Annyeong!
Możecie puścić sobie piosenkę w trakcie czytania.
Tak patrzę i nie mogę uwierzyć jak szybko się te oczka mnożą! Dziękuję z całego serduszka.
W takim razie następny maraton to nie 500, a 600 oczek. Dacie radę??^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
- Dzięki... Jin.
- Nie ma za co. Polecam się na przyszłość. - Uśmiechnął się po raz kolejny i wyszedł.
- Pewnie jesteś zmęczona co?
- Może trochę...
- W takim razie zaniosę cię do pokoju.
- Dam radę! - Powiedziałam z zamiarem wstania, ale nie zdążyłam tego zrobić, bo JiHyun wziął mnie na ręce.
- Postaw mnie!
- Nie wierć się tak Zu.
- Ehh... JiHyun... - Odpuściłam.
- Jesteśmy. To mój pokój, teraz też twój. Położę cię od razu.
- Nie przesadzaj. Przecież umiem chodzić... Czekaj... Teraz TEŻ MÓJ?!
- No tak, co w tym dziwnego skoro tu będziesz spać?
- Eee... No w sumie... Ale przecież tylko na parę dni.
- Możesz tu zostać jak długo będziesz chciała, a przynajmniej jak już wspomniałem, aż twój dom będzie w stanie porządnym... Choć napewno nie wypuszczę cię dopóki nie zagoisz tej rany.
- JiHyun?
- Tak Zu? Potrzebujesz czegoś?
Usiadłam na skraju łóżka.
- Mam pytanie.
- Dawaj.
- JiHyun...bo wiesz... Dlaczego się tak o mnie martwisz i wogóle?
- Zu... - Podszedł do okna. - Kiedy cię pierwszy raz spotkałem... Tam w samolocie... Nie jesteś taka jak wszystkie. Od razu to poznałem. - Zwrócił wzrok w moją stronę. - Jesteś wyjątkowa... I przez te parę dni zauważyłem, że...
Wyciągnęłam rękę w jego stronę pokazując palcem, aby podszedł bliżej.
- Nic już nie mów. Usiądź. - Poklepałam miejsce obok mnie.
- Bo...
- Kocham cię - powiedzieliśmy jednocześnie.
Popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy z pełnym zachwytu uśmiechem i złączyliśmy nasze usta.
Ten pocałunek nie był taki jak ten pierwszy. Był jeszcze bardziej pełen namiętności i ciepła. Nieco odważniejszy.
Gdy brakowało nam już tchu oderwaliśmy się od siebie z westchnięciem.
- Zu, niewiem czy to jeszcze nie za wcześnie, ale czy zostaniesz-
- Halo! JiHyun! Jesteś tam?! - Usłyszeliśmy męski głos dochodzący z kuchni.
- Ehh... Pójdę sprawdzić kto wbił nam na chatę.
- Spoko. Idź.
Zostałam w pokoju, a tymczasem JiHyun poszedł na dół.
Po chwili usłyszałam kroki na schodach. Idą tu...
- No hej Zu! - Przywitał się przybysz.
- Cześć... Jimin.
- Myślałem, że mój kochany braciszek jest sam, a tu takie miłe zaskoczenie.
- Hah. - Nie miałam ochoty nic odpowiadać.
- Tak czy inaczej to po co przyszedłeś?
- To nie mogę już brata odwiedzić? - Powiedział z cwaniackim uśmieszkiem.
- No możesz, ale o odpowiedniej porze! - Oburzył się młodszy.
- Ah bądź już cicho. Przyszedłem zobaczyć co z Zu, bo Jin coś wspominał jak wychodził.
- U mnie wszystko ok. Niepotrzebnie wszyscy panikujecie. - Napięcie rosło. Czułam, że zaraz mogą zakończyć rozmowę bójką, a to wszystko przeze mnie.
- Powinieneś już iść. - Odparł wkurzony JiHyun.
- Spoko młody, bo zaraz wybuchniesz. - Zaśmiał się Jimin i wyszedł.
Złapałam się za głowę. Jeśli teraz to tak ma wyglądać, jeśli ich dobre relacje mają się zakończyć to muszę...
CZYTASZ
SPOTKANIE ||BTS||
Fanfiction18-letnia Zuzanna "poszukuje" swojego miejsca na ziemi...a raczej robi to w nietypowy sposób... Kłody rzucane pod nogi stają się pomocne w dążeniu do jej celu, który dopiero rodzi się w jej głowie.. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Wszystko to wydaje się ab...