Po tych słowach przytulił mnie, ale po chwili, kiedy już się odsunął jego wzrok powędrował nieco niżej.
- Yay, Zu! Co ci się stało?!
- Gdzie się-
Nie zdążyłam dokończyć, bo JiHyun uklęknął przede mną i poczułam się trochę dziwnie, tak jakoś niezręcznie.
Delikatnie chwycił moją stopę i lekko ją uniósł. Przez chwilę przyglądał się wbitemu odłamkowi szkła po czym stwierdził, że może lepiej było by odwiedzić szpital.
- Nie. - Powiedziałam stanowczo.
- Ale dla-
- Dam sobie radę sama. - Wtrąciłam.
- Poczekaj, bo możesz sobie coś uszkodzić.
- Przecież to nie jest głęboka rana! - Zaprotestowałam.
- Poczekaj. Zadzwonię po Jina.
- Jeśli jest to jakiś kolo ze szpitala to ja już znikam...
- Co ty się tak tych lekarzy boisz?
- Eh... Po prostu za nimi nie przepadam...
- Jin nie jest lekarzem, po prostu zna się na rzeczy. Siedź spokojnie.
Po tych słowach JiHyun rozejrzał się w poszukiwaniu telefonu, który leżał na parapecie. Sięgnął po niego, wybrał numer i przyłożył urządzenie do ucha.
- Cześć...masz chwilę?...ok...dobra...to narazie! - Usłyszałam kawałek rozmowy.
- Będzie za chwilę. - Oznajmił JiHyun.
- Okeej. Mam prośbę...
- Taak?
- Masz wodę?
- Juuż... - Podbiegł do jednej z kuchennych szafeczek i wyciągnął szklankę, po czym nalał do niej wody.
Podał mi ją i ledwo upiłam łyk, gdy ktoś zapukał do drzwi.
O mało nie upuściłam szklanki.
JiHyun prędko otworzył drzwi, w których pojawił się mniemany Jin. No, muszę przyznać, że wywarł na mnie dobre wrażenie.
Wszedł luźno, z uśmiechem, bez żadnej torby. Szybko zauważył mnie i się ukłonił.
- Annyeonghaseyo! Jestem Jin.
- Annyeonghaseyo! Zu. - Podałam mu rękę.
- Więc to ty. Jak się czujesz?
- Wszystko ok. Nic mi nie jest, a JiHyun niepotrzebnie robi zamieszanie.
- Zaraz zobaczymy. Mogę? - Zapytał Jin i wskazał na moją stopę.
- Spoko.
Jin uklęknął przede mną tak jak wcześniej JiHyun.
- Przynieś apteczkę. - Rozkazał JiHyunowi.
- Się robi!
Chłopak udał się w kierunku łazienki, gdy w tym samym czasie Jin przyglądał się mojej ranie.
- Jest! - Wpadł tak szybko, zaskakując nas obu po czym podał Jinowi pudełeczko.
- Dzięki. - Odparł Jin i otworzył apteczkę. Wyciągnął z niej wodę utlenioną.
- Młody, przynieś jeszcze ręcznik!
- Proszę hyung! - Natychmiast rzecz znajdowała się w rękach starszego.
Jin położył ręcznik na podłodze, tuż pod moją stopą. Obserwowałam uważnie każdy jego ruch.
- Teraz może trochę poszczypać. - Ostrzegł chłopak i zdezynfekował obficie stopę.
Zacisnęłam zęby i wydobyłam z siebie lekkie AISH.
Następnie sięgnął po pensetę i zaczął ją kierować w moją stronę, na co ja wyrwałam nogę.
- JiHyun przydaj się na coś i przytrzymaj ją. - Powiedział starszy.
JiHyun od razu chwycił moją stopę tak, że miałam zablokowane jakiekolwiek ruchy.
Dalej poszło już bez żadnych przeszkód. Jin delikatnie wyjął szkło z mojej stópki i znowu oblał wodą utlenioną.
Potem osuszył ranę i zabandażował.
- No i gotowe! - Wstał i się uśmiechnął.
<><><><><><><><><><><><><><><><>
Annyeong!
Maraton czas zacząć! Przepraszam, że musieliście czekać...Dziękuję za każdą gwiazdkę z osobna i tyle oczek, a także oryginalne komentarze! KOCIAM WAS!
CZYTASZ
SPOTKANIE ||BTS||
Fanfiction18-letnia Zuzanna "poszukuje" swojego miejsca na ziemi...a raczej robi to w nietypowy sposób... Kłody rzucane pod nogi stają się pomocne w dążeniu do jej celu, który dopiero rodzi się w jej głowie.. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Wszystko to wydaje się ab...