Rozdział 5

4.4K 316 48
                                    

Keira

Gdy otworzyłam oczy, znajdowałam się, w jakimś małym pomieszczeniu, a wokół mnie walała się porozrzucana słoma. Chciałam wstać, jednak coś krępowało moje ruchy. Odchyliłam głowę do tyłu, chcą zobaczyć, dlaczego nie mogę się podnieść i dostrzegłam, że jestem przypięta za obie ręce grubym łańcuchem, do chropowatej i zimnej ściany. Wtedy do mnie dotarło, gdzie się znajduje, byłam uwięziona w zamkowej stajni.

Drzwi prowadzące do środka otworzyły się, nieprzyjemnie skrzypiąc i wszedł przez nie brunet, z którym wcześniej rozmawiałam.

– Och wybacz! Chyba ci się nie przedstawiłem. – powiedział rozbawionym głosem, kucając przede mną. – Jestem Arranz, kuzyn Zena. Mnie również ciebie miło poznać! – dodał wyjmując, z kieszeni marynarki niewielki nóż i przybliżył się jeszcze bardziej.

"Boże! Zen gdzie ty jesteś!?" – krzyczałam w myślach, gdy chłopak sięgnął do zapięcia mojej bluzki, rozcinając pierwszy guzik.

Łzy zaczęły płynąć po moich policzkach, a ja nie mogłam niczego zrobić! Nie byłam w stanie się obronić przed tym chorym psycholem, który beztrosko z coraz większym uśmiechem rozcinał kolejne guziki. Widziałam totalny obłęd w jego piwnych oczach, który z każdą sekundą przeradzał się w coraz większą chęć, pozbawienia mnie ubrania.

Zamknęłam oczy, gdy chłopak rozciął ostatni guzik, jednak nie byłam przygotowana na, to co zaraz miało nastąpić. Nie mogłam uwierzyć, że mój pierwszy raz będzie w jakiejś śmierdzącej szopie, pośród brudnych zwierząt. Coraz bardziej płakałam, modląc się, aby ktoś mnie uratował. Zanim zaczął mnie rozbierać, szepnął mi na ucho, że jeżeli zacznę krzyczeć, wbije mi ten nóż prosto w serce, a w zamku powie, że wpadłam w szał i go zaatakowałam, a on się tylko bronił.

Na chwilę stracił czujność, gdy odwrócił głowę do tyłu, żeby sprawdzić, czy nikogo nie ma w stajni. "Tak, teraz mam okazję! Muszę ją wykorzystać." – Zebrałam ostatki odwagi, jaką posiadałam i z całą siłą kopnęłam go w krocze, co poskutkowało tym, iż upadł na ziemię, zwijając się z bólu.

– Ty mała suko! - wycedził, przez zaciśnięte zęby. – Już jesteś martwa!

Nie zważałam na jego słowa tylko z całej siły, jak potrafiłam najgłośniej, zaczęłam wzywać pomocy.

– Pomocy! Pomocy! Niech ktoś tu przyjdzie! Słyszy mnie ktoś! Ratunku!

Nim się obejrzałam, chłopak znalazł się przy mnie, zasłaniając mi usta dłonią, a do policzka przykładając zimne ostrze noża. Poczułam piekący ból, gdy naciął skórę.

– Zabiję cię! Jeżeli jeszcze raz krzykniesz! Słyszysz ty głupia szmato! Ale najpierw trochę się z tobą zabawie!

Gdy już straciłam resztki nadziei, a chłopak przystąpił, do dalszego zdejmowania ze mnie ubrań, usłyszałam zbliżające się kroki.

– Zen! – krzyknęłam, płacząc jeszcze bardziej, jednak były to łzy szczęścia.

Zen złapał kuzyna za kołnierz marynarki, a gdy ten zaskoczony się odwrócił, wymierzył mu mocny cios pięścią. Chłopak upadł obok, jęcząc z bólu i nie mogąc się podnieść.
Zen od razu znalazł się przy mnie, wypinając moje nadgarstki z kajdan.

– Keira! Matko nic ci, nie jest?! Powiedz coś!? Słyszysz mnie?!

Trzymał mnie, za ramiona, a ja nie mogłam wydusić ani słowa, sparaliżowana strachem, który wtedy czułam.

Dopiero po chwili dostrzegł, że jestem w połowie rozebrana, a moja bluzka jest cała w strzępach.

– Już dobrze. Słyszysz? Jestem przy tobie, nie masz się czego bać. – zdjął swoją marynarkę i okrył mnie nią, po czym mocno przytulił, a ja poczułam straszną ulgę, że mnie odnalazł i uratował.

Księga Mroku.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz