Rozdział 2.

6.4K 386 128
                                    

Zen Wisteria, spadkobierca tronu i przyszły król Adamantii. Syn despotycznego władcy, króla Eadoina, który swoją chciwością doprowadził królestwo na skraj przepaści. Rządy obecnego króla były brutalne i prowadził je twardą ręką, polegając na swoich doradcach.

Podczas jego panowania, które trwa już, nieprzerwanie ponad trzydzieści lat, zagarnął dla siebie najlepsze ziemię, począwszy od południowych terenów obecnego Ebanu (wcześniej Kryształowych Ziem, zamieszkiwanych przez Szklane Golemy i Mimozowe Wróżki, które potrafiły wymazać złe wspomnienia),  skończywszy na obecnie obróconym w totalną ruinę Delbonie (wcześniej nazywanym Ognistą Przełęczą, którą zamieszkiwały wspaniałe stworzenia nazywane Ognistymi Zjawami), nie zważając na konsekwencje swoich czynów król wykorzystał do cna dobrodziejstwa zagarniętych terenów, obracając je w puste, pozbawione duszy cmentarzyska.

Ludzie mieszkający w stolicy królestwa Korweli, zwanej przez niektórych stolicą alabastrowych drzew, wiedli lekkie, pozbawione zmartwień życie opływając w dostatek.

Sprawy wyglądały inaczej w biedniejszych, położonych niżej, rolniczych rejonach królestwa. Mieszkali tam najubożsi ludzie, których nie było stać, aby przenieść się do stolicy. Początkowo mieli oni zapewnić Adamantii żywność, która produkowali sami, uprawiając rolę. Właśnie mieli... niestety nie wszystko potoczyło się, tak jak powinno.

Gdy władca wyczerpał zasoby przywłaszczonych krain, a jego nadludzka chciwość, posiadania coraz większego majątku, nie pozwoliła mu, aby zrezygnować z dostatniego życia i wspomóż biedniejsze rejony, żeby zaczęły przynosić zyski.
Postanowił wykorzystać naiwnych wieśniaków, którzy ślepo wierzyli, iż ich król się zmieni, podniósł podatki, z jednego smoczego talara na, aż pięć smoczych talarów.
Pozbawieni pieniędzy wieśniacy nie mogli sprostać oczekiwaniom króla, co sprawiło, że wpadł w szał i aby zmusić mieszkańców do płacenia podatków, przestał ochraniać wioski.

Bezbronni i narażeni na najazdy dzikich, barbarzyńskich plemion wieśniacy żyli w ciągłym strachu o własne życie. Nieuprawniona ziemia wyjałowiała i obróciła się w piach. Ludzie umierali z głodu, a liczne choroby, jakie ich dotknęły, dodatkowo pogorszyły sytuację. Nie mając wyjścia, zaczęli kraść, ryzykując własnym życiem i wykorzystując do tego celu nawet własne dzieci. Mieli, jednak cichą nadzieję, że kiedyś nadejdzie dzień, w którym tyrania ciemiężącego ich króla dobiegnie końca.

***

Keira

Biegłam co sił w nogach zamkowym dziedzińcem, co chwilę odgarniając spadające na twarz włosy. Wiedziałam, że czeka mnie porządny ochrzan i pewno będę musiała zostać po godzinach, jednak byłam na to przygotowana.
"Boże, jak mogłam do tego dopuścić!? " – pomyślałam, a złość, jaką wtedy poczułam, na samą siebie sprawiła, że nieco zwolniłam kroku.

Minęłam dwóch patrolujących teren zamku, uzbrojonych strażników, którzy dziwnie mi się przyglądali, gdy wchodziłam do zamku. Poprawiłam tylko bardziej kaptur, żeby ukryć moje szmaragdowej oczy i weszłam bocznymi drzwiami, przeznaczonymi wyłącznie dla służby.

Niepostrzeżona wślizgnęłam się na korytarz, którym szłam w stronę znajdującej się po drugiej stronie zamku kuchni.

Wyłożony był jasnymi, marmurowymi płytami. Wysokie, strzeliste okna wpuszczały dużo światła, ukazując majestat i piękno tego miejsca. Przystanęłam, patrząc, na duży, oprawiony w złotą ramę obraz, który przedstawiał piękna, młodą kobietę w kremowej sukni.

Zastanowiłam się przez chwilę czy przedstawiona na obrazie kobieta nie jest przypadkiem matką księcia Zena.
Na pierwszy rzut oka widziałam duże podobieństwo. Kobieta miała długie, kasztanowe upięte w misterny kok włosy i niezwykle piękne brązowe oczy tak jak książę Zen.
Znów ruszyłam biegiem, trzymając się blisko prawej ściany korytarza, gdy weszłam do kuchni, moim oczom ukazał się totalny chaos, panujący w tym miejscu.

Księga Mroku.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz