Novem

55 3 0
                                    

04.02.2018, niedziela, godz. 22:47

Zaraz rozsadzi mi głowę. To jak tysiące głosów, które wrzeszczą w twojej głowie, mimo że ich nie słyszysz. Mam ochotę zacząć walić nią w ścianę póki się nie rozwali. Albo głowa, albo ściana. 

Czuję jeden wielki ucisk, który nie ustępuje. Chcę umrzeć żeby tego kurwa nie czuć. Jebane ataki. Chociaż tyle, że na razie umiem je ukrywać. Nie wiem jak nazwać to uczucie, dlatego nazywam to atakiem. Czasem płacz, czasem histeria... Nawet dwa naraz.

Trudno mi jest pisać bo mam tyle myśli, że pieprzy mi się już w głowie.

Dlaczego kurwa muszę udawać, że jest dobrze? Ah, tak. Nikomu to nie jest potrzebne do życia.

Tak bardzo chcę sobie zrobić dużo większą krzywdę niż robię teraz. Już znalazłam w sumie drugi sposób na "męczenie samej siebie", ale to taki mój #littlesecret. Wiem, jestem pierdoloną egoistką, ale czy to ma teraz w ogóle znaczenie? Jestem jakąś jednostką. Świat się beze mnie obejdzie, nawet nie zauważą, że mnie nie ma. A nawet jeśli, to zaraz zapomną, zaraz się pozbierają i pójdą dalej. Pisałam już, że jestem egoistką? Przepraszam.

Tak bardzo cieszę się ze szczęścia moich przyjaciół. Czemu nie mogę być taka sama? Gdy wszyscy potrafią cieszyć się życiem mimo tylu problemów, a ty nie umiesz tego udźwignąć.

Duszę się. Czuję jakby coś siedziało mi na piersi i dusiło, ściągało w dół.

Łzy, tylko to jestem w stanie zrobić.

Nie wiem jak ja jutro wstanę. Jak ja pokażę się w szkole.

Powiecie: "Weź się w garść, wstań i zrób coś! Matura, całe życie przed tobą!", ale to tak jakbyś powiedział do inwalidy, który nie ma nóg "Wstań i idź do sklepu". Czemu dla tylu osób choroby psychiczne są tak pomijane, traktowane jak wymówka? To nie jest wymówka, to ogromne gówno, z którego albo się wydostaniesz, albo zostanie z tobą na całe życie.

Mój stan jest już zbyt głęboki. Przynajmniej tak to odebrałam od psychiatry.

Kurwa, gdyby się dowiedział, że się tnę i robię "to drugie" to już dawno leżałabym w psychiatryku. 

Chłopak? Rodzina? Błagam. Każdy by prędzej uciekł niż związałby się z czymś takim jak ja. Sam by prędzej zwariował. Na ten moment wolę krzywdzić samą siebie niż przy okazji kogoś innego. Dlatego nie wyobrażam sobie przyszłości, nawet nie wiem czy nastąpi. Nie wiem czy chcę by nastąpiła. Jak to szło? "Nie znasz dnia ani godziny"? Już widzę jak moje dzieci patrzą na mamę z depresją lub atakiem. Podziękuję.

Ej, można się odwodnić od płaczu? Zawsze mnie to zastanawiało.

Znowu wyobrażam sobie swój pogrzeb. Stwierdzam, iż nie chcę być ubrana na czarno. To zbyt klasyczne. Może kremowa sukienka z białą wstążką w pasie, białe balerinki, rozpuszczone włosy. Tak byłoby wyjątkowo. Widzę twarz każdego. Chciałabym zobaczyć twarze osób udających przyjaźń, które położyły swoją cegiełkę na to, co teraz przeżywam. Szok, ona i depresja?

Gosh, przeczytałam to i sama siebie przeraziłam.

Wychowawca mówi, że mam się zmuszać, nie izolować od ludzi, a przede wszystkim mam jeść. Szkoda, że mam ochotę jebnąć tym gównem, zaszyć się w pokoju i zagłodzić na śmierć.

KURWA! TAK BARDZO CHCĘ ZACZĄĆ WRZESZCZEĆ.

Przypominam sobie każdą dobrą chwilę z tatą, jest ich mało. Pamiętam jak raz oglądaliśmy film "Lista Schindlera", nawiasem mówiąc dziś jeden z moich ulubionych, a on wszystko mi cierpliwie tłumaczył. Chciał bym rozumiała.

Śmiał się z moich żartów, podczas gdy mama tylko kręciła głową i się uśmiechała.

O! Albo jak zawsze kontrolował mój wzrost i mierzył mnie przy ścianie. Rysował dla mnie rysunki na ścianach, to co chciałam. Tak bardzo boli to, że ten człowiek nie chce cię znać.

Potrafił być taki bez alkoholu... Ale przegrał. A teraz przegrywam ja, sama ze sobą.

Znowu wspominam naszą ostatnią kłótnię. Była najgorsza. Wpadłam w tak ogromny szał... Biłam go na oślep, wrzeszczałam i biłam, kopałam, wyzywałam od skurwieli, pieprzonych kretynów, skurwysynów. Chore co? Córka do ojca? Taa.. I tak powiedział, że jestem śmieciem i zgniję w piekle. Możliwe.

Nie mam już siły płakać. Jestem pusta. Wypalona. Nie ma we mnie ani grama uczuć, nie jestem w stanie teraz pokochać. Może to lepiej, nikogo nie skrzywdzę.

Chujowo tkwić w tym gównie samej. Wiem, jest tyle osób, które są przy mnie. Ale tylko ty sam jesteś w stanie zrozumieć przez co przechodzisz. Jak wielki jest to ból. Ból duszy.

Chcesz coś zrobić, ale czujesz tylko pierdoloną bezsilność.

Powinnam już skończyć bo zanudzę wszystkich tych, którzy to czytają. Przepraszam.

Kiedyś podczas takiej szczerej rozmowy ojciec powiedział mi, że chciałby, by tę piosenkę ktoś zaśpiewał na jego pogrzebie. Chciałabym obiecać, że tak będzie.. Może dlatego mam do niej sentyment.. Cóż, jest piękna.



Dziennik depresjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz