Rozdział 10

4.2K 290 28
                                    

Zakazany Las, mroczna pozostałość po pierwotnie występującym w Adamantii miejscu, zamieszkanym przez najróżniejsze stwory i istoty magiczne. Wcześniej, zanim powstało królestwo las ten rozciągał się na, terenach począwszy od Arkany (mniejszego królestwa, położonego na zachód w którym wierzono iż wciąż można spotkać Ogniste Zjawy, przemierzające dzikie równiny ) skończywszy na Lesterii (niewielkim księstwie, bogatym w cenne rudy Srebrnych Kryształów, zdolnych pochłaniać magię). Obecnie las ten zajmuje niewielki teren a jego znaczna część została wycięta, pod budowę wiosek i pól uprawnych.
Aby nie dopuścić, do całkowitego wycięcia lasu ostatni Smoczy Dziedzic, nałożył na niego magiczną barierę, która uniemożliwiła dalszą wycinkę drzew.

W obecnych czasach mało kto jest na tyle odważny, aby zapuścić się wgłąb tego mrocznego miejsca. Ludzie omijają go szerokim łukiem, ponieważ wzbudza w ich sercach ogromny strach.

Na temat tego miejsca, pojawiło się wiele dziwnych i na pierwszy rzut oka co najmniej nieprawdziwych histori. Oto kilka z nich.

Pewnien mężczyzna mieszkający w wiosce, niedaleko tego upiornego miejsca opowiadał, iż na własne oczy widział jak drzewa, które rosną w tym lesie, po zmroku wyciągały ukryte w ziemi nogi i spacerowały po pobliskich polanach. Ponoć towarzyszyły im skrzaty o oczach tak czerwonych jak same czeluści piekła.
Tak naprawdę, nikt do tej pory nie widział "owych drzew ", które rzekomo miały by w towarzystwie skrzatów, spacerować po polach.

Inną znów opowieść, o tym strasznym miejscu opowiedział pewnego razu młody kowal, którego żona zmarła w niewyjaśnionych okolicznościach a jej ciało znaleziono niedaleko lasu.
Opowiadał on, że jego zmarła żona słyszała wzywający ją szept, który nakazywał kobiecie aby iść do lasu. Sytuacja ta, powtarzała się dzień w dzień aż w końcu kobieta uległa namowom i wychodząc w nocy z domu, nazajutrz rano znaleziono jej wyschnięte, zmumifikowane ciało na polanie, nie opodal tego strasznego miejsca.

Ludzie nieustannie słuchając tych opowieści, zrodzili w swych sercach strach tak wielki, że nie jedni postradali rozum, wygadując niestworzone rzeczy o tym miejscu. Nikt tak naprawdę nie wiedział, jak ten las wygląda wewnątrz i mało kto odważył się tam wejść.
Czasami jednak prawda, wygląda zupełnie inaczej niż opisują ją ludzie. A jak jest naprawdę to tego nikt nie wie.

***
Keira

Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę, wydawało mi się, że to jakiś pieprzony sen i zaraz się z niego obudzę. Ena patrzyła na mnie stojąc kawałek dalej, a kolor jej smoczych oczu, po woli znikał. Czy to się dzieje naprawdę?!

– Nie zbliżaj się do mnie! – krzyknęłam, gdy wykonała krok w moją stronę.

Naprawdę bardzo chciałam żeby to wszystko, okazało się snem. "Boże, przez tyle lat, byłam wychowywana przez smoka!" – miałam jeden wielki mętlik w głowie.

– Keira, nie masz się czego bać. Naprawdę myślisz, że coś ci grozi z mojej strony? – Jej oczy znów przybrały kolor wyblakłej szarości.
– Dziecko myślisz, że zrobiłabym ci krzywdę, po tym jak wychowywałam cię szesnaście lat?

Spojrzałam na nią nieco zaskoczona swoją reakcją, bo poniekąd miała rację. Gdyby chciała mogła by mnie skrzywdzić już dawno temu, jednak tego nie zrobiła. Opiekowała się mną troskliwie, traktując jak własną córkę, którą nie byłam.

– Dobrze, trochę przesadziłam masz rację. – westchnęłam ponownie siadając na drewnianym krześle.

Kobieta podeszła i zajęła wolne krzesło naprzeciw mnie. Nie ukrywam, iż wtedy czułam niepokój.
To o czym się dowiedziałam, że nie jest człowiekiem tylko smokiem… właśnie smokiem…
Nie potrafiłam tego pojąć, w jaki sposób udało się jej żyć pośród ludzi tyle lat i nikt, kompletnie nikt nie zauważył, kim tak naprawdę jest.

– A więc, może mi wyjaśnisz o co tu chodzi i jak udało ci się tak długo żyć pośród ludzi niezauważoną?

Zerknęła przez okno, na chylące się ku zachodowi słońce i głęboko westchnęła.

– Mój czas w tym świecie dobiega końca, wypełniłam swój obowiązek tak jak przyrzekłam i teraz nic mnie tutaj już nie trzyma…

– Poczekaj! – Prawie krzyknęłam, czując niepokój w sercu. – Jak to twój czas dobiega końca?  Chyba nie chcesz powiedzieć że…

Ena wstała odchodząc od stołu i wyszła na zewnątrz, stając nieopodal na niewielkim, porośniętym trawą skrawku ziemi.
Wybiegłam za nią, nie rozumiejąc co się dzieje. Miałam tyle pytań odnośnie, tego co miało miejsce a nie uzyskałam ani jednej odpowiedzi.

– Ena! Co ty robisz? – chciałam do niej podbiec, jednak jak tylko spróbowałam się zbliżyć zostałam skutecznie powstrzymana, przez niewidzialną barierę, która otaczała kobietę.

Byłam zbyt słaba, aby złamać jej zaklęcie i miałam bardzo, ale to bardzo złe przeczucia, odnośnie tego co się zaraz stanie.
Nie minęła nawet minuta, gdy nagle ciało Eny spowiły białe, niczym mleko płomienie, sięgając jej do klatki piersiowej. Byłam przerażona tym co widziałam. Bałam się, że te płomienie ją skrzywdzą, tak bardzo pragnęłam jej pomóc, ale nie mogłam. Im bardziej chciałam przełamać otaczającą Enę barierę, tym stawała się ona silniejsza. Mogłam tylko stać i z przerażeniem obserwować, to co się dzieje.

– Ena! Ena! Co się dzieje? Proszę cię wróć! Twoje ciało! Ono płonie! – krzyczałam tak głośno, jak tylko potrafiłam.

Chciałam jej pomóc, uratować ją, jednak nie mogłam niczego zrobić. Upadłam na kolana strasznie płacząc.

– Przepraszam! Proszę wybacz mi! Już nigdy więcej nie będę się na ciebie złościć! Tylko proszę zostań ze mną! Nie zostawiaj mnie samej! – Mój przeraźliwy krzyk niósł się echem po okolicy, jednak Ena zdawała się mnie nie słyszeć.

Stała tyłem, nieruchoma niczym zastygła lawa, aż w końcu odwróciła się w moją stronę. Znów mogłam dostrzec jej intensywnie, niebieskie oczy, tak jak wtedy gdy byłam mała. Patrzyła na mnie wzrokiem pełnym miłości i szczęścia, jednak mogłam dostrzec również ogromny smutek.

– Keira, mój czas na tym świecie dobiegł końca. Wykonałam powierzone mi zadanie i wychowałam cię na wspaniałą kobietę. Musisz odnaleźć Ventusa, on zna odpowiedzi na twoje pytania i będzie cię chronić. Pamiętaj mimo, iż nie byłam człowiekiem tak jak ty, to kochałam cię z całego serca!

Po tych słowach płomień objął całe ciało Eny i mogłam dostrzec jak zmienia się ona w srebrzysty pył, a delikatny wiatr uniósł srebrne drobinki do nieba.
Ena odeszła, wracając, do świata w którym było jej miejsce.

Klęczałam tam strasznie płacząc i nie mogąc się ruszyć. Zdawało mi się, że moje serce zaraz pęknie i rozsypie się na milion drobnych kawałków. Zostałam całkiem sama, jak miałam teraz żyć? No jak?!

Podniosłam się, ocierając płynące po policzkach łzy i poszłam do miejsca gdzie stała Ena. Ziemia w tym miejscu była wypalona, jednak dostrzegłam niewielką kupkę, srebrnego popiołu, który po niej został.

Zerwał się delikatny wiatr, który rozwiał resztkę popiołu. Promienie słońca padły na wypaloną ziemię. Coś błysnęło i gdy uważniej się przyjrzałam dostrzegłam niewielki, złoty klucz z herbem Smoczego Władcy, przedstawiającym splecione ze sobą, dwie smocze głowy. Zastanawiałam się do czego służy ten klucz i dlaczego Ena dała mi go w takich okolicznościach.

Księga Mroku.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz