Duo

196 8 1
                                    

15.01.2018, poniedziałek

Nicość. Właśnie to odczuwam. Jutro jest jeden z najgorszych dni w moim życiu. Niby pożegnanie z tym całym bólem, ale dla mnie to dopiero początek tego cierpienia. Czasem mam ochotę rzucić tym wszystkim i wywrzeszczeć, że nie jest dobrze, wszystko jest do chrzanu, ale nie mogę. Zburzyłabym mur, który tak długo budowałam, który mnie chroni. Moja przyjaciółka już wie, że piszę ten dziennik, mimo wszystko cieszę się, że czyta to coś i to wytrzymuje. Tylko ona zna mnie od tej ciemnej strony.

Nie chcę się jutro obudzić. Bardzo bym chciała dziś umrzeć, żeby nie musieć mierzyć się z jutrem i tym co będzie. Czy się boję? Jak cholera. Nie wiem czego mam się spodziewać, czuję, że jutro wszystko pęknie, ba, jestem tego pewna. Ale złotko, dalej musisz udawać, że jest okej i nic się nie wydarzyło. Przecież dam radę, większość to powtarza prawda? Bullshit.

Nic mi już nie daje radości. Kiedyś robiłam tyle rzeczy, rysowałam na przykład. Teraz te rysunki nie przypominają niczego, są bezkształtne, bez emocji. Nie umiem się cieszyć z tego co robię, po prostu wiem, że nie robię tego dobrze. Po co to robić skoro nie daje ci już przyjemności? Bezsens. Miesiąc temu jeden z moich ukochanych artystów popełnił samobójstwo, miał ciężką depresję. Pomyślałam wtedy, że był taki sam jak ja. Cierpiał wewnątrz, na scenie był roześmiany, żartował, a w domowym zaciszu cierpiał.  Miał przyjaciół i rodzinę, ale i tak czuł się samotny w tym wszystkim. Troszczył się o innych, ale nigdy o siebie. Zrozumiałam, że widzę w nim własne odbicie. Czy mnie to przeraziło? Niezbyt. Bardziej to, że oswajam się z moim "czarnym psem". Co jeśli w końcu też zbiorę się na odwagę i zrobię to samo co on? Na razie się nie zanosi, to chyba dobrze prawda?

Dziś się nie cięłam, ale tylko dlatego, że jutro nie może być widać blizn. Co będzie potem, nie wiem. To zabawne, nawet nie wiem jak zaczęłam to robić, tak po prostu.  Mama ostatnio zobaczyła bandaż na mojej ręce, chciała bym jej pokazała, wykręciłam się, że przecięłam się nożem. To było proste, ale muszę znaleźć chyba moją bandanę żeby uniknąć tych pytań.

Coraz rzadziej mam ochotę gdziekolwiek wychodzić, patrzeć na ludzi. Zaczynam się nawet czasem ich bać. Ale udaję miłą i przykładną uczennicę, zawsze roześmianą kumpelę, która ciągle żartuje, jest sarkastyczna i czasem pewna siebie. I tak wiem, że gdyby przyszło co do czego, nie zrozumieliby mnie. Wiem, że mogliby się też odwrócić, ze strachu przed czymś nieznanym, a ja nie chcę litościwych spojrzeń. Gdyby się dowiedzieli, że noszę w sobie taką ciemność, sądzę, że nie wiedzieliby co zrobić z taką informacją, zaraz wiedzieliby wszyscy, a po co mi to? Właśnie.

Dziś miałam myśl: "Jak ze sobą skończyć w miarę szybki i bezbolesny sposób?"   Ale szybko się otrząsnęłam z tego. Często o tym myślę, ale jeszcze mnie tutaj parę rzeczy powstrzymuje. Dlatego tego nie zrobię, mam nadzieję. Kiedyś byłam bardzo wierząca, to było całkiem niedawno. Ale teraz? Nie wiem. Mimo to codziennie modlę się wieczorem prostymi słowami, może to przyzwyczajenie, albo wołanie o pomoc. Mam nadzieję, że to cierpienie nie pójdzie na marne.

Boję się przyszłości i tego co przyniesie. Kiedyś potrafiłam wyobrazić sobie siebie z mężem, pięknymi dziećmi, cieszyłam się tym. Teraz? Nie widzę nic. Czarna pustka, otchłań, już nie jestem w stanie tego sobie wyobrażać. Nie widzę swojej przyszłości. A co jeśli będzie ona krótka? To zabawne, nigdy nie rozumiałam ludzi, którzy się tną i odbierają sobie życie, taki cenny dar. W tym momencie niczym się nie różnię od tych osób. Nie zanosi się na zmianę.

Ogółem polecam, Eminem jak zawsze wspaniały:



Dziennik depresjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz