Wskoczyłam na łóżko i gapiłam się w sufit. Jeszcze wczoraj uważałam to za nudne, ale jeśli popatrzeć na to z innej strony to uspokaja.
Byłam tu już trzeci dzień i jak narazie wszystko jest ok...
Usłyszałam dzwonek mojego telefonu i niechętnie wstałam, aby odebrać. Spojrzałam na wyświetlacz: Lui...
Ucieszyłam się, że dzwoni. Na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech.
- Halo, Lu! Fajnie, że dzwonisz!
- Zuu!! Czemu się nie odezwałaś zaraz po przylocie?!
- Ehh...chłopaki
- Zu?! Tak od razu?! Co?!
- To nie tak jak myślisz... - Zachichotałam.
Opowiedziałam jej wszystko od momentu poznania JiHyuna, po uratowanie JoSun i poznanie chłopaków, aż do nowej pracy, imprezy i świeżej znajomości z Tae.
Lu słuchała mnie z zapartym tchem, a gdy skończyłam zalała mnie mnóstwem pytań, na które chętnie jej odpowiedziałam.
- Wiesz, bo zagadałyśmy się i bym zapomniała powiedzieć ci o najważniejszym.
- No to dawaj.
- Właśnie przyszedł do mnie list z jakimiś znaczkami, jedyne co tu mogę odczytać to twoje dane.
- Coo?! Dla mnie, napewno?
- Tak, na 100 procent.
- Hmm... Otwórz go.
- Ale Zu, ja i tak z tego nic nie zrozumiem!
- To zrób zdjęcie i mi wyślij, ja już go sobie przetłumaczę.
- Okeey, to rozłączam się i zaraz wyślę. Trzymaj się Zu!
- Paa!
Nie minęły dwie minuty, a już czytałam treść mojego listu.
Szanowna Pani Zuzanno... - przeleciałam wzrokiem formułki grzecznościowe. - Po długich poszukiwaniach odnaleźliśmy pani adres. Od ponad dwóch lat dom...- Zaraz, dom? Jaki dom? - ...dom pani krewnych stoi pusty. - Aha, ten dom! - Została pani wymieniona w testamencie jako główny i jedyny spadkobierca. W celu uzyskania szczegółów prosimy zadzwonić pod podany numer: 837 725... .
Oderwałam wzrok od telefonu i spojrzałam błędnie przed siebie. Niedowierzałam temu co przed chwilą przeczytałam. Czy to naprawdę się teraz dzieje?!
Nie zamierzałem dłużej trzymać siebie w niepewności. Wpisałam numer i...
- Słucham. - Usłyszałam niemalże od razu.
- ...Eee... Dzwonię w sprawie listu...
- Pani Zuzanna, mam rację?
- Tak. Czy mogłabym wiedzieć dokładnie o co chodzi?
- Oczywiście. Możemy się spotkać za pół godziny, jeśli pani pasuje.
- Dobrze. Gdzie?
- Wyślę pani adres za chwilę.
- Ok. W takim razie do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Po zakończeniu rozmowy nie musiałam wyczekiwać wiadomości z adresem, bo przyszła błyskawicznie. Przebrałam się i wyszukałam lokalizację...cholera nie zdążę!
Postanowiłam pojechać metrem. Na miejscu byłam 3 minuty przed umówioną godziną. Stałam już przed drzwiami do kancelarii prawnej. Muszę przyznać, że trochę się denerwowałam.
Zapukałam i po usłyszeniu "proszę" weszłam do środka.
CZYTASZ
SPOTKANIE ||BTS||
Fanfiction18-letnia Zuzanna "poszukuje" swojego miejsca na ziemi...a raczej robi to w nietypowy sposób... Kłody rzucane pod nogi stają się pomocne w dążeniu do jej celu, który dopiero rodzi się w jej głowie.. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Wszystko to wydaje się ab...