Rozdział 33.

2K 167 25
                                    

Ventus.

Patrzyłem na idącą w moją stronę Keirę. Moje serce gwałtownie przyspieszyło i cały się trząsłem, nie wiedziałem co mam zrobić.

Dookoła słyszałem coraz głośniejsze cykanie świerszczy, a w oddali mogłem dostrzec świetliki, migotające między drzewami. Powietrze było ciężkie, przesycone wilgocią i zapachem leśnego runa.
Zza ciężkich, sunących po niebie chmur, wyłoniła się srebrna tarcza księżyca, a jej słaby blask nieco rozjaśnił coraz gęstszy mrok, otaczający nas z każdej strony.

Nie potrafiłem się ruszyć. Keira krok po kroku zmierzała w moimi kierunku. Czarno - zielona aura tańczyła wokół, drobnego ciała dziewczyny, roztaczając dookoła nieprzyjemną, przytłaczającą energię. Miałem wrażenie, jakby wysysała ona życie, z niczego nieświadomych ofiar.

Świat stanął na krawędzi zagłady, a wszystko to moja wina. Gdybym wtedy zachował się inaczej do niczego by nie doszło. Tylko jak miałem to odkręcić?

Byłem przerażony, z jednej strony bałem się, że mogę ją stracić, a z drugiej nie chciałem jej zrobić krzywdy. Przypuszczałem, że nie będę miał innego wyjścia i dojdzie do walki między nami.

Keira zatrzymała się kilka kroków przede mną i spojrzała mi w oczy. Widziałem na jej twarzy nienawiść, aż kipiała z dziewczyny, bałem się, że ją tracę. Nie chciałem z nią walczyć i za wszelką cenę, próbowałem tego uniknąć. Nie było to jednak łatwe, Keira była gotowa, w każdej chwili rzucić się do ataku. Wtedy nie miał bym już innego wyjścia, jak tylko stoczyć z nią bój, zapewne na śmierć i życie.

– Zginiesz! Wszyscy zginiecie! Obrócę ten świat w pył! – Głos dziewczyny brzmiał jak z jakiegoś pieprzonego horroru. Był zachrypnięty i wywoływał dreszcze, jakby ktoś jeździł widelcem po talerzu.

Wzdrygnąłem się, na samą myśl o tym co przed chwilą powiedziała. Kompletnie nie panowała nad sobą, a ja czułem się niczym małe dziecko, które zgubiło się w ogromnym lesie. Zaczynałem panikować! Do głowy nie przychodził mi żaden racjonalny powód, na powstrzymanie jej. "A jeśli mówiła prawdę? Jeśli serio chce pogrążyć świat w totalnym chaosie?! Nie, nie to nie możliwe! Ona taka nie jest! Jest dobra i troszczy się o innych!" – Myśl jedna za drugą przelatywały przez moją głowę, niczym stado rozpędzonych zwierząt.

Postanowiłem zaryzykować i spróbować z nią porozmawiać. Wierzyłem, tak cholernie chciałem wierzyć, że dziewczyna którą kocham wciąż jest, wewnątrz tej skorupy, a moje słowa pomogą jej się z niej wydostać!

– Keira, posłuchaj… – zacząłem łagodnie, aby jej nie zdenerwować jeszcze bardziej. Ostrożnie krok po kroku, szedłem w jej stronę. – Wiem, że mnie słyszysz, że wciąż jesteś tą samą osobą, którą poznałem wtedy w zamku…

– Zamilcz! Głupi smoku! – rzuciła bardzo ostro, zatrzymałem się kilka kroków od niej. Czułem jak straszny ból rozrywa moje krwawiące serce, na milion kawałków. – Osoba do której mówisz i którą znałeś przestała istnieć! Nie ma jej tutaj i już nigdy nie wróci! Zaraz do niej dołączysz!

Nim zdążyłem zrozumieć, co do mnie właśnie powiedziała z szybkością błyskawicy ruszyła w moją stronę. Nie dał bym rady uniknąć tego ataku, nawet z moim boskimi mocami, jestem od niej dużo słabszy.

Stanęła przede mną i złapała mnie za szyję, podnosząc do góry. Zrobiła to bez najmniejszego wysiłku. Chwyciłem obu dłońmi jej nadgarstki, starając się poluzować uścisk. Nie dałem rady, byłem zbyt słaby, zbyt przerażony patrząc w jej oczy, w których widziałem tylko chęć zabijania i nienawiść.

Zaczęło mi brakować tlenu i czułem, że jedną nogą jestem już w grobie.

– Ko… koch… kocham cię! – wyszeptałem, czując że zaraz umrę.

Keira niespodziewanie poluzowała uścisk, po czym puściła mnie i cofnęła się do tyłu, łapiąc dłońmi za głowę. Upadła na kolana i zaczęła krzyczeć. Przez moment mogłem dostrzec, że wróciła i walczy sama ze sobą.  Szmaragdowe płomienie, próbowały przebić się przez mrok, który spowił jej ciało. Widziałem jak bardzo cierpi, jaki ból odczuwa i nie mogłem nic zrobić. Po prostu stałem tam i patrzyłem na to wszystko, a po moich policzkach płynęły łzy.

– Ty! Co… co… mi zrobiłeś! Dlaczego… dlaczego nie mogę… się ruszyć!

Wciąż klęczała, trzymając się za głowę. Nie rozumiała, co się dzieje z jej ciałem, chociaż ja sam nie bardzo to rozumiałem.

– Ven… Ventus… uciekaj! Nie… nie… wytrzymam tego… dłużej!

Przez ułamek sekundy mogłem usłyszeć głos Keiry. Był przerażony i przesączony bólem, nie wiedziałem co jest gorsze! Patrzenie na cierpienie ukochanej osoby, czy świadomość, że to przez ciebie cierpi!

– Keira! Proszę walcz! Wiem, że dasz radę! Wierzę w ciebie! Skup się na moim głosie, musisz z tym walczyć! Rozumiesz? Musisz!

W tym momencie szmaragdowe płomienie znikły, a ponownie zastąpiły je czarne niczym smoła.

– Keiry już tutaj nie ma! Tym razem dopilnuje i upewnię się, że na pewno cię zabiłam! – ruszyła w moją stronę, a na jej dłoni zatańczył czarny płomień, oplatając całą dłoń dziewczyny. Wyraźnie czułem gniew i mrok bijący od niego.

Właśnie w tym momencie, do głowy przeszedł mi absurdalny pomysł. Wiedziałem, że jeżeli się powiedzie i Keira wrócić, to zapewne stracę ją na zawsze. Byłem gotowy na to poświęcenie, byle tylko ją odzyskać, nawet gdyby miała to być krótka chwila.

Skupiłem się i uwolniłem smoczą moc. Poczułem jak rozlewa się ona, po całym moim ciele, tworząc przyjemną falę ciepła, docierającą do każdego zakamarka mojego ciała. Gdy przybrałem postać smoka, spostrzegłem jak moja złota aura wprost szaleje, a płomienie wybuchają na całej powierzchni mojego ciała. Byłem pewny, że to przez mroczną aurę, którą wytwarzała dziewczyna.

Nabrałem powietrza w płuca i uniosłem się kilka metrów nad ziemię, aby mnie nie mogła dosięgnąć. Miałem dziwne wrażenie, że nie będzie w stanie zmienić się, w smoka i stało się tak jak przypuszczałem. Keira stała na ziemi i z wściekłością, miotała we mnie raz po, raz kulami czarnej energi. Z trudem ich unikałem, robiła to bardzo szybko. Zionąłem w jej stronę, znacząc płomieniem okrąg, w środku którego zamknąłem dziewczynę. Początkowo próbowała się wydostać, jednak wszelkie próby przełamania bariery, kończyły się tym, że lądowała na ziemi, a z jej ust leciała wiązanka przekleństw, rzucanych pod moim adresem.

Wiedziałem, że na jakiś czas powinny ją powstrzymać, a sam miałem poważniejsze zadanie. Musiałem jak najszybciej dotrzeć do Krwawych Gór i odnaleźć Nefrytową Jaskinię. Czas mnie gonił, a miałem świadomość tego, że w obecnej sytuacji Keirę będzie mogła powstrzymać tylko Ena. Więc musiałem jak szybko ją tutaj sprowadzić.

Księga Mroku.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz