, Kiełku. Za chwilę kończę.- stwierdziłam, przerzucając kolejne strony dokumentów.

- Może powinienem obudzić panienkę trochę później?

- Nie, Kiełku. Nic mi nie będzie.

Skrzat nie wyglądał na przekonanego, jednak skłonił się i zniknął, a ja ponownie skupiłam się na papierach. W końcu znalazłam odpowiednie miejsce. Średniej wielkości rezydencja, w której miałam zamiar zamieszkać, znajdowała się w hrabstwie Essex, nad brzegiem morza. Należące do niej tereny były rozległe i bardzo ładne. Również klimat był w miarę przyjemny. Już wiedziała, gdzie udam się w czerwcu.

Zapakowałam papiery z powrotem do teczki i umieściłam je na dnie kufra, po czym usiadłam na łóżku i po rozbujaniu go, poszłam spać.

***


Kiedy Kiełek obudził mnie następnego dnia, czułam się okropnie. Było mi zimno, miałam dreszcze i ciężko mi się oddychało. Do tego wszystkiego strasznie bolała mnie głowa. Nie byłam w stanie normalnie funkcjonować. Usiadłam powoli na łóżku i opatuliłam się ciepłym kocem przyniesionym przez skrzata.

- Czy powinienem iść po szkolną pielęgniarkę, panienko?

- Nie. Ale mógłbyś poprosić do mnie opiekuna domu?

Skrzat skłonił się nisko i zniknął. Westchnęłam cicho i z trudem przeszłam do salonu. Kazałam Salazarowi na chwilę opuścić ramy obrazu. Kiedy zostałam już całkowicie sama, zwinęłam się na fotelu najbliżej rozpalonego kominka. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Ze zmęczeniem podeszłam do nich i otworzyłam je.

Stając na wprost Mistrza Eliksirów, nadgryzłam sobie palec i nie zważając na jego zdziwione spojrzenie, oznaczyłam swoją krwią jego rękę.

Z krwi SalazaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz