Em... coś?

9K 385 111
                                    

Hejka!

Tak, wiem, to nie jest sobota, ale to nie jest też rozdział. Przynajmniej nie zwykły. Nazwijcie to em... specjalem?... z mojej strony?

Pomysł na to coś zrodził się w mojej głowie po przeczytaniu komentarza michaelaariadne

Pojawił się on pod którymś rozdziałem już dawno, ale do tej pory nie miałam jak go wykorzystać.

Nie ukrywam, że początkowo miałam na to zamysł komediowy, ALE! Po pierwsze zorientowałam się, że nie potrafię pisać komedii. Zawsze jak zaczynałam, to i tak to wszystko kończyło w formie podobnej do tej. Po drugie... zapomniałam o co mi chodziło, ale na pewno było jakieś po drugie. Chyba chodziło o to, że ostatecznie stwierdziłam, że komedia nie będzie pasowała do całej tej sytuacji.

No! Ale się tutaj rozpisałam... Mam nadzieję, że mi to wybaczycie ;) A teraz zapraszam do czytania!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Severus Snape zamknął za sobą drzwi od prywatnych kwater, dopiero wtedy pozwalając sobie na ciężkie westchnięcie. Od razu skierował swoje kroki do barku z zamiarem nalania sobie szklaneczki brandy, jednak po chwili zastanowienia wyciągnął całą butelkę. Kiedy opadł na fotel, od razu nalał sobie szklaneczkę alkoholu i wypił go dość sporo.

Nie musiał szukać informacji o Black Wolf. Już wystarczająco słyszał o tym mordercy. A teraz jeszcze się okazuje, że to jego uczennica. Trzynastoletnia dziewczyna. Córka jego przyjaciół. Niezwykle błyskotliwa dziewczynka, która nieraz sprawiała, że był zmuszony do przeanalizowania wielu spraw pod nowym kontem widzenia. A także...

Przeklął pod nosem, wypijając resztę alkoholu ze szklanki i na nowo ją napełniając. Czemu ona zawsze musiała mu wszystko utrudniać?! Może nie do końca, ale niewiedza sprawiała, że Severus uważał wszystko za trudniejsze. Jak miał teraz dotrzymać obietnicy danej jej rodzicom?! To było niemożliwe! Co prawda mógł się tego spodziewać, doskonale wiedząc, jakimi ludźmi byli Sophie i Louise, ale myślał, że póki Lale jest tak młoda, tak niedoświadczona życiem...

Wiedział, że się przeliczył. Wiedział o tym już kilka lat temu, kiedy razem z Dumbledore'em odwiedził ją w sierocińcu. Spodziewał się uśmiechniętej, mądrej dziewczynki, takiej, jaką była jej matka. Spodziewał się złośliwej, uszczypliwej osoby, jaką był jej ojciec. W żadnym stopniu nie spodziewał się dziecka, którego złote oczy nie bały się mierzyć z jego bezdennym spojrzeniem, które roztaczało wokół siebie dziwną aurę, która zarazem przyciągała do niej, jak i dawała znak, że jest to droga bez powrotu. Droga, na którą tylko nieliczni zostaną wpuszczeni.

Właśnie w tamtym momencie zdał sobie sprawo, że zawiódł. Nie był w stanie zapewnić Lale tego, czego oczekiwali od niego jej rodzice. Spóźnił się. I z tego, co się dowiedział, spóźnił się o wiele lat. Wmawiał sobie, że to nie jego wina. Że to Sophie ją za dobrze ukryła. Kolejna szklaneczka wlanego w siebie alkoholu uświadomiła go jednak, że nie zrobił wystarczająco, aby sprostać oczekiwaniom Sophie i Louisa.

Nie udało mu się jej odnaleźć po śmierci Sophie. Dziewczynkę chroniła zbyt silna magia jej matki. NIKT nie był w stanie jej odnaleźć. Przynajmniej tak sobie to wmawiał, a trzecia porcja alkoholu zaczęła mu wmawiać, że może niewystarczająco dobrze szukał, że nie sprawdził jakiegoś tropu. W końcu niezaprzeczalnym był fakt, że zawiódł. On, człowiek, który wiedział o rzeczach, o których nie mieli pojęcia Voldemort czy Dumbledore, nie był w stanie dotrzymać na pierwszy rzut oka prostej obietnicy.

Z krwi SalazaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz