Rozdział 35.

2.1K 166 26
                                    

Ventus.

Wziąłem od Alvariss księgę i dokładnie się jej przyjrzałem.

Stara, poniszczona oprawa, z widocznymi pęknięciami, biegnącymi od góry do dołu, grzbiet książki był mocno wytarty, a umieszczony na nim napis, był niemożliwy do odczytania. Emblemat słońca, który widniał na przedniej okładce, wytarł się mocno na uwypukleniach, a cała oprawa swoim kolorem przypominała pustynny piasek.

Gdy ją otworzyłem okazało się, że strony są puste. Białe niczym śnieg kartki, pozbawione były jakiejkolwiek treści. Zdziwiłem się, bo myślałem, że po otwarciu ujrzę zaklęcia, albo runy, a tutaj aż straszyło pustką. "Po co mi księga, która jest pusta!" – pomyślałem, czując lekkie zdenerwowanie. "Możliwe, że księga wypełni się dopiero gdy Smoczy Dziedzic jej dotknie."

– Czy coś się stało? Wyglądasz na dość zmartwionego. – usłyszałem spokojny głos, stojącej obok mnie Tarsyli.

Spojrzałem na kobietę, nie wiedząc co mam odpowiedzieć. Nie tego się spodziewałem, po znalezieniu Księgi Światła.

– Szczerze to nie, nie jest w porządku! – powiedziałem zbyt ostro. – Przepraszam, nie chciałem. Po prostu nie tego się spodziewałem. Myślałem, że gdy otworzę księgę, będą w niej zapisane runy albo zaklęcia, a zamiast tego są, tylko puste strony!

– Spokojnie. – powiedziała Tarsylia i położyła mi dłoń na ramieniu. – Na księgę zostało nałożone bardzo silne zaklęcie, nie znam dokładnie tej runy… – położyła rękę na emblemacie ,widniejącym na pierwszej stronie i uwolniła niewielką ilość mocy, która wchłonęła się w jego powierzchnię.

Znak od razu rozbłysł jasnym, srebrnym światłem, które po chwili znikło.

– Widzisz? Zaklęcie wchłania smoczą moc, ale jest ona zbyt słaba aby zdjąć czar. Wydaje mi się, że pojedynczy smok niczego tutaj nie zdziała…

– Co masz na myśli? – przerwałem jej, zawijając księgę w zwierzęcą skórę, którą trzymała Alvariss.

– Chodzi o to, że nasza moc jest zbyt słaba i trzeba kilku, bardzo potężnych smoków, aby zdjąć zaklęcie.

– Czyli nawet Smoczy Władca nie da rady go zdjąć?

– Najprawdopodobniej nie. – byłem w szoku. Przecież Keira włada niezwykle potężną mocą, a i tak niczego tutaj nie zdziała.

– Więc co proponujesz?

– Sądząc po mocy zaklęcia, musiało być ono nałożone przez dwóch wcześniejszych Smoczych Władców, we władaniu których była księga. Bardzo dobrze wypełnili oni swoje zadanie. Osobiście uważam, że zdjąć go mogą tylko Cztery Legendarne Smoki Żywiołów, a znalezienie ich będzie bardzo, bardzo trudne. Od wielu, wielu setek lat ich nie widziano. Możliwe, że zostali schwytani przez smoczych łowców i są zamknięci w więzieniu, takim jak twoje.

– Uważasz, że aby zdjąć zaklęcie trzeba użyć jednocześnie czterech żywiołów? I że smoki, które nimi władają są ukryte gdzieś w królestwie?

– Dokładnie tak, mało tego, aby pokonać Mrocznego Pana Smoczy Dziedzic musi wchłonąć moc zawartą w księdze. Gdy pokona ciemność, sam stworzy nową księgę, którą zapieczętuje swoją mocą…

– Skąd tyle wiesz o księgach i Smoczych Władzach? – przerwałem jej, czekając na to co powie.

– Eh… – westchnęła i ruszyła przed siebie. – Nie wiem, czy powinnam ci o tym mówić… – zawahała się, patrząc na mnie nieco smutnym wzrokiem.

Minęliśmy ustawione w rzędzie, drewniane domy, których dachy pokrywała gęsto słoma. Zamiast okien miały niewielkie otwory bez szyb, z których patrzyły na nas ciekawskie twarze dzieci.

Księga Mroku.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz