Rozdział 28

10.9K 437 197
                                    

Po ogłoszeniu kandydatów, którzy wezmą udział w Turnieju Trójmagicznym, cała szkoła jakby oszalała. Większość osób dość nieprzychylnie patrzyła na Harry'ego, nawet jego współdomownicy. Tylko ślizgoni powstrzymywali się od jakiejkolwiek reakcji, zdając sobie sprawę, że niezbyt mądrze byłoby występować przeciwko moim przyjaciołom, a tym samym przeciwko mnie.

Brunet nie przejmował się tym. Nie zależało mu na opinii innych osób, więc obraźliwe komentarze gładko po nim spływały, ewentualnie były ripostowane przez jakiś genialny tekst. Jedynym momentem od ogłoszenia wyników, który jakoś bardziej wpłynął na jego samopoczucie, było otrzymanie listu od Syriusza. Mężczyzna był bardzo zdenerwowany, bał się o swojego chrześniaka. W końcu zdarzały się zgony podczas poprzednich edycji wydarzenia.

Wiedzieliśmy, co będzie pierwszym zadaniem jeszcze przed tym, nim Barty nas o tym poinformował. A wystarczyło tylko, aby Harry pewnego dnia na mapie huncwotów zobaczył Charliego, abyśmy się zorientowali o co chodzi. Smoki. W pierwszym zadaniu chodziło o smoki. Na początku strasznie się tym zaniepokoiłam, bo te stworzenia, chociaż piękne, są niezwykle niebezpieczne. Zastanawiałam się również, jak Harry miałby pokonać smoka. Na szczęście Barty wyjaśnił nam, że nie chodzi o pokonanie smoka, a o zdobycie złotego jaja, którego będą strzegły.

O dziwo, Harry nie przejmował się za bardzo pierwszym zadaniem. Co prawda często znikał, jednak czułam, że siedzi w Sercu Hogwartu- pomieszczeniu z portretami założycieli. Uśmiechnęłam się na myśl, co może tam robić. Salazar ani pozostali nie chcieli mi nawet pisnąć o tym słówka. W sumie było to nawet zabawne. Zastanawiałam się, co Harry pokaże na zadaniu, bo jak zaproponowałam mu pomoc, to stwierdził, że da sobie radę. Tak więc z niecierpliwością oczekiwałam pierwszego zadania, w razie czego ucząc się zaklęć, które pomogłyby mi przy interwencji.

- To już dzisiaj, prawda?- zapytał pewnego ranka Draco.

- Yhym.- odpowiedziałam spokojnie, popijając herbatę.

Spojrzałam spod przymrużonych powiek na blondyna. Był bledszy niż zazwyczaj i bardziej nerwowy. Prawie nic nie zjadł. Również jego włosy były bardziej niedbale ułożone, jednak to akurat działało na jego korzyść. Nie przepadałam za jego ulizanymi kłakami i chyba zacznę go namawiać, żeby ich tak nie przyklepywał.

- Jesteś dziwnie spokojna.- zauważył.

- A ty nerwowy.- odbiłam piłeczkę.- Nie masz się o co martwić, Draco. Wszyscy wiemy, że Harry sobie poradzi.

- Wiem.- mruknął chłopak.- Wierzę w niego, ale...

- Martwisz się. Rozumiem. Swoją drogą, gdzie Blaise?

- Zrywa z dziewczyną.- Draco wzruszył ramionami i w końcu zabrał się za jedzenie.

Na jego oświadczenie zamrugałam ze zdziwienia.

- Znowu? Czy przypadkiem tydzień temu nie zerwał z Jane?

- Zerwał. Tym razem zrywa z Ann-Marie.

Westchnęłam zrezygnowana. To była już chyba trzecia dziewczyna w ciągu miesiąca, która myślała, że usidli Blaise'a, a kończy tak jak pozostałe. Z jednej strony ją rozumiałam. Blaise był przystojnym, posiadającym wiele zalet chłopakiem. W dodatku bogatym, jeśli akurat na tym zależało dziewczynie. Z drugiej jednak znałam swojego przyjaciela i wiedziałam, że jest strasznym podrywaczem. Nie żeby wykorzystywał dziewczyny, co to to nie! Traktował je z szacunkiem, jakiego nauczyła go względem kobiet matka. To one same mu się pchają do łóżka, ale Blaise po prostu jest typem osoby, która nie potrafi z jedną dziewczyną wytrzymać dłużej niż kilka dni, góra tydzień. Musi trafić na tą wyjątkową.

Z krwi SalazaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz