Decem

55 5 0
                                    

10.02.2018r., sobota, godz. 02:08

Cześć,

dziś twoje urodziny. Dziś kończysz 46 lat. Ty nie obchodziłeś ze mną moich osiemnastych urodzin. Nawet nie napisałeś. Ale teraz to nie ma znaczenia. Nie wiem jak odważyłam się, by to napisać, ale robię to. Zaraz będę płakać, jestem o tym przekonana. Chciałabym byś to kiedyś przeczytał, ale nawet nie wiem gdzie jesteś, więc... zostawię to tu.

Gdy byłam malutka, widziałam w tobie bohatera. Tak jak każda córka chciałam, by jej tata był jedyny w swoim rodzaju. Jak przez mgłę pamiętam te złe momenty, gdy byłeś pijany. Moje najwcześniejsze wspomnienie jest gdy miałam 7 lat. Niedawno urodził się mój brat, a my jechaliśmy do wujka. Mieliśmy zabrać cię po drodze z pracy. Wsiadłeś do samochodu, piłeś, widziałam to, ale chyba jeszcze tego nie rozumiałam. Gdy wracaliśmy, kłóciliście się z mamą. W pewnym momencie chwyciłeś za kierownicę. Samochód zaczął obracać się w miejscu, mama ledwo zahamowała, pamiętam swój głośny krzyk. Na tylnym siedzeniu byłam ja i mój mały braciszek. Gdyby nie mama, zginęlibyśmy zapewne na miejscu. Nie myślałeś o tym, że możesz zabić swoją żonę, dzieci, a nawet samego siebie. Już wtedy cię nie obchodziliśmy?

Najbardziej wyraźne wspomnienia mam z okresu gimnazjum, chyba trzecia klasa najbardziej. Wtedy każdy w mojej szkole wiedział kim jesteś. Codziennie słyszałam przytyki, nawet jeden chłopak w klasie przy wszystkich potrafił się mnie zapytać "Co tam u tatusia?". Potrafili anonimowo pisać do mnie, że jestem na pewno nikim skoro mam za ojca takiego człowieka. A ja? Broniłam cię. Zawsze to robiłam. Mówiłam, że nie ocenia się książki po okładce. Teraz widzę jaka byłam naiwna. Nie miałam nigdy normalnego dzieciństwa, zawsze był tata, który pije, a tylko czasem potrafi się zachować. Miałeś gdzieś fakt, że nie mam w szkole życia, normalnych znajomych. Ale ja nigdy się nie skarżyłam. Dopiero zrobiłam to przed egzaminami gimnazjalnymi gdy znowu wróciłeś pijany. Wybuchłam. Powiedziałam ci to, ale olałeś temat. Jak zawsze. Nawet nie umiałeś przeprosić, duma ci nie pozwalała. Prawie wszyscy z gimnazjum mnie zostawili. Na szczęście przyszło liceum. Tam nikt cię nie znał.

Jednak gdy nie piłeś, potrafiłeś się śmiać, umieliśmy znaleźć wspólny język mimo, że mamy oboje uparte charaktery. I wybuchowe. Pamiętam, że gdy tylko usłyszałeś, że jakiś chłopak mi się podoba, to miałeś radar. Córeczka tatusia. Często się o to kłóciliśmy, ale wiem, że się bałeś. Może nie chciałeś, żebym trafiła na kogoś podobnego do ciebie? Lubiłam spędzać z tobą czas. Umiałam za każdym razem wybaczyć ci awantury, to, jak traktowałeś mamę. Nie wiem dlaczego. Może miałam nadzieję, że się zmienisz? Staram się znaleźć w pamięci te dobre chwile, ale jest ich tak mało. Chyba lubię te drobne rzeczy, które robiłeś. Kupowałeś mi dużo rzeczy, oglądałeś ze mną filmy, bajki, chodziłeś ze mną nad rzekę w lecie, żartowałeś. Źle mi z tym, że twoje zło przysłoniło dobro, które miałeś wobec mnie.

Zdałam sobie sprawę, że nigdy nie zobaczysz jak biorę ślub, jak staję się szczęśliwą kobietą. Nie poprowadzisz mnie do ołtarza, nie zatańczysz ze mną na moim weselu, nie usłyszę od ciebie słów "Jestem dumny.". Chociaż i tak wątpię, że będę kogoś miała. Nie umiem zbudować normalnej relacji bo w każdym widzę jakąś cechę z ciebie. Flirtowanie i na tym się kończy. Mimo że ciebie już nie ma. Po prostu odszedłeś. Gdy wróciłam do domu ze szkoły, ciebie po prostu już nie było. Nawet się nie pożegnałeś. Powiedziałam mamie "I bardzo dobrze.", a wiesz co myślałam w głębi serca? Myślałam o tym, że to koniec. Definitywny. Potem gdy do mnie napisałeś po pięciu miesiącach z pytaniem czemu nie chcę byś wrócił, rozsypałam się. Nie odpisałam ci, wiem. Nie umiałam. Chciałam, ale bałam się, że wrócisz, a z tobą całe to piekło.

Sądzę, że powinieneś wiedzieć też o tym co teraz się u mnie dzieje.. Ostatnio byłam u lekarza, psychiatry. Zdiagnozował mnie. Depresja, stany lękowe, ataki paniki, myśli samobójcze, bezsenność.  Biorę mocne leki. Jesteś zaskoczony? Tak, ta silna dziewczyna, która potrafiła cię zwyzywać, uderzyć, obronić przed tobą mamę, brata i dziadka, ta, która kiedyś się ciebie bała, ale w końcu przestała gdy zrozumiała kim jesteś. Właśnie ta dziewczyna jest chora. Niedługo matura, a ja nie umiem się pozbierać. Lekarz mówi, że to opóźniona reakcja, ale silna. Bardzo boję się każdego kolejnego dnia.. Nie wiem czy będzie nam dane się jeszcze zobaczyć, nie wiem czy dożyję tego momentu, coraz częściej mam te złe myśli.. by nigdy się nie obudzić. Ale nie sądzę, bym to zrobiła. Nie umiem zrobić tego mamie, bratu, przyjaciołom. Tylko dlatego, że ty nie myślałeś o nas odchodząc. Nie chcę być taka jak ty.

Jesteś sam w ten dzień? Pewnie tak. Chciałam mimo wszystko życzyć ci, abyś nigdy nie zapomniał, że tu jestem. I myślę o tobie każdego dnia. Każdego wieczoru od dwóch lat modlę się za ciebie, każdego. Od całych dwóch lat. Mimo wszystko życzę ci byś jakoś ułożył sobie to życie, nawet bez nas. Nie umiem powiedzieć do ciebie "tato". To słowo zniknęło z mojego słownika, nie używam go. To słowo jest zarezerwowane dla prawdziwych, oddanych ojców. Chciałabym go kiedyś użyć, ale nie wiem czy będę mogła. Wiem, że cię już nie obchodzę, ale wiedz, że ja ciągle pamiętam o tobie. Miewam przez to częste ataki, ale to nieważne.

Nawet nie wiesz jak się czułam gdy musiałam przeciwko tobie zeznawać na rozwodzie. Nie wiesz o nim, ale odbył się. Mama jest wolna. I szczęśliwa na swój sposób. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak silna jest dla nas wszystkich. Podziwiam ją, wiesz? Nie rozumiem jak mogłeś tak mocno skrzywdzić tak wspaniałą osobę. Wspiera mnie w chorobie i jest gdy mam atak. Rozśmiesza mnie i nie pozwala myśleć. Przede wszystkim jest. Była, jest i zawsze będzie. Przeszła dużo więcej ode mnie, a jest tak mocna. Ja nigdy taka nie będę, ale staram się od niej uczyć. Głupio by ci się zrobiło gdybyś zobaczył jak dobrze się trzyma. Raczej nie zobaczysz bo powiedziała, że, tu cytuję: "Zajebię chuja gołymi rękami jak go tylko spotkam.", także nie radzę. Powiedziała to gdy dowiedziała się o mojej chorobie i nawet mnie tym rozbawiła. Ale nie dziwię jej się. Skrzywdziłeś ją tyloma rzeczami, że nawet tego nie zliczę. Mama się trzyma i jest szczęśliwa. To powinieneś wiedzieć.

