21.01.2018, niedziela, godz. 19:40
W nocy było okropnie. Miałam jakiś dziwny atak. Płakałam tak, że nie mogłam się opanować. Miałam tyle myśli, wspomnień w swojej głowie, nie byłam w stanie ich poukładać. Nikt tego nie słyszał z domowników, może to i lepiej. Nie spałam do 6 nad ranem, nie dałam rady. Mama obudziła mnie już na obiad, ale nie poszłam, dzisiaj nic nie zjadłam, może jakiś owoc. Patrzę na jedzenie i mam ochotę to zwrócić, mimo iż tego nie tknęłam.
Jutro wracam do szkoły. Na samą myśl chce zniknąć. Zaczną się pytania, pewnie od wychowawcy także, gosh.
W nocy miałam tyle myśli, jedną z nich była moja śmierć. Wyobrażałam sobie jakby wyglądała, co byłoby potem. Bardzo wyraźnie widziałam swoją trumnę, a przy niej mamę i brata. Co mówili, co robili, widziałam wszystko. Ta myśl na razie odciąga mnie od zrobienia tego, skutecznie w sumie. Ale wiem, że nawet to z czasem przestaje mieć znaczenie. Dziś rysowałam, mama przyszła i pytała czemu się nie uczę, i że zaczyna się martwić. Spoko, po półtorej roku. Jestem okropną córką, mam świadomość.
Boże, jak ja nie chcę tam jutro iść. Nie chcę udawać kolejny raz, tak bardzo chcę być prawdziwą sobą, ale to niemożliwe. Nic już mnie nie cieszy, dziś obudziłam się z takim bólem, sama nie wiem jak go nazwać, ból duszy? Ha! Przypomniała mi się stronka na FB "Ból istnienia Schopenhauera". Prawie to samo.
Spadam. Z każdym dniem jestem coraz niżej. I nikt nie jest w stanie zmienić tego. W środę przyjaciółka zabiera mnie żeby zarejestrować się do psychologa, boję się, ale przynajmniej nie pójdę tam sama. Pewnie będę długo czekać na wizytę, ale może lepiej, jakoś się przygotuję czy coś. Zobaczymy co mi powie, może on będzie wiedział co tak naprawdę mi dolega. Cholernie się boję. Dziś również w ruch poszła żyletka. Dziś także przegrałam.
Moja szkoła jest nastawiona na uczniów jak na roboty. Ucz się, to będziemy cię lubić. Masz problemy? Uporaj się z nimi i do roboty! Ich nie obchodzi to, że możesz być chory, obchodzi ich to, że masz kuć. Chyba tylko mój wychowawca jest jeszcze w stanie zrozumieć takie sytuacje. Po wizycie u lekarza, jeśli uda im się mnie zdiagnozować, będę musiała mu o tym powiedzieć. Chyba nawet trzeba, nie? Nie wiem czy to jest potrzebne w ogóle komukolwiek. Ale zna moją sytuację, a jutro pewnie będzie pytał jak po rozprawie. Nie będę kłamać, że jest dobrze. Mam dość kłamstw.
Nie wiem co ze znajomymi. Powiedzieć czy nie? Boję się tych spojrzeń. Nie wiem jakie będą, litość czy strach przed nieznanym? Może nie zwrócą uwagi? Jutro będzie naprawdę zły dzień. A każdy kolejny będzie jeszcze gorszy. Tak bardzo chciałabym być niewidzialna. Nie będę umiała się jutro uśmiechać. Nie dam rady udawać. Przepraszam.
W nocy słuchając tego stwierdziłam, że chcę, by ktoś to puścił lub zaśpiewał na moim pogrzebie. Cudowne...
Jack Garratt - Water

CZYTASZ
Dziennik depresji
Non-FictionPiszę ten dziennik, historię, ponieważ sobie nie radzę. Robię to bo jestem tutaj chociaż po części anonimowa i może da mi to jakąś ulgę. Zależy mi na uwolnieniu tego wszystkiego co we mnie siedzi, tych wszystkich demonów, z którymi walczę każdego dn...