Rozdział 38

1.9K 156 25
                                    

Adamantia

Ostatnimi czasy krążyły po królestwie plotki, o atakach na pobliskie księstwa. Ludzie stali się niespokojni, a kupcy którzy dotąd sprzedawali swoje towary w Korweli, zaczęli opuszczać stolicę królestwa. Na ulicach pojawiły się częstsze patrole, a mieszkańcy już po zmroku nie opuszczali swoich domostw. Był to czas niepokoju i strachu, który rodził się w bezbronnych sercach ludzi, podkładających nadzieję w młodym królu.

***

– Wasza wysokość, co zamierzasz? – zapytał Dorian, patrząc na stojącego przy oknie Zena.

– Jeszcze nie wiem. – odpowiedział beznamiętnym głosem chłopak i odwrócił się w stronę mężczyzny. – Słyszałem o atakach na mniejsze księstwa, jedyne co mogę teraz zrobić, to wysłać im wsparcie wojskowe. Miejmy nadzieję, że to wystarczy i obejdzie się bez większych szkód.

– Masz rację wasza wysokość, możemy ich tylko wesprzeć. Wczoraj z naszego garnizonu wyruszyło dziesięć tysięcy zbrojnych. Powinni dotrzeć do Lesterii za dwa dni. Wtedy będziemy oczekiwać na raport, jak wygląda sytuacja.

– Dobrze więc. Jeżeli to wszystko, to wracaj do domu. Słyszałem, że niedawno urodziła ci się córka, a całe dnie spędzasz w pałacu... – Chłopak zamilkł na chwilę. – Weź to. – podszedł do mężczyzny i wręczył mu skórzaną sakwę. – To mój prezent dla twojej rodziny.

– Ale wasza wysokość... ja... ja... nie mogę... – Mężczyzna był wyraźnie zaskoczony, nagłą zmianą zachowania księcia.

– Przestań marudzić, tylko to weź i wracaj do domu. Powinieneś spędzić czas z rodziną, bo nie wiadomo co przyniesie jutro.

– Masz rację wasza wysokość. A skoro już o tym nowa, to może byś zaszczycił nas swoją obecnością i zjadł z nami dzisiaj kolację? Moja żona robi naprawdę wyśmienitą potrawkę z królika, myślę że...

– Wybacz Dorianie może innym razem. – Głos króla był chłodny i pozbawiony uczuć.

Mężczyzna wiedział, że Zen zaczyna po woli tracić nadzieję, związaną z powrotem Keiry. Minęły prawie cztery lata od kiedy opuściła ona pałac. Mimo iż nie znał jej osobiście, to z opowiadań króla mógł wywnioskować, że była osobą o ogromnym sercu.

– W takim razie trzymam cię za słowo. Dobrze to ja już pójdę, pamiętaj żeby znów cały wieczór nie siedzieć nad papierami.

– Dobrze, będę pamiętał.

Jak, tylko mężczyzna opuścił komnatę, Zen usiadł na fotelu i wpatrywał się w po woli zachodzące słońce, którego jaskrawo-czerwone promienie, znikały za wysokimi murami zamku. Tęsknota, którą czuł w sercu za każdym razem, gdy myślał o dziewczynie, sprawiała iż bardzo cierpiał. Dodatkowo wszystko pogarszał fakt, zerwania zaręczyn z księżną Laveną, przez co stosunki między oboma księstwami stały się napięte.

Ciszę, która zapadła przerwało pukanie do drzwi. Po krótkiej chwili wszedł przez nie posłaniec i przekazał królowi raport, odnośnie ostatnich ataków na inne królestwa, po czym bez słowa opuścił on komnatę.

– "Melduję wojska nieprzyjaciela przełamały obronę Lunatii. Królestwo zostało zniszczone, jest wiele ofiar wśród cywilów. Nieprzyjaciel ruszył na wschód, kierując się w stronę Adamantii. Broń jaką dysponujemy nie wyrządza mu większej krzywdy. Nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia z takim wrogiem. Wygląda jak człowiek, jednak nie można go zabić za pomocą zwykłej broni. Nawet po odcięciu głowy, wróg jest w stanie nadal skutecznie walczyć. Obawiam się, że możemy polec w tej bitwie. Armia wroga jest bardzo liczna, za sprawą nieznanej mi mocy potrafi on tworzyć nowych żołnierzy z poległych ofiar..." – Zen odłożył raport na biurko i zacisnął pięści.

Księga Mroku.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz