~32*

45 2 15
                                    

Annyeong!
Możecie puścić sobie piosenkę w trakcie czytania.
Tak patrzę i nie mogę uwierzyć jak szybko się te oczka mnożą! Dziękuję z całego serduszka.
W takim razie następny maraton to nie 500, a 600 oczek. Dacie radę??

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

- Dzięki... Jin.

- Nie ma za co. Polecam się na przyszłość. - Uśmiechnął się po raz kolejny i wyszedł.

- Pewnie jesteś zmęczona co?

- Może trochę...

- W takim razie zaniosę cię do pokoju.

- Dam radę! - Powiedziałam z zamiarem wstania, ale nie zdążyłam tego zrobić, bo JiHyun wziął mnie na ręce.

- Postaw mnie!

- Nie wierć się tak Zu.

- Ehh... JiHyun... - Odpuściłam.

- Jesteśmy. To mój pokój, teraz też twój. Położę cię od razu.

- Nie przesadzaj. Przecież umiem chodzić... Czekaj... Teraz TEŻ MÓJ?!

- No tak, co w tym dziwnego skoro tu będziesz spać?

- Eee... No w sumie... Ale przecież tylko na parę dni.

- Możesz tu zostać jak długo będziesz chciała, a przynajmniej jak już wspomniałem, aż twój dom będzie w stanie porządnym... Choć napewno nie wypuszczę cię dopóki nie zagoisz tej rany.

- JiHyun?

- Tak Zu? Potrzebujesz czegoś?

Usiadłam na skraju łóżka.

- Mam pytanie.

- Dawaj.

- JiHyun...bo wiesz... Dlaczego się tak o mnie martwisz i wogóle?

- Zu... - Podszedł do okna. - Kiedy cię pierwszy raz spotkałem... Tam w samolocie... Nie jesteś taka jak wszystkie. Od razu to poznałem. - Zwrócił wzrok w moją stronę. - Jesteś wyjątkowa... I przez te parę dni zauważyłem, że...

Wyciągnęłam rękę w jego stronę pokazując palcem, aby podszedł bliżej.

- Nic już nie mów. Usiądź. - Poklepałam miejsce obok mnie.

- Bo...

- Kocham cię - powiedzieliśmy jednocześnie.

Popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy z pełnym zachwytu uśmiechem i złączyliśmy nasze usta.

Ten pocałunek nie był taki jak ten pierwszy. Był jeszcze bardziej pełen namiętności i ciepła. Nieco odważniejszy.

Gdy brakowało nam już tchu oderwaliśmy się od siebie z westchnięciem.

- Zu, niewiem czy to jeszcze nie za wcześnie, ale czy zostaniesz-

- Halo! JiHyun! Jesteś tam?! - Usłyszeliśmy męski głos dochodzący z kuchni.

- Ehh... Pójdę sprawdzić kto wbił nam na chatę.

- Spoko. Idź.

Zostałam w pokoju, a tymczasem JiHyun poszedł na dół.

Po chwili usłyszałam kroki na schodach. Idą tu...

- No hej Zu! - Przywitał się przybysz.

- Cześć... Jimin.

- Myślałem, że mój kochany braciszek jest sam, a tu takie miłe zaskoczenie.

- Hah. - Nie miałam ochoty nic odpowiadać.

- Tak czy inaczej to po co przyszedłeś?

- To nie mogę już brata odwiedzić? - Powiedział z cwaniackim uśmieszkiem.

- No możesz, ale o odpowiedniej porze! - Oburzył się młodszy.

- Ah bądź już cicho. Przyszedłem zobaczyć co z Zu, bo Jin coś wspominał jak wychodził.

- U mnie wszystko ok. Niepotrzebnie wszyscy panikujecie. - Napięcie rosło. Czułam, że zaraz mogą zakończyć rozmowę bójką, a to wszystko przeze mnie.

- Powinieneś już iść. - Odparł wkurzony JiHyun.

- Spoko młody, bo zaraz wybuchniesz. - Zaśmiał się Jimin i wyszedł.

Złapałam się za głowę. Jeśli teraz to tak ma wyglądać, jeśli ich dobre relacje mają się zakończyć to muszę...




SPOTKANIE ||BTS||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz