Rozdział 6

4.3K 301 23
                                    

Obecnie.

Keira

Ten chory psychopata ciągnął mnie za sobą, nie zważając na chodzących w pobliżu strażników, którzy zresztą i tak nie zwracali na nas uwagi.
Każda próba wyrwania się z jego uścisku skutkowała tym, że jeszcze mocniej zaciskał dłoń na moim obolałym nadgarstku.

W końcu zwolnił, idąc do wąskiego przejścia, między pierwszą częścią pałacu a niewielkim dziedzińcem usytuowanym wewnątrz budowli. Stałam oparta o kryształową ścianę budowli i mogłam przez nią dostrzec chodzących wewnątrz ludzi, jednak oni nie mogli dostrzec nas. Ten kryształ przypominał trochę ogromne lustro weneckie, jednak ściany były na tyle grube, aby mogły skutecznie zagłuszyć wszelki hałas, dochodzący z zewnątrz.

Kątem oka dostrzegłam, że Arranz wyjmuje jakiś dziwnie wyglądający i z resztą pachnący kawałek materiału. Chciałam się wyrwać, jednak tym razem moja sztuczka z kopnięciem w krocze nie poskutkowała tak jak rok temu.

– Oj, kwiatuszku już zdążyłem się nauczyć na własnych błędach! – Dodał z uśmiechem na tym wstrętnym ryju.– Nie martw się, to nie zaboli. – podszedł bliżej, odchylając moją głowę do tyłu i przyłożył mi kawałek brudnej szmaty, do ust i nosa.

W jednej chwili poczułam jak gryzący zapach, wdziera się boleśnie do moich płuc, sprawiając, iż świat zaczął wirować. Po chwili straciłam przytomność.

Ena

Szłam zamkowym korytarzem, zastanawiając się, gdzie mogła podziać się Keira. Zaczęłam się martwić, bo długo jej nie było, a miałyśmy razem wrócić do domu. Po drodze pytałam spotkanych strażników, jednak nikt jej nie widział, a mój strach wciąż narastał. Gdy wyszłam zza rogu, zobaczyłam zbliżającego się w moim kierunku księcia Zena, więc postanowiłam go zapytać, czy nie wie przypadkiem, gdzie jest Keira.

– Witam książę. – powiedziałam, kłaniają się mu nisko.

– Dzień dobry Eno, czy coś się stało? Masz jakąś niewyraźną minę.

Od razu zauważył, że coś mnie trapi, a gdy skończyłam mówić o tym, że nigdzie nie mogę znaleźć Keiry i zaczynam się martwić, biegiem rzucił się w stronę królewskich stajni, zostawiając mnie pośrodku korytarza, z milionem pytań, odnośnie do jego dziwnego zachowania.

Zen

Biegłem co sił w nogach, kierując się w stronę stajni. Jak tylko Ena powiedziała mi, że Keira gdzieś nagle znikła wszystko stało się jasne. Też jej nie widziałem od dłuższego czasu, dlatego wybrałem się do kuchni, żeby sprawdzić, czy jej tam nie ma.

Wpadłem niczym burza przez stajenne dziwi, mało co nie wyrywając ich razem z zawiasami. Sprawdzałem każdy boks, ale nigdzie nie było po niej śladu.
"Boże! A jak jest za późno?! I ten psychol coś jej zrobił? Boże jak on ją..."  – coraz górze myśli przychodziły mi do głowy, przez co nie mogłem myśleć trzeźwo. Dopiero stajenny, który wszedł właśnie do środka, przywrócił mi trzeźwe myślenie.

– Wasza wysokość, co książę tu robi? – spojrzałem na niego ze strachem w oczach, który od razu zauważył.
– Czy coś się stało? Wyglądasz książę bardzo blado, wezwać lekarza?

– Nie, nie trzeba. – powiedziałem, podchodząc do niego. – Powiedz mi, nie widziałeś przypadkiem, w okolicy młodej dziewczyny w długich, kasztanowych włosach, zaplecionych w warkocz?

– Hmm... niech pomyślę, nie wydaje mi się, abym kogoś takiego widział. Na dworze jest wiele takich dziewcząt, a czy ta wyróżniała się czymś szczególnym?

Księga Mroku.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz