~29*

37 2 1
                                    

- Nie? - Dałam mu do świadomości, że nic wcześniej mi nie mówił.

- No to teraz już wiesz. - Uśmiechnął się szeroko.

- Kiedy?

- Powiedziałem im, że jeszcze musimy trochę ogarnąć chatę, ale Jimin stwierdził, że nie warto czekać, a chłopaki bardzo chcą cię poznać, więc...

- Kiedy? - Powtórzyłam pytanie.

- Jutro wieczorem.

- JIHYUN! Przecież nie zdążymy ogarnąć nawet dołu!

- Tym już się nie przejmuj. Wpadną pomóc z rana, bo mają dwa dni wolne.

- Coś czuję, że to się źle skończy...

Pomimo tego, że nam się nic nie chciało to jednak informacja o przybyciu chłopaków zmusiła mnie do pracy.

Chętnie lub mniej ochoczo, zdążyliśmy posprzątać CAŁY dół co było normalnie niemożliwe zważając na moje wcześniejsze słowa.

Może i posprzątane było, ale nadal niektóre z pomieszczeń nadawały się tylko do malowania.

W końcu cali zmęczeni postanowiliśmy skończyć na dziś. Spojrzałam na ekran telefonu i wcale się nie zdziwiłam, gdy ujrzałam godzinę 22.45.

- Dobra to ja już będę się zbierał. - Oznajmił JiHyun i zaczął się kierować do drzwi.

- Czekaj. - Zawołałam w jego stronę po czym zatrzymał się i odwrócił.

- Tak?

- Dzięki. - Powiedziałam i przytuliłam chłopaka. Nieco zdziwiony po chwili odwzajemnił uścisk.

- Nie ma sprawy. Jutro też wpadnę. - Uśmiechnął się i wyszedł.

Postanowiłam wziąść prysznic i pójść spać, bo jutro znowu czeka mnie ciężki dzień.

Wyjęłam z walizki spodenki i luźny t- shirt, który służył mi za piżamę i poszłam do łazienki żeby wziąść orzeźwiający prysznic.

Po kwadransie byłam już ogarnięta. Skierowałam się do salonu, aby przygotować kanapę do spania.

Zgasiłam jeszcze światło w łazience i włączyłam lampę w salonie. Aah! Krzyknęłam głośno. Usłyszałam dźwięk jakby coś w stylu wybuchu.

Coś poszło nie tak i w efekcie zamiast światła miałam ciemność. Serce biło tak jakby zaraz miało wyskoczyć.

- Spokojnie Zu, uspokuj się! - Mówiłam do siebie.

Wymacałam po ciemku telefon i włączyłam latarkę. Jeju, co tu się stało?!

Zauważyłam rozbitą żarówkę nieopodal moich bosych stóp. Odskoczyłam nagle i... Aić!

Kawałek szkła zranił mnie w lewą nogę. Nosz kurwa! Czemu ten dom musi być taki pechowy!

Czułam jak po mojej stopie wolno spływa jakaś ciecz... krew.

Poczłapałam do łazienki w poszukiwaniu apteczki czy chociaż czegoś czym mogłabym opatrzyć ranę.
Nic. W kuchni też. Cholera!

Wyciągłam ostatecznie chusteczki z walizki i przyłożyłam do rany. Poczułam ból. Poświeciłam latarką i zobaczyłam odłamek szkła.

Wybrałam numer i postanowiłam zadzwonić do JiHyuna. Kurczę, trochę mi glupio... Gdy chciałam zakończyć rozmowę chłopak odebrał.

- Hej Zu!

- Śpisz?

- Niee. Oglądam film. Coś się stało?

- Ten dom to porażka... Prąd nawalił.

SPOTKANIE ||BTS||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz