Rozdział 18

12.6K 429 238
                                    

To już chyba jakaś tradycja, że coś musi się wydarzyć w Noc Duchów. Dwa lata temu był troll i Voldemort (o czym wiem tylko ja), rok temu otwarcie Komnaty Tajemnic, a teraz włamanie do Hogwartu i napaść na Grubą Damę, strzegącą wejścia do dormitorium Gryffindoru. Podobno była to sprawka samego Syriusza Black'a. Całe płótno portretu zostało rozerwane na strzępy. Nauczyciele czym prędzej wszystkich pobudzili i kazali zebrać się w Wielkiej Sali.

Kiedy razem ze ślizgonami weszłam do Wielkiej Sali, byli tu już pozostali uczniowie. Stoły zniknęły a na ich miejscu pojawiły się setki śpiworów. Od razu podeszłam do Harry'ego i bliźniaków, oraz przyjaciela rudzielców-Lee Jordan'a, którzy już siedzieli w śpiworach. Zajęliśmy sąsiednie posłania i wysłuchaliśmy poleceń nauczycieli. Niedługo po tym zgasły światła.

Nie mogłam zasnąć, podobnie jak Harry i Blaise. Mimo wszystko leżeliśmy w ciszy, nie zwracając na siebie uwagi. Właściwie z punktu widzenia osób trzecich mogliśmy wyglądać tak samo, jak pozostali, śpiący uczniowie. Dzięki temu udało nam się również podsłuchać dość ciekawą rozmowę. Snape uważał, że Black'owi pomógł ktoś z wewnątrz.

***


Następne dni, były dość napięte i pojawiało się coraz więcej plotek, odnośnie tego, w jaki sposób zbieg z Azkabanu dostał się do szkoły. Im dłużej to trwało, tym bardziej absurdalne były pomysły uczniów. Staraliśmy się nie brać zbyt dużego udziału w tych historiach, jednak plotki, jakoby Black przyszedł po Potter'a, sprawiały, że chcąc, nie chcąc, byliśmy w centrum zainteresowania.

Pomimo ciągłego nadzoru ze strony nauczycieli, wszystko powoli wracało do normy. Byłam trochę zła na Flint'a, że zamienił się na kolejność meczy, ale ostatecznie wyszło mi to na dobre. Czego nie można powiedzieć o Harry'm. Po tym, jak dementorzy zaatakowali podczas meczu Quidditch'a, brunet wylądował w skrzydle szpitalnym. Na szczęście nie stało mu się nic poważnego, ale jego miotła rozpadła się w drobny mak. Ja sama nie za wiele pamiętam z tego wydarzenia. Również dość mocno odczułam obecność tych kreatur.

Święta zbliżały się wielkimi krokami i zapowiedziano kolejne wyjście do Hogsmead, co wpędziło Harry'ego w kolejne przygnębienie. McGonagall dalej nie dała się przekonać do wypuszczenia go do wioski. Na szczęście bliźniacy znaleźli na to sposób. Dali mu coś, dzięki czemu mogli robić tyle dowcipów. Kolejna rzecz związana z huncwotami. Ich mapa, pokazująca każdego w zamku i każde tajne wyjście.

Tak więc w grudniu udaliśmy się do wioski, wiedząc, że brunet niedługo do nas dołączy. Po dotarciu do Hogsmead, prawie od razu spotkaliśmy Harry'ego, który przybył niewiele później. Chłopak ukryty był pod peleryną niewidką, która kiedyś podobno należała do jego ojca. Całkiem przydatny przedmiot.

Pochodziliśmy trochę po wiosce, w pewnym momencie mając nieprzyjemne spotkanie z młodszym bratem bliźniaków. Nie bylibyśmy jednak sobą, gdybyśmy nie wyszli z tego zwycięsko, kompletnie mieszając Wiewiórę z błotem. Nikt nie będzie wyzywał moich przyjaciół od zdrajców i śmierciożerców.

Nie czułam się dobrze z faktem, że Harry cały czas musiał ukrywać się pod peleryną niewidką, ale niestety nie mogłam nic z tym zrobić. Na koniec usiedliśmy w Trzech Miotłach. Miejsce to słynęło z kremowego piwa Madame Rosmerty. Osobiście tylko raz spróbowałam tego napoju i choć na prawdę był świetny, musiałam przyznać, że to nie moje smaki.

Siedząc przy jednym ze stolików w zatłoczonym pomieszczeniu piliśmy różne napoje i rozmawialiśmy. Naszym głównym tematem była oczywiście szkoła oraz dodatkowe zajęcia w Pokoju Życzeń. Tak jak przewidywałam, Draco w końcu udało się przemienić. Jego animagiczną postacią był sokół.

Z krwi SalazaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz