~25*

26 2 2
                                    

Podeszłam do drzwi i uchyliłam je powoli, sprawdzając ostrożnie kto przyszedł.

- Eee... Cześć Zu! - Zobaczyłam stojącego i trochę zakłopotanego chłopaka.

- JiHyun? Co ty tu-

- Akurat zauważyłem przez okno jak wchodzisz i pomyślałem, że wpadnę...

- Przez okno tak?

- No, a co w tym dziwnego. Mam tam akurat pokój i-

- Ok. Wchodź. - Odsunęłam się i wpuściłam JiHyuna do środka.

- A i pomyślałem, że wezmę coś do jedzenia, tak na wszelki wypadek. - Uniósł reklamówkę.

- Miło. Właśnie miałam iść coś kupić. - Uśmiechnęłam się.

- No to już nie musisz. - Odwzajemnił uśmiech i obaj zaśmialiśmy się bez powodu.

- To... - Chciałam już coś powiedzieć, ale znowu odezwał się mój brzuch, ohh.

- Zjemy od razu, bo słyszę, że jesteś głodna.

Rozejrzeliśmy się po kuchni, ale wszędzie było brudno. Popatrzyliśmy po sobie, a potem wpadliśmy na pomysł żeby zjeść na ziemi.

Moja walizka robiła za stolik, a jakieś stare szmatki umieściliśmy przed sobą, po czym usiedliśmy na nich.

- Tak to jeszcze nie jadłem. - Odezwał się JiHyun.

- Ja też. - Dodałam.

- Przyniosłem kimchi, ryż...- Zaczął wymieniać.

- Ty to wszystko- Nie zdążyłam dokończyć.

- Jeszcze na deser mam ciasteczka i lody, ale chyba musimy je zjeść od razu, no chyba, że lubisz stopione?

- Śmieszne.

Nasze śniadanie, a raczej "obiad" rozpoczęliśmy od deseru. Wiem, dziwne...

JiHyun chyba naprawdę musiał lubić lody, bo przyniósł całe pudełko! Nie ukrywam, że ja też je kocham...

Zajadaliśmy je z pudełka, bo nie przyniósł miseczek, ale nie mogłabym jeszcze tego od niego wymagać.Jednak plus za łyżeczki!

Kiedy w pudełku zostało już tylko trochę lodów zaczęliśmy bitwę na łyżeczki, kto zje ostatnią porcję.

Wygrał JiHyun z cwaniackim uśmieszkiem, ale postanowiłam nie dać mu za wygraną i w momencie gdy otwarł usta żeby zaraz włożyć do nich łyżeczkę chwyciłam za nią i wycelowałam nią nieco wyżej od miejsca przeznaczenia, czyli w jego nos.

Ten nie był mi dłużny i z resztką stopionych już wówczas lodów próbował powtórzyć moją czynność, ale zrobiłam unik przez co zamiast mieć plamkę na buzi, miałam ją na ramieniu.

Oboje znowu wybuchliśmy śmiechem. Wstaliśmy z podłogi i niespodziewane JiHyun zaczął mnie gonić.

Przebiegłam przez korytarz, wbiegłam po schodach, a następnie do pierwszego pokoju na piętrze.

Odsapłam chwilę i wychyliłam głowę zza drzwi. Po JiHyunie ani śladu. Dziwne.

Postanowiłam ostrożnie wyjść i sprawdzić czy nie czai się gdzieś "za rogiem".

Przeszłam do następnego pokoju. Tu go nie ma. Otworzyłam drzwi łazienki, też nic.

Już miałam się odwrócić, gdy poczułam jak coś oplata mnie w talii.

- Ha, mam cię!

SPOTKANIE ||BTS||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz