~18*

51 2 6
                                    

Wskoczyłam na łóżko i gapiłam się w sufit. Jeszcze wczoraj uważałam to za nudne, ale jeśli popatrzeć na to z innej strony to uspokaja.

Byłam tu już trzeci dzień i jak narazie wszystko jest ok...

Usłyszałam dzwonek mojego telefonu i niechętnie wstałam, aby odebrać. Spojrzałam na wyświetlacz: Lui...

Ucieszyłam się, że dzwoni. Na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech.

- Halo, Lu! Fajnie, że dzwonisz!

- Zuu!! Czemu się nie odezwałaś zaraz po przylocie?!

- Ehh...chłopaki

- Zu?! Tak od razu?! Co?!

- To nie tak jak myślisz... - Zachichotałam.

Opowiedziałam jej wszystko od momentu poznania JiHyuna, po uratowanie JoSun i poznanie chłopaków, aż do nowej pracy, imprezy i świeżej znajomości z Tae.

Lu słuchała mnie z zapartym tchem, a gdy skończyłam zalała mnie mnóstwem pytań, na które chętnie jej odpowiedziałam.

- Wiesz, bo zagadałyśmy się i bym zapomniała powiedzieć ci o najważniejszym.

- No to dawaj.

- Właśnie przyszedł do mnie list z jakimiś znaczkami, jedyne co tu mogę odczytać to twoje dane.

- Coo?! Dla mnie, napewno?

- Tak, na 100 procent.

- Hmm... Otwórz go.

- Ale Zu, ja i tak z tego nic nie zrozumiem!

- To zrób zdjęcie i mi wyślij, ja już go sobie przetłumaczę.

- Okeey, to rozłączam się i zaraz wyślę. Trzymaj się Zu!

- Paa!

Nie minęły dwie minuty, a już czytałam treść mojego listu.

Szanowna Pani Zuzanno... - przeleciałam wzrokiem formułki grzecznościowe. - Po długich poszukiwaniach odnaleźliśmy pani adres. Od ponad dwóch lat dom...- Zaraz, dom? Jaki dom? - ...dom pani krewnych stoi pusty. - Aha, ten dom! - Została pani wymieniona w testamencie jako główny i jedyny spadkobierca. W celu uzyskania szczegółów prosimy zadzwonić pod podany numer: 837 725... .

Oderwałam wzrok od telefonu i spojrzałam błędnie przed siebie. Niedowierzałam temu co przed chwilą przeczytałam. Czy to naprawdę się teraz dzieje?!

Nie zamierzałem dłużej trzymać siebie w niepewności. Wpisałam numer i...

- Słucham. - Usłyszałam niemalże od razu.

- ...Eee... Dzwonię w sprawie listu...

- Pani Zuzanna, mam rację?

- Tak. Czy mogłabym wiedzieć dokładnie o co chodzi?

- Oczywiście. Możemy się spotkać za pół godziny, jeśli pani pasuje.

- Dobrze. Gdzie?

- Wyślę pani adres za chwilę.

- Ok. W takim razie do zobaczenia.

- Do zobaczenia.

Po zakończeniu rozmowy nie musiałam wyczekiwać wiadomości z adresem, bo przyszła błyskawicznie. Przebrałam się i wyszukałam lokalizację...cholera nie zdążę!

Postanowiłam pojechać metrem. Na miejscu byłam 3 minuty przed umówioną godziną. Stałam już przed drzwiami do kancelarii prawnej. Muszę przyznać, że trochę się denerwowałam.

Zapukałam i po usłyszeniu "proszę" weszłam do środka.

SPOTKANIE ||BTS||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz