| Transformers oneshots vol.1 |
Zbiór miniaturek (one shotów) typu "x Reader" oraz shipów postaci (+ starć postaci)
(Głównie TFP)
Data rozpoczęcia: styczneń 2018
Data zakończenia: maj 2019
Transformers i wszystkie przedstawione tam postacie oraz kon...
*D-16 - Imię Megatron'a zanim przybrał imię "Megatronus". Używał go gdy pracował w kopalniach i potem, gdy walczył na arenie. --------------------------------------------------------------
[ T/I ]
Ciemności spowijające moje otoczenie przerywało jedynie słabe światło holograficznego obrazu, zawieszonego w powietrzu nad szafką przy łóżku. Leżąc, przykryta obserwowałam jego światło ponad co raz unoszącą się i opadającą czarną linią. Mój ukochany leżał przy mnie, nie mogąc zmusić się do zaśnięcia. Koszmary do niego powróciły. Od czasu przebudzenia Unicron'a działo się tak coraz częściej. Wracały do niego złe wspomnienia, negatywne wizje i obawy. Wszystkie manifestowały się w nocnych projekcjach jego wyobraźni.
Spoglądałam, jak znów przez sen krzywił się i marszczył brwi. Przesunęłam delikatnie koniuszkami palców po boku jego hełmu, starając się go uspokoić. Co też takiego może mu się tym razem śnić? Jakie mary przysłał mu Unicron?
.
.
[ MEGATRON ]
To działo się znowu. Znów miałem przed oczyma ten sam obraz. Arena Kaonu. Zniszczone, stare trybuny. Popękane, pokryte rdzą ściany i ogromne, metalowe kolce wystające z podłoża. Obraz nędzy i rozpaczy. To miejsce pochłonęło tak wiele istnień . . . Każdy, który wydostawał się z podziemia najpierw trafiał tutaj. Nigdzie indziej. Nielicznym udawało się przetrwać. Ci, którzy umieli walczyć mieli szansę na wolność. Złudną szansę. Nikomu się nie udawało, bo nikomu nie mogło się udać. Wolność była pięknym kłamstwem, mającym zachęcić nas do walki.
"Ktoś kto przychodzi znikąd, nigdy nie stanie się k i m ś!" - Usłyszałem za sobą głos. Odwróciłem się, poszukując jego źródła.
Był tam. Znowu. Ta sama, rogata bestia, spowita fioletową mgłą. Ogromny, czworonożny gad, o paskudnym, najeżonym zębami pysku. Jego długie pazury żłobiły w metalowym, sypkim podłożu głębokie rowy. Fioletowe, wściekłe oczy metalowego potwora wpatrywały się we mnie.
-Byłeś i zawsze będziesz nikim. - Kreatura ponownie się odezwała. Postawiła krok do przodu. Jej ogromna łapa zadudniła głośno o stalowy piach. - Możesz okłamywać ją, możesz okłamywać wszystkich, ale nie okłamiesz mnie ani siebie, D-16.
Eony nie słyszałem tego imienia.
-Nie lękam się ciebie, potworze. Radziłem sobie z groźniejszymi przeciwnikami! -Krzyknąłem szykując miecz. Działo, które zwykle zamontowane miałem na ręce było nieobecne, tak jak w czasach moich pierwszych walk. Otrzymałem je dopiero po trzeciej zwycięskiej walce.
Bestia ryknęła drwiącym śmiechem. Ustąpiła na bok, ukazując jeden z wielkich, metalowych szponów wystających z ziemi, który do tej pory zasłaniała. W połowie jego wysokości, zakuta w łańcuchy wisiała (T/I). Moja (K/O)-oka ukochana, która towarzyszyła mi od samego początku. Poznałem ją jeszcze w kopalni. To ona mnie wybrała i wyciągnęła mnie z jamy niewolników. Dała szansę na godną śmierć. Już wtedy byłem jej za to wdzięczny, ale ona na tym nie poprzestała. Pomimo masy innych zajęć i obowiązków, uparła się aby zostać moją opiekunką. Pilnowała abym był dobrze przygotowany do każdej walki. Była to rzadkość, bo inni gladiatorzy zwykle wychodzili na arenę głodni lub przemęczeni. (T/I) zapewniła mi o wiele lepsze warunki oraz dała - lepszy niż złudna wizja nieosiągalnej wolności - powód do walki. Chciałem walczyć dla niej, by pokazać, że doceniam jej starania. To jej zasługa, że stałem się czempionem Areny Kaon'u. Na koniec, to też jej zasługa, że zainteresowałem się polityką. Opowiadała mi historie o tym, jak skorumpowana jest władza. Wznieciła we mnie chęć zmiany naszego społeczeństwa. Nie mogłem znieść niesprawiedliwości. Chciałem dla niej zmienić świat, bo to dzięki niej stawałem się jego częścią. Wtedy też zrozumiałem, że nasza bliskość, troska i bezgraniczne oddanie to nic innego jak miłość. Los chciał, że po mojej nieudanej próbie zostania Prime'em i po rozpoczęciu wojny zostaliśmy rozdzieleni. Nie widziałem jej aż do jej zakończenia. Wtedy to znalazłem ją w celi jednego ze statków autobotów. Uwolniłem ją i od tamtej pory nie spuszczam jej z optyki. Nie mogę pozwolić, aby znów mi ją zabrano.
-Nie ocalisz jej przede mną. - Ryknął potwór, ponownie zagradzając moją drogę do niej. -Mylisz się! - Ruszyłem do ataku. Z wojennym okrzykiem na ustach dopadłem do bestii. Chwyciłem się kolców na jego nodze i zacząłem się po nim wspinać.
Potwór starał się mnie zrzucić. Miotał się zaciekle. Starał się dosięgnąć mnie ogonem i płomieniami. Ma darmo. Dostałem się na jego grzbiet. Wbiłem miecz w łączenie na jego kręgosłupie; w najczulsze miejsce. Pomiot Unicrona stanął dęba, a potem opadł na łapy. Ziemia zadrżała, a powietrze przeciął groźny ryk. Wspiąłem się wyżej, między rogi na jego łbie. Zawisłem na jego pysku i biorąc zamach wyłupiłem jego prawą optykę. Bycie tak wielkim ma swoje wady. Oto jedna z nich - mały, zdolny przeciwnik jest w stanie bardzo mu zaszkodzić. Zbyt duża pewność siebie może też zaszkodzić małemu przeciwnikowi. Tak też stało się ze mną.
Bestia zrzuciła mnie z siebie. Spadłem i uderzyłem głucho o podłoże. -Jesteś nikim, D-16. Nie ukryjesz się przede mną. Nikt nie sprzeciwia się mojej woli!
Jedno kłapnięcie sztyletowatych zębów mrocznej kreatury wystarczyło, abym poniósł klęskę. Utraciłem życie i szansę ocalenia ukochanej.
Zbudziłem się z koszmaru. Natychmiast poderwałem się z miejsca. Systemy chłodzące w moim ciele pracowały pełną parą. Wiedziałem, że był to tylko sen, a jednak przeraźliwie się bałem.
Uspokoiłem się dopiero, gdy poczułem na sobie czyjś dotyk. To była moja (K/L) femme. Cała i zdrowa. Nic jej nie zagrażało. Była przy mnie. Z troską i przejęciem spoglądała mi w optykę.
-Megatron'ie. - Odezwała się, obejmując moje ramię. - Połóż się ze mną, proszę. -Za chwilę. -To znów ten koszmar, prawda? -Tak, tym razem był o wiele gorszy. Przytuliła mnie i uśmiechnęła się: -To jednak tylko koszmar. Zapomnij o nim. Nocna mara nie może cię skrzywdzić.
Pociągnęła mnie ze sobą. Położyliśmy się i objąłem moją ukochaną iskierkę. W moich objęciach przeszła w stan uśpienia. -Nie pozwolę, by kiedykolwiek skrzywdziła ciebie. - Wyszeptałem i zamknąłem optyki, powoli oddając się w objęcia Morfeusza.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.