~30*

41 2 0
                                    

Usłyszałam pukanie do drzwi. Zakończyłam rozmowę telefoniczną i postanowiłam sprawdzić kto i co chce o tej porze.

- Już idę!

Trochę mi to zajęło nim przyczłapałam w ciemności do drzwi wejściowych.

Otworzyłam spokojnie drzwi i moim oczom ukazała się jakaś postać. Poświeciłam latarką na wysokości oczu.

- Aj, Zu! To ja. - Oślepił go blask światła i obniżył telefon, który trzymałam. - Nie po oczach!

- Wejdź jeśli masz ochotę. - Odsunęłam się od drzwi robiąc mu miejsce.

- To co z tym prądem? - Zapytał wchodząc.

- Było normalnie , a potem bum i ciemność...

- Aha... może wywaliło korki?

- Ej! Uważaj! Ała! - Chciałam zatrzymać JiHyuna żeby nie wszedł na rozbite szkło, czym sobie sama zaszkodziłam.

Odłamek szkła wszedł jeszcze głębiej.Upadłam, lecz nie całkiem...

Nie mogłam nic dostrzec, ale poczułam ciepłe ramiona chłopaka.

- Co się stało Zu? Co cię boli?

Nie chciałam mu odpowiedzieć i próbowałam już się wyswobodzić z jego silnych ramion, gdy chwyciłam się jego szyi i ślepy los tak chciał, że pociągnęłam go bliżej do siebie i...

...jego usta złączyły się z moimi. Nie trwało to długo, ale było bardzo przyjemne. Serce przyspieszyło swoją pracę, a po ciele przebiegły miłe dreszcze. Pierwszy pocałunek... Wyjątkowy, delikatny i niepowtarzalny.

Dobrze, że w salonie panował mrok, bo zapewne na moją twarz wkradły się mocne rumieńce.

Gdy po chwili oderwaliśmy się wreszcie od siebie wszystko przybrało niespodziewanego obrotu.

JiHyun usadowił mnie na kuchennym blacie i usłyszałam rozpinający się zamek jego bluzy.

- JiHyun?

On nic nie odpowiedział tylko okrył mnie.

- Gdzie klucze Zu? - Zapytał, a ja byłam jeszcze bardziej zdezorientowana.

- Powinny być gdzieś tu. - Zaczęłam przesuwać rękę po blacie. - Mam.

- Dobra daj mi je. - Wykonałam jego polecenie.

Nagle JiHyun podniósł mnie i  przerzucił przez plecy. To już było co najmniej dziwne.

- Nie bój się mała. Tylko zamknę za NAMI drzwi.

Nie odezwałam się ani słowem. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Postanowiłam, że cokolwiek ma się teraz wydarzyć to zachowam spokój.

Chłopak przeszedł przez drzwi wejściowe i je zamknął.

Następnie zdjął mnie z ramienia i wziął na ręce. Przeszedł szybkim krokiem ulicę, po czym kazał mi wygrzebać z kieszeni bluzy klucze do jego domu.

Otworzyłam drzwi i zaświeciłam światło zgodnie z jego instrukcją.

JiHyun nie postawił mnie na ziemi tylko znowu posadził, tym razem na krześle.

- Będziesz teraz mieszkać ze mną i nie ma żadnych 'ale', przynajmniej do czasu aż twój dom będzie w pełni sprawny technicznie.

- JiHyun ja-

- Nic się nie martw Zu. Zajmę się wszystkim czym będzie trzeba.

- Ja dziękuję...

SPOTKANIE ||BTS||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz