Następnego dnia obudziłam się dość wcześnie, wracając do rutyny sprzed nocy spędzanych w klubie. Wysunęłam się spomiędzy ramion bliźniaków, uważając, żeby żadnego z nich nie obudzić i zaczęłam przeglądać swoje rzeczy. Jako że ciężko byłoby wcisnąć do pokoju dodatkowe łóżko, postanowiliśmy złączyć łóżka chłopców, aby się pomieścić.
Wyciągnęłam z kufra leginsy i koszulkę, którymi szybko zastąpiłam piżamę. Włosy związałam w koński ogon i zakładając adidasy, po cichu opuściłam pokój. Uważając na skrzypiące schody, powoli kierowałam się na parter. Wchodząc do kuchni zostałam przywitana przez zdziwiony głos.
- Nie śpisz, Lale?
- O! Hej, Charlie!- przywitałam się.- Nie, już się wyspałam i postanowiłam, że trochę poćwiczę. A ty?
- Ja właśnie miałem takie samy plany. Może poćwiczymy razem?
- Jasne.- zgodziłam się, wzruszając ramionami.
Wyszliśmy z Nory i po krótkiej rozgrzewce zaczęliśmy od joggingu. Mężczyzna prowadził, lepiej znając okoliczne tereny, jednak nie ustępowałam mu, biegnąc zaraz obok. Po pewnym czasie wbiegliśmy do niewielkiego lasku, gdzie mogłam pozwolić sobie na nieco więcej, odbijając się od konarów i większych kamieni oraz przeskakując przez niektóre przeszkody.
Po blisko godzinie wróciliśmy przed dom Weasley'ów. Oboje byliśmy trochę zdyszani po wyczynach w lesie. Charlie przywołał nam z kuchni po szklance wody i po wzięciu kilku łyków, oparł dłonie na kolanach, uspokajając oddech. Ja natomiast spokojnie wypiłam swoją wodę i zaczęłam się rozciągać.
- Charlie, masz jakieś doświadczenie w walce wręcz?- spytałam, robiąc szpagat i praktycznie kładąc się na ziemi.
- Tak.- przytaknął, patrząc na mnie szeroko otwartymi oczyma.- Szukasz sparing-partnera?
- Bingo!- wykrzyknęłam, przyjmując pozycję stójki.- Jeśli byłbyś tak miły i ze mną poćwiczył, byłabym wdzięczna.
Wzruszył ramionami.
- Nie ma sprawy. Duże masz doświadczenie?
- Spore.- stwierdziłam, prostując się, i przeciągając ramiona.- Mój opiekun włożył wiele wysiłku w to, abym potrafiła się bronić. A ty?
- Przy pracy ze smokami to niezbędne, chociaż w podstawie. Poza tym, kiedy te olbrzymy śpią, my- trenerzy- nie mamy zbyt wiele do roboty.
Kiwnęłam tylko głową na znak zrozumienia. Jakikolwiek komentarz wydawał mi się zbędny. Stanęliśmy naprzeciwko siebie, czekając na ruch przeciwnika. Uważnie przyglądałam się sylwetce mężczyzny. Był wyższy ode mnie i zdecydowanie dużo bardziej umięśniony, w pełni świadom swojego środka ciężko, utrzymujący odpowiednią pozycję. Od razu zauważyłam, że jest to pozycja typowa dla boksera, jednak Charlie bez wątpienia znał również inne sztuki walki. Bystre oczy w podobny sposób przyglądały się mojej postawie, która czerpała z wielu sztuk walki, a którą opracowałam samodzielnie.
W końcu zaatakował, wymierzając cios pięścią prosto w moją głowę. Muszę przyznać, że był szybszy, niż się spodziewałam. Od razu sparowałam cios i spróbowałam go podciąć, jednak przewidział to i byłam zmuszona wykonać szybki unik. Zrobiłam szybko kilka przerzutów w tył, zyskując na odległości. Zaraz potem ruszyłam na mężczyznę, wymierzając mu kombinację szybkich ciosów. Jedne z nich udało mu się sparować, lub zrobić unik, inne zaś trafiały celu. Szybko jednak sytuacja się zmieniła, kiedy udało mu się chwycić mój nadgarstek i przerzucić mnie przez ramię. Natychmiast poderwałam się z ziemi, uciekając przed kopnięciem.
CZYTASZ
Z krwi Salazara
FanfictionZastanawiało cię, jakby to było, gdyby nie wszystko było takim, jakim się wydawało? Gdyby na pozór dobra osoba wcale taka nie była? Gdyby zła osoba została kiedyś bardzo skrzywdzona? Gdyby się pogubiła? Czy zastanawiało cię, jak zaledwie jedna osoba...