Mój brat? Dalej się kłócimy jak to rodzeństwo. Jak się czuje po twoim odejściu? Też jest twardy, ma charakter po mamie. Jestem z niego dumna, mimo że tego nie okazuję. Jestem osobą, której ciężko okazywać uczucia, ale jeśli to robię, staram się w to włożyć serce. Dlatego nikt nie wiedział, że tak cierpię. Doszłam do perfekcji w udawaniu. Nie rozmawiałam z młodym o tobie, nie wiem czy jesteśmy na to gotowi. Kiedyś powiedział, że jest mu to wszystko obojętne. Rozumiesz? Jedenastoletnie dziecko tak powiedziało. Brakuje mu ciebie, to na pewno. Każdy chłopak potrzebuje ojca, tego męskiego oparcia. Staramy się z mamą jakoś mu ciebie zastąpić, chyba nam się udaje. Szczerze? Wolałabym przyjąć za mamę i małego każdy twój cios, byleby oni byli szczęśliwi. Kurwa, zrobiłabym wszystko, rozumiesz mnie? Nawet mogłabym się nigdy nie urodzić. Jestem taka bezsilna.

Jest jeszcze mój kuzyn, na pewno wiesz o kogo chodzi. Jest takim męskim ramieniem, w pewnym sensie mi ciebie zastępuje. Czuję się przy nim bezpiecznie, bardzo się z nim zżyłam. Studiuje już i rzadko się widujemy, ale gdy już się widzimy, to nie możemy się zagadać. Zna mnie i zawsze mnie rozumie. Nigdy mu tego nie powiedziałam, ale kiedyś to zrobię. Nie wiem nawet kiedy złapaliśmy taki kontakt, kiedy zaczęliśmy rozmawiać o zwykłych głupotach i naprawdę zostaliśmy przyjaciółmi. Chociaż nigdy sobie tego wprost nie powiedzieliśmy. Ale nie wyobrażam sobie teraz życia bez niego. Nie chcę by go kiedykolwiek zabrakło. Wie o tobie, o tym, co nam zrobiłeś. Ale on nikogo nie ocenia. Jest wspaniały, wiesz? Troszczy się o mnie i kocham go jak starszego brata, którego nie mam. Ty nigdy nie okazałeś mi tej miłości...

Jest też moja przyjaciółka. Nigdy jej chyba nie poznałeś, prawda? Nawet nie wiesz jak bardzo mnie wspiera. Nie oceniała mnie gdy dowiedziała się, że jestem chora. Nie odeszła. Jest. Kiedyś bardzo ją zraniłam i cholernie tego żałuję. Ale pogodziłyśmy się i to była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu. Ostatnio gdy dostałam okropnego ataku, napisała do mojej mamy bo byłam bliska targnięcia się na swoje życie. W pewnym sensie mnie uratowała. Zawsze mnie rozbawia, wyzywa moją chorobę. Boże, jest wtedy taka śmieszna, kocham ją. Stara się mnie czymś zająć, bym nie myślała o tym gównie. Mama ją pokochała, cieszy się, że mam kogoś takiego. Wspominałam, że jesteś na jej czarnej liście na pierwszym miejscu? Jeśli nie, to tak właśnie jest. Ale ciebie i tak nie ma, więc cóż.  Ona jest przy mnie i ufam jej.

Czy tęsknię? Nie wiem. Wiem, że to wszystko jest dla mnie świeże nawet po półtora roku. Nie otrząsnę się jeszcze przez długi czas, ale mam osoby, które są ze mną ciągle. Chcę, byś wiedział, że nawet jeśli ty mnie już nie kochasz, to ja tu jestem. Nawet jeśli nie myślisz o mnie jak o córce, to ja tu jestem. Nawet jeśli już nigdy mnie nie przytulisz, to ja tu jestem. Nawet jeśli już nigdy nie powiem do ciebie "tatusiu", to ja tu jestem. Nawet jeśli nigdy cię już nie zobaczę, to ja tu jestem. Czuję, myślę, żyję. Pamiętaj.

Wszystkiego najlepszego,

Gabriela

Dziennik depresjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz